Rozdział 41.

846 42 12
                                    

Stałam pomiędzy tłumem ludzi trzymając delikatną rękę blondynki. Było głośno, bardzo głośno. Tłum krzyczał, a światło z reflektorów oślepiało wszystkich na kogo padło.

Na scenę wyszła roześmiana piosenkarka z mikrofonem i gitarą w ręce. Wnosiły się większe krzyki i oklaski na jej widok, gdy zaczęła machać na przywitanie.

Ustawiła mikrofon na stojak i zaczęła grać pierwsze nuty piosenki na gitarze.

Szkoda, że tymi nutami był dźwięk cholernego budzika.

Właśnie budzik!

Natychmiastowo podniosłam się z łóżka i z uśmiechem rozciągnęłam mięśnie. Dziś był wielki dzień.. No dobra, może przesadzałam, ale czekałam na ten koncert odkąd Harper wręczyła mi na niego bilety. Sen mówił chyba sam za siebie.

Ekscytowałam się tym koncertem i tym, że spędzę go z kobietą o której myślałam, że nigdy nie porozmawiamy o niczym innym niż poprawkach sprawdzianu. Nic w tej chwili nie miało teraz znaczenia, to miał być nasz dzień i nasza noc gdzieś kilkanaście kilometrów od wszystkich problemów. A bynajmniej miałam taką nadzieję, bo za żadne skarby nie chciałam myśleć o jutrzejszej rozmowie z mamą. 

— Liczę, że cię nic nie gnębi i będziemy się dobrze bawić. — odparła uśmiechając się, jednak w jej oczach można było zobaczyć zmartwienie. Od tygodnia było w nich bez przerwy.

— Nie nurtuje mnie, nic nie może zepsuć tego dnia. — przyznałam zgodnie z prawdą. Kobieta sięgnęła po moją dłoń i ułożyła ją pod swoją na skrzyni biegów.

— Gdyby coś, mów. — skinęłam głową. 

Nie zamartwiałam się, bo wszystko było wyjaśnione, a do rozmowy z mamą przygotowałam nawet plan awaryjny planu awaryjnego. Miało być tak, jak po mojej myśli i nic nie mogło tego zmienić. Z tą myślą (nawet nie wiem kiedy) zasnęłam.

*

— Jesteśmy śpiochu. — otworzyłam oczy czując miękkie usta blondynki na swoich. — Tak słodko spałaś, że aż szkoda było mi cię budzić, ale chyba byś mnie zabiła gdybyś przegapiła koncert.

—  Może nie zabiła, ale mogło by być ciężko. I z pewnością słodko śpię, prawdopodobnie z otwartymi ustami chrapiąc. — skrzywiłam się z uśmiechem na ustach.

— Nie chrapiesz.. na szczęście. — ostatnie dwa słowa wypowiedziała szeptem. — No, jesteśmy na miejscu a mamy jeszcze trochę czasu. Mamy rezerwację w hotelu na szesnastą, więc mamy czas. Jakieś pomysły?

—  Tak, w sumie to tak. — uśmiechnęłam się zadziornie wywołując na jej twarzy zaciekawienie moim pomysłem. Wyciągnęłam telefon i wyszukałam w internecie czy gdzieś w okolicy jest miejsce, w które chciałabym pójść, po czym gdy je odnalazłam, wbiłam je w lokalizację.

—  Mam rozumieć, że dowiem się na miejscu? — spytała lekko rozczarowana, na co skinęłam w dumie głową.

Kobieta ruszyła, a ja wpatrywałam się za okno z nadzieją, że hala do której zmierzałyśmy będzie otwarta jako, że było lato, a łyżwy były raczej na okres zimowy. Od hotelu nie było daleko, więc niemalże po dziesięciu minutach jazdy byłyśmy na miejscu skąd jeszcze nie było widać dokąd idziemy.

— Ciekawe co tym razem wpadło do twojej głowy. — odparła gdy złapałam ją za rękę i pociągnęłam do wejścia budynku.

— Dzień dobry, w czym mogę pomóc? — zapytał mężczyzna, kiedy podeszłam do recepcji. Harper czekała na jednej z ławek, a ja w tym czasie wypożyczyłam dwie pary łyżew i dopytałam się dokładnie gdzie jest wejście na lodowisko.

Night Under Star(s)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz