20. Ciocia Claire.

8.2K 338 43
                                    

CLAIRE

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Uchyliłam powieki i zobaczyłam kobiecą sylwetkę, która weszła do środka. Przetarłam oczy ręką, aby wyostrzyć obraz. Elda usiadła na skraju łóżka z pogodnym uśmiechem. Miała na sobie czerwoną sukienkę, a włosy związała w wysokiego kucyka.

– Udało mi się ubłagać Vincenzo – powiedziała, wręczając mi jakieś pudełko. Nie rozumiałam nic, co było na nim napisane, bo było po włosku.

– Co to? – zapytałam, dźwigając się do siadu.

– Plan B – poinformowała, na co otworzyłam szeroko oczy. – To był pierwszy i ostatni raz, gdy wam coś takiego załatwiam. Giovanni nie chciał się zwracać do niego po receptę, bo by dostał reprymendę życia za wsadzanie fiuta bez gumki. – Zaśmiała się pod koniec, podając mi butelkę wody. – Nie wiem, co z ciebie za czarownica, że mój brat przeleciał cię bez gumki. Pomińmy fakt, że Giovanni zawsze zachowuje się, jak zwierzę, jeśli chodzi o cipki, ale ty wywołałaś w nim bestię.

Zaczerwieniłam się na jej słowa. Otworzyłam opakowanie, wzięłam jedną tabletkę i popiłam ją wodą, którą też przyniosła.

– Czyli nigdy wcześniej... – urwałam, nie mogąc wypowiedzieć, czegoś takiego na głos. Co się ze mną działo? Jeszcze niedawno myślenie o tak sprośnych rzeczach zawstydzało mnie i nawet czasem obrzydzało, ale po poznaniu Giovanniego stała się wersją siebie, której nawet nie znałam. Nie przypominałam siebie.

– Giovanni może i jest porywczą bestią, ale także jest inteligenty i sprytny. Nigdy nie naraziłby się na ryzyko posiadania dziecka, aby tylko zamoczyć. – Zaśmiała się, po czym złapała moją dłoń i delikatnie potarła ją kciukiem. – A ty. – Wskazała na mnie palcem. – Sprawiłaś, że zaczął się zmieniać. – Na moment się zawiesiła, zaciskając usta, jakby zastanawiała się, czy to, co chciała powiedzieć, powinny usłyszeć moje uszy. – Sprawiłaś, że zaczął czuć.

Zwiesiłam głowę, bo nie mogłam znieść jej wzroku. Jej słowa we mnie uderzyły, a nie powinny. Jak absurdalnie to brzmiało. W wielu przypadkach słyszałam, że ofiara twierdziła, że potrafiła zmienić swojego oprawce na lepsze. Boże! Ja śmiałam się z ich toku rozumowania, ale tłumaczyłam sobie ich zachowanie wypranymi mózgami. A teraz? Usłyszałam coś takiego prosto w twarz. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że wierzyłam jej na słowo.

Nie znałam Giovanniego. Nic o nim nie wiedziałam. Jedynie poznałam jego rodzinę. Nie mogłam stwierdzić, czy go zmieniałam. Nie mogłam stwierdzić, czy on w ogóle jest zdolny do zmian.

– Mogę cię o coś spytać? – spytałam niepewnie, zerkając w jej kierunku. Elda zmarszczyła z zainteresowanie brwi, co uznałam za zgodę. – Jak możesz tak żyć? Nie mów mi, że to kwestia przyzwyczajenia albo że taka się urodziłaś. Chcę usłyszeć prawdę – podkreśliłam, zaciskając palce na jej dłoni. – Jak możesz żyć z takimi potworami, jakimi są twoi bracia?

– Kocham ich nieważne co. – Wzruszyła ramionami. – Wiem jednak, że nie takiej odpowiedzi oczekujesz. – Westchnęłam, podnosząc się. Otuliła się ramionami, a następnie oparła się o biurko, a za jej plecami znajdowała się tablica ze zdjęciami. – Od dnia narodzin byłam chroniona przez braci, nawet własnego bliźniaka, który jest tylko starszy o minutę. – Na jej usta wpłynął szczery uśmiech. – Byłam jak złote jajko, z którym obchodzono się ostrożnie. Nie dość, że najmłodsza to też kobieta. – Ostatnie zdanie wypowiedziała z drwiną. – Chcieli mnie trzymać z dala o tej brutalności, jak to przystało na czterech starszych braci. Zwłaszcza Giovanni i Vincenzo. Są najstarsi, więc zrzucali na siebie największą odpowiedzialność. – Opuściła ramiona, ciężko wypuszczając powietrze z płuc. – Nasza piątka przeciwko całemu światu. Na początku nie wierzyli, że jestem w stanie ochronić siebie, a co dopiero innych, więc wzięli to na siebie. Im byłam starsza, zrozumiałam, że nie satysfakcjonuje mnie życie, na które mnie przygotowywano. Na bycie czyjąś kobietą. Nienawidziłam bycia kobietą, więc ze wszystkich sił próbowałam udowodnić ojcu, że mogę być jak bracia, ale on nie chciał tego widzieć. Jednak oni we mnie wierzyli, choć wiedzieli, że moje upartość może sprowadzić na mnie kłopoty i chronili mnie nawet przede mną samą – wyjaśniła, a ja uważnie jej słuchałam. – Wiem, że lubisz słuchać podcastów kryminalnych i innych takich pierdół, więc zapewne uznasz to, co powiem za szalone, ale nie zrozumiesz tego świata, nie będąc w nim. Zło jest subiektywne. Coś, co ty uważasz za zły czyn, dla kogoś będzie dowodem miłości. Nie zabijamy, bo mamy taki kaprys lub aby tylko pokazać, kto tu rządzi. Mafia powstała, aby pomagać biedniejszym i bezbronniejszym ludziom oraz aby skopać dupy tym gadom, którzy ukrywają się za garniturami i twierdząc, że pomagają ludziom, choć karmią się pieniędzmi niewinnych cywili.

Sicario Italiano | La Mafia Italiana #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz