CLAIRE
– Pobudka, Cenerentola. – Usłyszałam głośne kroki, na co gwałtownie się podniosłam. Rozejrzałam się zdezorientowana. Giovanni górował nade mną, a w dłoni trzymał mój otwarty notatnik i ze skrzywieniem czytał. Podjęłam próbę wyrwania mu przedmiotu, ale oczywiście był szybszy. – Piękny koszmar? – wychrypiał z tym swoim włoskim akcentem, od którego miękły mi nogi. – Powinno być przystojny koszmar – mruknął od niechcenia i oddał mi przedmiot.
Przycisnęłam zeszyt do piersi, obserwując, jak Giovanni podchodził do wyspy kuchennej. Serce nadal szybko mi biło od gwałtownej pobudki. Strach rozszedł się po moim ciele na myśl, że przeczytał to wszystko. Nigdy ten notatnik nie powinien wpaść w jego dłonie. Teraz wiedział wszystko. Każde moje odczucie i przemyślenie.
– Dla twojej wiadomości nie cierpisz na żaden syndrom sztokholmski. – Jego głos przerwał martwą ciszę. Na moim czole pojawiły się nieznaczne zmarszczki. – Nie twierdzisz, że mnie kochasz, albo byś mnie nie chroniła przed policją. Gdyby tylko nadarzyłaby ci się szansa, byłabyś pierwsza, która wkopałaby mnie do pierdla – oznajmił, po czym upił łyk kawy, której zapach roznosił się po pokoju.
Zagryzłam dolną wargę, zwieszając głowę. Wiedziałam, że miał rację, ale wczoraj jednak wybrałam go. Chciałam go chronić przed tymi ludźmi. Co, jeśli wcale nie dzieliło mnie wiele od tej o choroby?
– Nie zaprzątaj tym swojej ślicznej główki, tylko rusz tyłek do stołu, bo musimy naprawić okno – powiadomił, a ja otworzyłam szeroko oczy.
– Musimy? – wydukałam, niepewnie podnosząc się z kanapy.
– Chyba nie myślisz, że będziesz sobie siedzieć jak królewna. – Prychnął. – Muszę się z tobą męczyć, więc się do czegoś przydaj – burknął, stawiając na blacie talerz ze śniadaniem. – Do stołu. – Zaakcentował każde słowa takim tonem głosu, że przeszedł mnie dreszcz. Posłusznie usiadłam do wyspy kuchennej i z nieprzekonaniem spojrzałam na posiłek.
Gotowało się we mnie wiele sprzecznych emocji. Nie powinien przeczytać tego, co zapisałam. Teraz wiedział wszystko. Każde moje uczucie i przemyślenie. To dawało mu jeszcze większą kontrolę nade mną. Nie miałam szans na ucieczkę, już wielokrotnie to udowodnił. Miał nade mną przewagę. Byłam zdana na jego łaskę. Moje życie zależało od niego i to tak strasznie mnie przerażało. Byłam tak cholernie zgubiona.
– Jedz – ponaglił, nie spuszczając ze mnie wzroku. Wzięłam głęboki oddech i chwyciłam widelec. Zatrzymałam rękę w połowie drogi do ust. – Radzę ci to zjeść, bo inaczej wcisnę to w ciebie siłą. – Zagroził, opierając dłonie o czarny blat i delikatnie pochylając się w moją stronę.
– Nie jestem głodna – wyrzuciłam z siebie, wzbierając w sobie siłę, aby spojrzeć mu w oczy. Każdy mięsień w moim ciele spiął się na lodowate spojrzenie bruneta.
– Nie interesuje mnie to, Cenerentola – oznajmił poważnie, a następnie się wyprostował. – Zjesz to, czy ci się to podoba, czy nie – stwierdził, omijając mnie, po czym ruszył w stronę mieszkania, gdzie nie zdążyłam się zapuścić.
Z wielką niechęcią wcisnęłam w siebie posiłek. W samotności i kompletnej ciszy obrazy wczorajszych wydarzeń przewijały się przez moją głowę jak zacięta płyta. W kółku to samo. Jedząc, walczyłam z wymiotami na wspomnienia minionego wieczoru. Miałam wrażenie, że gardło mi się zaciska i z trudem przełykałam posiłek. Sięgnęłam po kubek kawy, bo zaczęłam się krztusić. Nie mogłam oddychać, a naczynie wyślizgnęło mi się z dłoni. Huk rozniósł się po pomieszczeniu, a może to tylko w mojej głowie?
CZYTASZ
Sicario Italiano | La Mafia Italiana #2
RomanceNawet zabójca potrafi kochać ❗️Uwaga❗️ Nie wolno romantyzować relacji głównych bohaterów. Trzeba pamiętać, że jest to fikcja literacka. Pojawia się tutaj wiele brutalnych scen i erotycznych! Nie jest ona przeznaczona dla młodych czytelników. Jeśli c...