21. Jeden nabój, parę sekund.

8K 365 25
                                    

CLAIRE

Tylko śmierć jest nieodwracalna. Póki serce bije, zawsze jest nadzieją na zmianę.

Pomimo że minęły ponad dwa dni od tamtej rozmowy, słowa dziewczynki dzwoniły w mojej głowie, jak irytujący budzik. Nie potrafiłam ich wyciszyć, a tym bardziej się wyzbyć. Czy mogła mieć rację? Czy dla Giovanniego była jeszcze nadzieja? Czy był w stanie się zmienić? Czy w ogóle miał powód, aby się zmienić?

Za dużo pytań się we mnie kotłowało, a leżenie na łóżku i wpatrywanie się w sufit, wcale nie pomagało. Podniosłam się do siadu, a następnie wsunęłam palce we włosy, aby po chwili za nie pociągnąć. Byłam rozdarta między tym, co słuszne, a tym, za czym moje serce na oślep lgnie. Byłam zmęczona tą gonitwą myśli. Czemu to wszystko nie może być prostsze?

Rozejrzałam się po sypialni bruneta, w której spałam od... sama nie wiem kiedy. Ile czasu minęło, od kiedy zostałam tu siłą przeniesiona? Czy tata w ogóle zadał sobie trud, aby mnie znaleźć? A może uznał, że za dużo zachodu, aby mnie ocalić? Zwiesiłam głowę, bezradnie nią kręcąc. W takich momentach jak ten potrzebowałam znaleźć się w bezpiecznych ramionach, ale czy w ogóle jeszcze takie miałam? Ojciec okazał się dobrym aktorem. Dobrze czułam się w ramionach Giovanniego, ale czy było w nich bezpiecznie? Zdecydowanie nie.

Zastanawiałam się, gdzie spał przez ten cały czas, skoro ja byłam w jego pokoju. A tak przynajmniej wnioskowałam po wyglądzie sypialni. Nie powinno mnie to zastanawiać. Powinnam się cieszyć, że trzyma się ode mnie z daleka, ale... nie umiałam. Chciałam jego bliskości, potrzebowałam jej, a go nie było i nie wiedziałam, że był.

Wstałam gwałtownie, odrzucając od siebie wszystkie niepotrzebne myśli. Moim celem jest przetrwanie i wydostanie się stąd, a nie rozmyślanie o cholernie niebezpiecznym mężczyźnie, na którego widok odbiera mi dech w piersiach. Musiałam się ogarnąć, bo nie wiedziałam, jak długi termin ma ich gościnność, a wolałam się nie narażać.

Opuściłam sypialnie, wędrując korytarzem w głąb domu. Jedne z wielu zamkniętych drzwi były uchylone, wpuszczając do mroku smugę światła. Od kiedy pamiętam, ciekawość wkopywała mnie w kłopoty. Nawet teraz wygrywała ze zdrowym rozsądkiem. Nie wiedziałam, kogo zastanę w pomieszczeniu. Nawet nie miałam pojęcia, co się kryło za drzwiami, ale mimo wszystko moje palce zderzyły się z metalową gałką i pchnęły drewno. Moje oczy rozszerzyły się, widząc przestronne biuro. Ogromne biurko w kształcie podkowy stało niemal na środku. Ściana za nim została cała pokryta pułkami, które były podświetlane. Po prawej stronie wisiała czarna tablica magnetyczna, która komponowała się z brązowymi ścianami. Tylko posadzka była jasna.

– Robi wrażenie, co nie? – Dopiero teraz skupiłam spojrzenie na chłopaku, który siedział na fotelu ze wzrokiem wbitym w komputer. Na usta Lucasa wpłynął uśmiech. – Czego szukasz? – spytał bez ogródek, opierając plecy o fotel i bawiąc się długopisem między palcami na wysokości policzka. Zlustrował mnie od dołu do góry, zatrzymując się na oczach.

– Ja...nie... – jąkałam się, szukając odpowiednich słów, aby wyjść cało z tej sytuacji.

– Węszyłaś – odpowiedział, zanim mi się to udało. Zamarłam, zagryzając wnętrze policzka. – Każdemu się zdarza. – Wzruszył ramionami i wrócił do pracy. Uśmiechnęłam się blado, ale wzdrygnęłam się na wspomnienie, gdy przyłapał mnie Giovanni węszeniu. Nie uległo to uwadzę najmłodszego z braci, ale nie zadawał pytań.

– Czy mogę... – zaczęłam, ale zamilkłam, zastanawiają się, czy to dobry pomysł. Lucas uniósł prawą brew, przyglądając mi się pytająco. – ...zostać? Nie chcę być sama.

Sicario Italiano | La Mafia Italiana #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz