Rozdział 2.

1.2K 57 11
                                    

Do szkoły weszłam po nieprzespanej nocy z pulsującą głową i ciałem jak z waty. Byłam osłabiona ale nie chciałam opuszczać pierwszych dni szkoły. W końcu od nich dużo zależało.

Po dzwonku weszłam do klasy i usiadłam w swoim dotychczasowym miejscu wbijając wzrok za okno. Nie odwróciłam się, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Drgnęłam przestraszona dopiero, gdy poczułam stukanie po ramieniu.

— Mogę się przysiąść? — spytała dziewczyna kiwając głową na krzesło obok mnie, na co sama skinęłam głową. Zauważyłam, że bardzo mało się odzywam chociaż to ja zawsze byłam wulkanem słów. — Astrid. — dodała z uśmiechem.

— Crystal — odwzajemniłam o dziwo nie sztuczny uśmiech. To była moja szansa na sukces zwany nie bądź samotna przez całe liceum. — Giga kolczyki. — skomentowałam widząc podkówki po dwóch stronach jej dolnej wargi. Przyjrzałam się jeszcze jej włosom, które miały idealny odcień granatu. — To ciebie nie było na rozpoczęciu?

— Nie wyrobiłam się z powrotem z wakacji. — kiwnęłam głową na znak zrozumienia i odwróciłam wzrok w stronę otwieranych się drzwi, które wydały z siebie nieprzyjemny dźwięk trzeszczenia.

— Dzień dobry moi drodzy, przepraszam za małe spóźnienie, ale sprawy wołały. Nazywam się Sophie Ethan, będę uczyć was matematyki i przygotowywać do matury, mam nadzieję że się dogadamy. — posłała wszystkim uśmiech i usiadła do swojego biurka po czym zaczęła sprawdzać listę obecności.

*

Lekcje minęły w naprawdę szybkim tempie. Do przeżycia została mi tylko ostatnia lekcja. Najbardziej wyczekiwana, lekcja angielskiego.

Osunęłam się na podłogę przy klasie i po nawet nie pięciu minutach zadzwonił dzwonek. Wraz z Astrid zajęłyśmy miejsca. Dziwiło mnie to, że do sali można było wchodzić bez nauczyciela. W mojej byłej szkole było to wręcz zakazane, a o podstawówce wolałam nawet nie wspominać. Kiedy do klasy weszła Liberty, wszystkie rozmowy ucichły.

— Jako, że nie macie jeszcze podręczników to rozdam wam karty pracy. Na ocenę. — klasa buknęła na pomysł anglistki. Ja sama nie miałam z tym żadnego problemu jako, że z nauką szło mi całkiem nieźle.

Tylko, że próbując skupić się na swoim zadaniu, ktoś skutecznie mi to zakłócał. Czułam na sobie wzrok, ale nawet nie myślałam o tym, żeby podnieść głowę znad kartki w obawie, że mogła być to anglistka.

— Dziewczyny zostańcie na chwilę po lekcji. — o wilczycy mowa.

Po piętnastu minutach zadzwonił dzwonek. Każdy zaczął wychodzić a nasza dwójka została w klasie. Kobieta podała plan lekcji Astrid, a kiedy ona wyszła z sali, skierowała się w moją stronę.

— Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada i byłaś nieobecna. — spytała dokładnie mi się przyglądając. Ciekawe jak musiałam wyglądać z białą twarzą i czerwonymi plamami na licach.

— W jak najlepszym. — odparłam, chociaż nie ukrywam, że w tych słowach była nuta kłamstwa. I moja głowa chyba to wyczuła, bo momentalnie skuła mnie bólem tak, że odruchowo przyłożyłam palce do skroni.

— Nie sądzę. — rzuciła już bardziej poważnie, po czym wyjęła z torebki tabletki przeciwbólowe i mi je podała — Zaprowadzić cię do higienistki?

— Poda mi krople żołądkowe? — odpowiedziałam lekko prześmiewczo, na co Liberty przechyliła głowę. — Nie, i tak już idę do domu. — odwróciłam się chcąc wyjść z sali, jednak zatrzymała mnie ręką oplatając ją na moim nadgarstku.

— Wtedy w pubie.. — zaczęła oczywiście wspominając o tamtejszym wieczorze.

— Możemy o tym zapomnieć. — wtrąciłam chowając daleko za plecy zawiedzenie. Chciałam coś jeszcze dodać, ale zabrakło mi języka w buzi, więc po prostu wyszłam posyłając jej niedbały uśmiech.

Do domu wróciłam na piechotę, bo spacer na prawdę był na moją korzyść. Po wejściu do swojego małego azylu zwanym pokojem, nie myślałam o niczym innym niż przegląd mediów społecznościowych na których dawno nie byłam, jako, że nie były one moim priorytetem.

Włączyłam swoją playlistę, otworzyłam instagrama i zaczęłam przeglądać główną tablicę. W oczy rzuciło mi się proponowane konto nauczycielki angielskiego i wyglądało to tak, jakby los kusił mnie do robienia czegoś, czego robić raczej nie powinnam. Chociaż obawa o informacje jakie mogłam tam znaleźć była silna, to i tak weszłam na jej profil.

Przeglądając pojedyńcze posty zwróciłam uwagę na jeden, na którym kobieta stała tyłem do kamery a za nią widniała oddalona wieża Eiffla. Post był sprzed kilku lat, kiedy Liberty miała jeszcze krótkie, brązowe włosy a na jej nosie mogłam dostrzec okulary. Chcąc zrobić screenshot'a, nacisnęłam dwa razy na post, zupełnie zapominając jak działa Instagram.

Spanikowana wyszłam z aplikacji i wygasiłam ekran telefonu. Wyświetlacz na który patrzyłam z niewyjaśnionym zainteresowaniem po chwili się zapalił, a na stronie blokady widniało nowe powiadomienie. Z Instagrama.

Po kilku minutach wgapywania się w przycisk akceptuj zdecydowałam się przyjąć nowe zaproszenie do znajomych, a chwilę po tym pod moim starym zdjęciem natychmiastowo wzrosła liczba polubień.

Kolejno przyszło na to, żebym przez godzinę myślałam nad tym co mogłabym zrobić żeby zabić nudę. Dosłownie godzinę czasu siedziałam i myślałam.

Zdecydowałam się wyjść na świeże powietrze. Za oknem powoli zaczynało się ściemniać, przez co spacer nie wydawał się rozsądnym pomysłem, jednak mimo to, założyłam na siebie cieplejsze ubrania, a już po chwili szłam w pół mroku myśląc o wszystkim i o niczym jednocześnie.

Nienawidziłam tego, że nie potrafiłam pozbierać myśli akurat wtedy, kiedy było mi to najbardziej potrzebne. Szłam w rytm muzyki nie rozglądając się wokół. Nie przejmowałam się tym co jest tu i teraz, tylko tym co leci na słuchawkach. Lubiłam to poczucie spokoju i kochałam muzykę. Była małą iskierką życia, która pomagała mi w większości trudnych momentów.

Nagle przechodząc przez jezdnie zza zakrętu wyjechało auto, które mało co we mnie nie uderzyło. Serce podskoczyło mi do gardła, a przed oczami widziałam już chyba własną śmierć. Wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam w stronę kobiety wychodzącej z samochodu.

— Dziewczyno uwagi trochę! — usłyszałam głos, którego nie mogłam rozpoznać chociaż był dziwnie znajomy. Dopiero gdy ujrzałam twarz kobiety, zdałam sobie sprawę spod kogo rąk mało nie zginęłam i to oczywiście przez swoją nieuwagę. — Parker? Co ty tu robisz o tej porze? Prawie wpadłaś mi pod auto! — mówiła podwyższonym tonem, a jej mina wcale nie wyrażała tej łagodnej.

— Przepraszam, zamyśliłam się. Będę już uważać. — odparłam drżącym głosem spowodowanym nagłym przypływem adrenaliny.

— Wsiadaj, odwiozę cię — kiwnęła głową na auto, doprowadzając mnie do większej paniki. Jazda samochodem z nauczycielką była sama w sobie stresująca, a w tym przypadku wsiadanie do samochodu z nią było jak samobójstwo.

— Dam sobie radę, nie będę robić kłopotu. — odpowiedziałam zakładając ręce na ramiona. Byłam w samej bluzie i zwyczajnie zrobiło mi się odrobinę zimno przez nawiew wiatru.

— To nie było pytanie. — oznajmiła i cofnęła się do auta po czym wsiadła na miejsce kierowcy. Już więcej nie protestując, wiedząc, że najwidoczniej nie mam wyboru niepewnie podeszłam do pojazdu i zasiadłam miejsce obok Harper. Kobieta zaczęła jechać w kierunku mojego domu nawet nie pytając o adres.

— Każdego ucznia adres zna pani na pamięć? — zapytałam czując okazję do przyłapania jej na gorącym uczynku stalkowania mnie. Kobieta bezsilnie pokręciła głową w uśmiechu.

— Tylko tych, którzy wydają mi się być problemowi. — splotła swoje oczy z moimi, jednak szybko przerwała ten krótki kontakt, odwracając głowę w kierunku jezdni.

Dojechawszy wyszłam z auta wraz z anglistką, która postanowiła odprowadzić mnie aż po same drzwi.

Night Under Star(s)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz