41. Postój

465 31 9
                                    

Jest wtorkowe popołudnie, gdy ja usiłuję dobić się do Matczaka, z którym ostatni raz miałam przyjemność rozmawiać w niedzielę wieczorem. Zapowiedział wtedy, że cały poniedziałek spędzi w studio i prawdopodobnie zobaczymy się dopiero dzisiaj. Jednak od samego rana staram się na z nim skontaktować, wysyłając mu wiele wiadomości i wykonując połączenia.

Do: Michu <33
wszystko okej?
żyjesz w ogóle bo się martwię
Michaaał

To tylko część tego, co mu dostarczyłam poprzez komunikator.

Podnoszę się z kanapy w domu rodziców i nerwowo krążę po pomieszczeniu wybierając w tym czasie numer do Szczepana. Jak się okazuje chwilę później, chłopak też nie odbiera.

- No kurwa, o co chodzi? - wyrzucam sama do siebie, doskonale zdając sobie sprawę, że jestem sama w jednej z mokotowskich willi. Zgarniam z komody kluczyki od samochodu i w przedpokoju zakładam buty i ciepłą kurtkę, zwracając uwagę, na to jaka temperatura panuje na zewnątrz.

Moim celem jest mieszkanie Matczaka na Stawkach. I modlę się o to, żeby go tam zastać a następnie wykrzyczeć mu prosto w twarz jakim jest idiotą.

Wychodzę z domu, zamykając go na klucz i otwieram z kluczyka auto. Wsiadam do pojazdu i uruchamiam silnik jednocześnie robiąc kilka wdechów i wydechów.

Tak naprawdę to ja mogę się tylko w tym momencie schizować, że coś mu się stało a on może najzwyczajniej w świecie siedzi na chacie z chłopakami albo robi cokolwiek innego.

***
Dotarcie pod jego blok zajmuje mi dwadzieścia minut. I podczas tej drogi trochę się uspokajam, nie chcąc zakładać od razu jakichś najgorszych scenariuszy.

Wpisuję kod na domofonie po czym drzwi bez problemu się otwierają. Bez pośpiechu kieruję się w stronę windy i podczas oczekiwania na nią zerkam na ekran telefonu czy Michał nadal nic nie odpisuje. Wygaszam urządzenie nie zauważając żadnego oczekiwanego przez mnie powiadomienia.

Kilka minut później staję przed dobrze mi znanymi drzwi, w których materiał od razu pukam, czekając na ich otwarcie. Dłuższą chwilę nic takiego się nie dzieje, dlatego uderzam nieco głośniej.

Jak ostatnia idiotka przez dwie minuty walę w drzwi i przestaję robić to dopiero, kiedy słyszę dźwięk otwierania zamka. Oddycham z ulgą i czekam aż Matczak się wyłoni.

Kilka sekund później to się dzieje a mój wzrok od razu ląduje na jego zaspanej twarzy. Patrzy na mnie ze zdezorientowaniem i opiera się biodrem o drewniane drzwi. Zerkam na jego gołą klatkę piersiową a później na czarne dresy, które luźno wiszą na biodrach.

- Co ty tu robisz? - pyta i przymyka oczy, a następnie je pociera. Kręcę głową na jego głupie pytanie i wymijam go, wchodząc do środka.

- Dlaczego się nie odzywałeś? - ignoruję jego słowa i obserwuję jak z opóźnieniem odwraca się do mnie, gdy już od dobrych kilkunastu sekund stoję za nim - Mogłeś mi wysłać jakiegoś pierdolonego SMS czy kurwa coś takiego.

- No sory - odzywa się a ja dopiero teraz zauważam, że podczas wypowiadania słów towarzyszy mu chrypa - Zajebałem się w akcji bo z chłopakami wczoraj nieźle polecieliśmy - tłumaczy i w między czasie zamyka mieszkanie - Dopiero wstałem bo wróciłem od Wygusia o ósmej.

- Ale wiesz, że jest siedemnasta? - przewracam oczami zdejmując ze swoich ramion kurtkę. Odwieszam ubranie na wieszak a buty zajmują miejsce tuż pod nim.

- Ta - mówi i niemal czołga się do kuchni, gdzie z blatu bierze prawie pełną butelkę wody - Zdarza się - wzrusza ramionami, upijając zawartość na raz, zupełnie tak jakby nie pił co najmniej kilka dni.

PRZY TOBIE || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz