40. Trzy miesiące

504 24 3
                                    

– Pewnie otwarte – stwierdza Michał kiedy wchodzimy na posesję jego domu rodzinnego. Pokonujemy schody po czym on chwyta za klamkę i drzwi tym samym się otwierają – Mówiłem.

– Dzieciak – komentuję i uśmiecham się widząc, że chłopak mnie przepuszcza.

– Sama jesteś dzieciak – oburza się i odstawia siatkę z przekąskami, które wcześniej kupiliśmy z myślą o wieczorze filmowym – Jestem starszy.

– O trzy miesiące.

Rozglądam się po pomieszczeniu gdzie nadal znajdują się świąteczne ozdoby, mimo że święta były już prawie miesiąc temu. Domyślam się, że pani Arletta dłużej chce się nacieszyć tą atmosferą, choć duży wpływ na to mógł mieć prawie dwutygodniowy wyjazd małżeństwa.

– To w chuj dużo czasu – kontynuuje naszą niewinną przepychankę słowną młody Matczak podczas gdy wchodzimy do dalszej części domu – Wiesz ile rzeczy można zrobić w trzy miesiące? – patrzę na niego z powątpiewaniem i kręcę głową.

– Dzień dobry – mówię, gdy zauważam jak para krząta się po kuchni cały czas przygotowując obiad.

– Nie pogrążaj się synu już – wtrąca z uśmiechem pan Matczak i wyjmuje z szafki talerze – Cześć Natalka.

– No dzięki tato za wsparcie – chłopak odstawia torebkę na kuchenny blat i bezradnie opuszcza ręce wzdłuż ciała.

– Nie ma za co Michałek.

– Od zawsze wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć – podsumowuje brunet podchodząc do swojej mamy i całując ją w policzek – Mamo, może zjemy bez Matszacha? Już po minucie w jego towarzystwie mam dość – wzrusza ramionami i obserwuje z uwagą jak jego ojciec unosi brwi oraz puka się w czoło.

– Arlettka przecież mówiłem ci, że powinniśmy zaprosić tylko Natalię – w dalszym ciągu pan Marcin kontynuuje tą nic nie znaczącą dyskusję a ja przypatruję się tej scenie, opierając się o blat.

– A właśnie, skarbie – w końcu mama Michała zabiera głos, zwracając się do mnie – Przepraszam, że się nie przywitałam, ale nawet nie dali mi dojść do głosu.

Już po raz kolejny mam przyjemność obserwować potyczki dwójki Matczaków i szczerze mogę przyznać, że chyba nie znam drugiej takiej relacji rodzic-dziecko, w której tak bardzo obie strony pomimo wszystkich akcji są w stanie zrobić dla siebie naprawdę wiele.

– To tata zaczął – podchodzi do pana Marcina i staje obok niego – I chciałem ci jeszcze powiedzieć, że zaczynam czuć się niechciany – zwraca się do mężczyzny i stara się zrobić jak najbardziej poważną minę, co niezbyt dobrze mu wychodzi.

– A kto powiedział, że byłeś chciany? – żartuje sobie Matszach i oplata swoim ramieniem szyję syna.

– Natalia zrób zdjęcie – prosi szybko mama Michała, a ja spełniam jej prośbę i wykonuję fotografię chwilę po tym jak włosy bruneta zostają zwichrzone przez jego ojca. Młody Matczak robi minę zbitego psa, co uwieczniam na fotce.

– Nie dość, że mówisz mi takie rzeczy to jeszcze psujesz mój wygląd.

Spoglądam na kobietę, która kręci głową i cicho się śmieje. Podejrzewam, że wielokrotnie ma dość tych ich małych kłótni, ale doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to już codzienność.

– Wiesz, że nawet jeśli byś wyglądał jak pudel to i tak bym cię kochał? – pyta retorycznie głowa rodziny i klepie dwudziestodwulatka w plecy.

Nie zwracam już więcej uwagi na mężczyzn i podchodzę do pani Arletty.

– Potrzebuje pani w czymś pomocy? – pytam w tym czasie przyglądając się jak mama Michała wyjmuje naczynie z piekarnika.

PRZY TOBIE || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz