CLAIRE
Nigdy chyba nie byłam tak zestresowana i rozkojarzona, niż podczas tych dwóch ostatnich dni. Po tym jak przedwczoraj wybiegłam z domu, Lucasowi nie zajęła długo, aby mnie złapać. W ostatniej chwili mnie chwycił, bo przez łzy nie zauważyłam, że dzieliły mnie centymetry od wpadnięcia pod pędzący samochód.
Płakałam. Długo płakałam. Może i nawet godzinami, nie mogą się pogodzić z losem Giovanniego i tym, że nie dano nam więcej czasu. Choć ciągle tliła się we mnie nadzieja, że czekamy na nasz moment, nie mogłam wyprzeć się tego dziwnego przeczucia.
– Catherine. – Zatrzymała się, słysząc swoje imię i spojrzałam na wykładowcę. Był to mężczyzna po czterdziestce, któremu nie można było zarzucić brzydoty. Wiele studentek do niego wzdychało. Może i nawet jak byłabym w tej grupce, gdyby nie to, że w moim sercu na stałe zagościł pewien potwór. – Mogę cię prosić, abyś na moment została? – Przytaknęłam i gdy wszyscy studenci opuścili salę, mężczyzna zabrał głos. – Wydajesz się nieobecna i smutna. Zawsze bierzesz aktywny układ w moich wykładach, a dzisiaj milczałaś. Zaniepokoiło mnie to.
– Mam gorsze dni, ponieważ straciłam kontakt z moim narzeczonym – skłamała, zmuszając się do uśmiechu. – Martwię się, ale obiecuję, że na następnych zajęciach się poprawię – dodałam. Mężczyzna chwile mi się przyglądał, po czym skinął głową. – Czy mogę już iść?
Gdy wykładowca udzielił mi zgodny, pospiesznie opuściłam salę i ruszyłam w kierunku kolejnych zajęć. Sięgnęłam do kieszeni po telefon, aby napisać do Vanessy, czy dzisiaj będzie, bo te wykłady miałyśmy razem.
Uniosłam głowę i wtedy napotkałam spojrzenie Lucasa, co sprawiło, że się zatrzymałam. Co on tutaj robi? Wyraz twarzy miał beznamiętny, ale w oczach dostrzegłam prawdę. Coś się stało i z tego powodu się tutaj pojawił.
Zmniejszył między nami odległość. Dla kogoś, kto go nie znał, mógł wyglądać na wyluzowanego. Dłonie nonszlachecko trzymał w kieszeniach, a na twarzy malowało się znudzenie. Jednak ja dostrzegałam więcej. Lekko spięte barki i napięta szczęka.
– Wyjdziemy na zewnątrz? – poprosił, a ja nie mogąc wydusić słowa, skinęłam głową. Ujął moją dłoń i pociągnął w kierunku drzwi. Wyszliśmy na dziedziniec i przysiedliśmy na jednej z ławek, na których studenci spędzali czas, aby zapalić.
Zagryzłam wnętrze policzka, wycierając spocone dłonie o bordową spódniczkę, czekając na to, co chłopak miał mi przekazać.
– Dostałem telefon od Lorenzo – zaczął, wypuszczając powietrze z płuc. – Vittoria i jej syn wrócili bezpiecznie do domu. Doszło do rzezi, ale wyszło z tego cali. – Zamilkł na moment, zaciskając ust, jakby powstrzymywał się od najgorszej informacji.
– Co z Giovannim? – Musiałam zadać to pytanie. Zbyt długo żyłam w niepewności, aby znów zostać bez niczego. Lucas spuścił wzrok na swoje dłonie.
– Dostał trzy kulki. – Powietrze ugrzęzło mi w gardle. – Jedna przeleciała na wylot. Stracił dużo krwi i będzie operowany.
– Ale? – dopytałam, a następnie chwyciłam jego dłoń, co sprawiło, że uniósł na mnie wzrok. – Powiedz mi. – Ton mojego głosu był niemal błagalny.
– Dopiero pewność będziemy mieć po operacji, ale Lorenzo powiedział, że po lekarzu widział, że jego szansę na przeżycie są niskie.
Pod powiekami wezbrały mi łzy, a cała nadzieja ze mnie wyparowało. Giovanni umierał. Miałam go stracić bez powrotnie. Mogliśmy nie dostać drugiej szansy. Miał mnie zostawić.
CZYTASZ
Sicario Italiano | La Mafia Italiana #2
RomanceNawet zabójca potrafi kochać ❗️Uwaga❗️ Nie wolno romantyzować relacji głównych bohaterów. Trzeba pamiętać, że jest to fikcja literacka. Pojawia się tutaj wiele brutalnych scen i erotycznych! Nie jest ona przeznaczona dla młodych czytelników. Jeśli c...