23. Walka

8.4K 382 46
                                    

Claire

Po naszych deklaracjach na opuszczonej farmie Giovanni zabrał mnie na plażę. Chodziłam na boso po wilgotnym piasku, a mężczyzna dotrzymywał mi kroku, trzymając w dłonie moje szpilki. Delektowałam się widokiem morza na tle nocnego nieba.

Coś się między nami zmieniło i odrobinę mnie to przerażało. Postanowiłam się oddać mężczyźnie, który budziło postrach. Był moim pierwszym. Oddałam mu każdy swój pierwszy raz. Oddałam to człowiekowi, który mógłbym mnie zniszczyć jednym ruchem palca.

Giovanni nie był mężczyzną, z którym wyobrażałam sobie się związać. Zamiast faceta, który by wracał z pracy z bukietem kwiatów, wybrałam mężczyznę, który wracał w czyjeś krwi. Zamiast czułych słówek, wybrałam brutalność. Zamiast delikatności, wybrałam bezwzględność.

Jeszcze kilka miesięcy wstecz przebywając z tym mężczyzną, odczuwałam strach, a teraz wiedziałam, że przy nim nic mi nie grozi. Zapewne oszalałam, ale czułam się z tym dobrze. Porzuciłam dotychczasowe życie dla niego.

– O czym myślisz? – Poczułam na biodrze zaborczy uścisk. Giovanni intensywnie się we mnie wpatrywał.

– Zastanawiam się, czy nie potrzebuję wizyty u specjalisty. – Wzruszyłam ramionami, a następnie się w niego wtuliłam, na co się spiął. Domyślałam się, że bliskość nie była w jego naturze. Akceptowałam to. Jednak chciałam go jej nauczyć, tak jak on wyzwolił we mnie moją mroczną stronę.

Squillacte posłał mi podejrzliwe spojrzenie, które skomentowałam cichym westchnieniem.

– Osoba o zdrowych umysłach by się w tobie... – urwałam, zastanawiając się, co właśnie chciałam powiedzieć. Nie zakochałaby się w nim? To właśnie miałam na myśli? Czy ja w ogóle wiedziałam, co to miłość? Czy kiedykolwiek byłam kochana, skoro wszystko, co znałam to kłamstwa?

Giovanni milczał i nie naciskał, abym dokończyła. Po prostu szliśmy przed siebie, a on trzymał mnie w ramionach.

– Nie tracisz rozumu, Cenerentola – mruknął, a jego ciepły oddech zderzył się z moją skronią, a następnie poczułam na niej usta mężczyzny. – Jesteś zdezorientowana i w twoje sytuacji to całkiem normalne – oznajmił.

– W moim przypadku raczej nic nie możemy nazwać normalnym – zauważyłam, wykrzywiając usta w bladym uśmiechu.

– Jak już mówiłem, jesteś wolna, ale zawsze będę twoim cieniem – przypomniał, na co pokiwałam głową. Czy to można było nazwać wolnością?

– Nie jesteś w stanie być tutaj i jednocześnie ze mną na drugim końcu świata – stwierdziłam, zerkając na niego i zdałam sobie sprawę, że cały czas na mnie patrzył. Zatrzymał się, zmuszając mnie do tego też. Przyciągnął mnie do siebie i ujął mój podbródek.

– Myślałem, że na tyle mnie znasz, żeby wiedzieć, że jestem do wszystkie zdolny – mruknął, a następnie przejechał kciukiem po mojej wardze. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, mimowolnie przymykając powiek. – Jesteś moja, Claire, a ja pilnuję tego, co należy do mnie.

– Czyli jeśli bym chciała wrócić do Chicago, wrócisz ze mną?

– Tak, ale jeszcze nie możesz tam wrócić – powiadomił, na co zmarszczyłam brwi.

– Czemu?

– Nie jesteś tam jeszcze bezpieczna.

– Chodzi o mojego ojca? Czy on... – Zamilkłam, nie chcąc tego dokańczać. Nie mogłam znieść myśli, że mój autorytet mógłby chcieć mi zrobić krzywdę.

– Nie tylko o niego. Z bratem musimy zrobić porządki w moim oddziale, a gdy będzie po wszystkim, wrócisz do domu.

– Czy ja mam tam dom? – spytałam, zwieszając wzrok. Chciałam wrócić do Chicago, skończyć szkołę i może pójść na studia, ale nie miałam tam, gdzie się podziać. Jeśli to wszystko, czego dowiedziałam się o ojcu, było prawdą, nie mogłam znów z nim zamieszkać. To było zbyt ryzykowne.

Sicario Italiano | La Mafia Italiana #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz