16. Monteiro

7.4K 333 30
                                    

CLAIRE

Siedziałam w pokoju, a Bruno opierał się o szafę i odbijał piłeczką o ścianę. Nie powiem, z czasem zaczęło mnie to irytować, ale nie miałam w sobie na tyle odwagi, aby zwrócić mu uwagę.

– Wiercisz się – burknął, nie przerywając monotonnej czynności. Spięłam się na jego słowa, z cichą nadzieją, że tego nie zauważył. Zdołałam się, że kryminaliści mają oczy dookoła głowy.

– Przepraszam – wymamrotałam, zwieszając głowę na dłonie, które spoczywały na moich udach.

– Nie przepraszaj, tylko przestań się wiercić – mruknął, łapiąc piłeczkę, a następnie zerknął na mnie. Zmrużył oczy, jakby chciał mi się lepiej przyjrzeć. – Co zrobiłaś?

Uniosłam głowę, marszcząc brwi z niezrozumieniem. Zapanowała między nami cisza i po prostu się na siebie patrzeliśmy.

– Co zrobiłaś, że cię przetrzymuje? – sprostował, opierając ręce o zgięte kolana przy torsie i mamlał piłeczkę w dłoniach.

– Ja nic. – Westchnęłam, a on świdrował mnie wzrokiem. – Mój ojciec zrobił.

Bruno mruknął coś pod nosem, jakby zakodował moje słowa.

– A ty? – spytałam, po czym zagryzłam wnętrze policzka. Uśmiechnął się pod nosem i znów odbił piłeczkę o ścianę. Dziwiłam się, że nikt nie zirytował się, skoro walił nią od jakiejś godziny.

– Moja przyjaciółka się hajtnęła z Donem tego cyrku – bąknął od niechcenia. Otworzyłam szeroko oczy. – Vittorię znam od kołyski. Jesteśmy jak rodzeństwo. Przysiągłem sobie ją chronić i tak wylądowałem w słonecznych Włoszech. – Rozłożył ręce. Skinęłam głowę, że rozumiem.

Pozwoliłam wirowi myśli mnie zaatakować. Rozmyślałam, czy jego przysięga ma sens. W końcu była żoną Dona, a z tego, co wiedziałam, to najbardziej chroniona kobieta w hierarchii mafijnej. Zresztą widziałam ją w akcji. Wątpiłam, aby potrzebowała ochrony.

– Wiesz, że to zawsze będzie się za tobą ciągnąć? – Przerwał przytłaczającą ciszę, wyciągając mnie z zamyślenia. Przeniosłam na niego wzrok.

– Co takiego? – Zaciekawiłam się.

– Ten świat – odpowiedział. – Jeśli raz w nim wylądujesz, odbije na tobie piętno.

Wiedziałam, że miał rację. Przesłuchałam z setki podkastów kryminalnych, a jeszcze więcej przeczytałam artykułów i książek. Ofiary zawsze sięgały po pomoc psychologów, aby sobie jakoś poradzić, a i tak nigdy nie wróciły do tego, co było wcześniej. To piętno zawsze się za nimi ciągnęło. Terapie nie pomagały, one uczyły żyć z tymi wspomnieniami. A ja już teraz widziałam, że nie byłam taka sama. Coś się we mnie zmieniło, tylko jeszcze nie wiedziałam, co.

Zanim zdążyłam coś powiedzieć, drzwi stanęły szeroko otworem, a w progu stał Giovanni. Cała zesztywniałam na jego widok. Odruchowo zacisnęłam palce na pościeli, jakbym chciała przyczepić się do łóżka.

– Wypierdalaj – warknął, zaciskając palce na klamce. Bruno westchnął, jakby chciał wyrazić "Znów to samo".

– Wyluzuj, już mnie nie ma. – Podniósł się z ziemi.

Gdy Bruno wyszedł, znów spojrzałam na bruneta. Zamknął za sobą drzwi, a w dłoni trzymał mój notatnik. Przełknęłam gule w gardle.

– Czas na rozmowę, Cenerentola – oznajmił, a jego chłodne spojrzenie otoczyło moje ciało. Ja też mu się przyjrzałam. Miał na sobie czarną, skórzaną kurtkę. Do tego czarne dżinsy. Włosy były w nieładzie. – Bruno jest po to, aby zapobiec ostatniej sytuacji. Nie zamierzam jej powtarzać i ty też nie powinnaś. – Zbliżył się do mnie. Musiałam zadrzeć głowę, aby wciąż patrzeć mu w oczy. Górował nade mną, a przy nim czułam się mała. Zdawałam sobie sprawę, że jestem drobną kobietą, ale nie aż tak jak przy Giovannim. – Mam nadzieję, że to jest jasne. – Skinęłam głową, bo nie byłam w stanie wydać z siebie ani słowa. – Chcę to usłyszeć, Claire – powiedział z naciskiem na moje imię.

Sicario Italiano | La Mafia Italiana #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz