32. Drogi się rozeszły

1K 37 0
                                    

Spaceruję nad Odrą, a w słuchawkach już po raz kolejny w zapętleniu leci jedna z dwóch nowo wypuszczonych piosenek przez Matę. Wsłuchuję się w melodię oraz słowa.

Mija godzina od mojego wyjścia z mieszkania i zdążyłam już trochę ochłonąć, ale nadal nie rozumiem jednego. Dlaczego to ukrywał?

Mojemu sercu stało się coś, wiem że też nie możesz zasnąć
To boli jak ząb tylko, że w brzuchu
Mam do zrobienia ci tak dużo plomb

Właśnie. Nie wiem czy chłopak nadal przeżywa to wszystko czy jest już pogodzony z tym. Prawdopodobnie obydwie nuty nagrywał w podobnym czasie co oznacza że od tamtego momentu mija około trzy miesiące. I choć wiem, że to całkiem sporo czasu, nie jestem pewna czy chłopak już nie czuje tego bólu.

Czeka nas poważna rozmowa i musimy przeprowadzić ją jak najbardziej szczerze.

Wyłączam muzykę i powolnym krokiem zawracam w kierunku mojego osiedla. To kilkanaście minut pieszo, więc docieram gdy na zegarku wybija druga.

Wchodzę do mojego mieszkania i spodziewam się, że już od progu usłyszę chłopaka, ale kiedy nic takiego się nie dzieje ze zdziwieniem rozglądam się po wnętrzu. Wiem, że się o mnie martwił, bo po siódmym połączeniu wyciszyłam jakiekolwiek powiadomienia. Nie odpisywałam na wiadomości ani nawet ich nie odczytywałam.

Znajduję bruneta rozwalonego na sofie trzymającego telefon w dłoni. Ma zamknięte oczy co oznacza że śpi. Przyglądam mu się i wchodzę do salonu. Staję przy łóżku i sięgam po koc leżący na materacu, aby przykryć Michała.

Robię to ostrożnie bo nie chcę go obudzić i udaję się do korytarza, gdzie zdejmuję kurtkę oraz buty. Pocieram o siebie dłonie, które podobnie jak reszta mojego ciała zdążyły lekko zmarznąć. Co prawda miałam na sobie odpowiednie ubranie, ale dzisiejsza noc była naprawdę zimna. Wchodzę do łazienki i spoglądam na zmęczona twarz. Przemywam ją, czując ulgę po pozbyciu się zaschniętych łez na policzkach.

Niedługo później kładę się spać, czując lekki niepokój związany z nadchodzącą rozmową.

***
Przekręcam się już kolejny raz na łóżku, nie mogąc ponownie zasnąć. Choć bardzo chcę, uniemożliwia mi to lekkie drapanie gardła. I ja już wiem, że spacer w środku nocy w listopadzie nie należy do najlepszych pomysłów.

Wzdycham i naciągam kołdrę na głowę. Nie czuję się dobrze, co oznacza że najbliższe dni spędzę pod nią.

– Hej, śpisz?– słyszę głos Matczaka co świadczy o tym, że on też już wstał. Niechętnie zsuwam ciepły materiał z twarzy i z opóźnieniem skanuję jego sylwetkę, gdy stoi w progu sypialni– Zrobiłem ci śniadanie.

– Zaraz przyjdę– odzywam się z mocną chrypą. Chłopak patrzy na mnie podejrzliwe i po chwili kiwa głową. Wychodzi z pomieszczenia a ja sięgam po telefon. Szybko sprawdzam powiadomienia i odczytuję ignorowane przeze mnie wiadomości, które w nocy dostałam od bruneta.

Od: Matczi <3
kurwa nie rób sobie żartów
gdzie jesteś
martwie sie
odpisz prosze
wszystko w porządku?

Wychodzę spod białej pościeli i wkładam na ciało jedną z wielu moich bluz. Udaję się do łazienki będąc pod czujnym okiem Michała. Spędzam tam dosłownie chwilę i idę do kuchni szurając stopami o podłogę.

– Dobrze się czujesz?

Wzruszam ramionami wpatrując się w jego szerokie plecy. Nie widzi tego ani nie słyszy żadnej odpowiedzi, więc spogląda na mnie odwracając tym samym głowę.

– Na twój widok? Nie– żartuję i delikatnie unoszę jeden z kącików ust, co nie umyka jego uwadze. Unosi brwi i odpycha się od blatu.

– Humor ci się wyostrzył– zauważa i stając dwa kroki przede mną wyciąga do mnie swoją dłoń– Jesteś zła?

PRZY TOBIE || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz