10. Handel

8.1K 329 58
                                    

CLAIRE

Przewróciłam się na bok, jęcząc od pulsującego bólu głowy. Przetarłam twarz dłonią i uchyliłam z trudem powieki. Wstrzymałam gwałtownie oddech, rozglądając się po obcym pomieszczeniu. Wtedy przypomniałam mi się scena z lotniska. Strach sparaliżował moje ciało.

Byłam nadal w tych samych ciuchach, co u Giovanniego. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a do środka wszedł brunet. Miał na sobie białą koszulkę i czarne spodnie. Biały materiał pokrywała krew. Przyłożyłam dłoń do ust, powstrzymując jęk przerażenia, który chciał wydobyć się ze mnie.

Obrzucił mnie krótkim spojrzenie, po czym podszedł do szafy i wyciągnął czyste ciuchy. Zanim zdążyłam się odezwać, do pokoju wparowała średniego wzroku brunetka. Mogła być w moim wieku. Na jej twarzy malowała się złość. Szarpnęła go za ramię i zaczęła na niego wrzeszczeć po włosku.

– Mamy gościa – wyrzucił z siebie obojętnym głosem, płynnie przechodząc na angielski i zerkając na mnie. Spojrzała na mnie i zaklęła pod nosem, a przynajmniej tak mi się zdawało. Dziewczyna znów zaczęła do niego mówić, wymachując energicznie rękoma.

Im dłużej się im przyglądałam, zauważyłam między nimi podobieństwo. To jego siostra? Nie wiedziałam, ale tak mi się zdawało.

Gdy nieznajoma chciała wyjść, na chwile przystanęła i zaczęła mi się przyglądać. Posłała mi blady uśmiech, a następnie wyszła, zamykając za sobą drzwi. Natomiast Giovanni zdjął bluzkę, a mój wzrok spoczął na jego wyrzeźbionym i wytatuowanym torsie.

– To twoja siostra? – spytałam nieśmiało, uciekając od niego spojrzeniem.

– Może. – wymamrotał pod nosem, zakładając na siebie świeże ciuchy. – Jak podobała ci się podróż? – zapytał drwiąco. – A no tak. Całą przespałaś – dodał z kpiącym uśmiechem.

– Jakim trzeba być potworem, aby tak kogoś traktować? – wyszeptałam, posyłając mu ostre spojrzenie. Mężczyzna przewrócił oczami i podszedł do mnie, a następnie przykucnął przy moich nogach, na co się spięłam.

– Nigdy nie twierdziłem, że nim nie jestem, Cenerentola – wychrypiał, muskając palcami moje uda. Pomimo materiału spodni, miałam wrażenie, że jego dotyk mnie parzył. Patrzeliśmy sobie w oczy przez dłuższy moment. Te czarne tęczówki wyglądały jak martwe, a mimo wszystko ich kolor mi się podobał.

– Co to znaczy? – Zdałam się na odwagę, a on zmarszczył brwi, nieznacznie przekręcając głowę. – Cenerentola, co to znaczy? – sprostowałam. Widziałam, że nad czymś intensywnie myśli i pragnęłam poznać jego myśli, ale to raczej nigdy nie miało nastąpić.

– Kopciuszek – odparł zbywająco, ale mimo jego tonu moje serce zabiło szybciej. Nienawidziłam siebie za to, że ten mężczyzna ma taki wpływ na to, jak moje ciało reaguje. Pod powiekami wezbrały mi łzy, których nie potrafiłam ukryć. Giovanni zaczesał pasmo włosów za moje ucho i przyglądał mi się z niezrozumieniem. – Czemu płaczesz? – spytał cicho, łapiąc moje dłonie i delikatnie je ściskając. Pokręciłam głową, dając mu do zrozumienia, że się z nim tym nie podzielę. – Powiedz – rozkazał, ale jego ton nadal był łagodny. Pociągnęłam nosem, unikając jego wzrok.

– Zanim moja mama została zabita, zostawiła mi list... – urwałam, zaciskając usta, próbując powstrzymać płacz, ale nieudolnie. – ...zaadresowała go mój mały kopciuszku – wyznałam łamiącym się głosem.

Wtedy mężczyzna zrobił coś, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała. Usiadł koło mnie, po czym wsunął dłoń pod moje kolana, a druga spoczęła na moich plecach. Posadził mnie na swoich kolanach i mocno przytulił, gładząc mnie po włosach. Wtedy pękłam i płakałam coraz mocniej.

Sicario Italiano | La Mafia Italiana #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz