Rozdział 48.

771 37 3
                                    

— Crystal, proszę cię, odbierz albo wyłącz ten telefon.. — mruknęła zaspana, delikatnie stukając mnie w ramię. Przetarła marudnie oczy i dopiero skierowała je na mnie.

Siedziałam z co chwilę wibrującym telefonem w dłoni i zastanawiałam się co robić. Miałam milion nieodebranych połączeń i wiadomości, które wcale nie należały do tych przyjemnych mimo, że były od mamy. Kobieta spojrzała w ekran akurat gdy zaczął dzwonić kolejny raz. Przeczekałam aż przestanie, jednak to końcowo i tak poskutkowało nowymi wiadomościami.

— Strasznie się martwi, odbierz. — poleciła, podnosząc się do siadu.

— Obawiam się, że nie chodzi o mnie, a o nas. — przeczesałam dłonią włosy. — Napisała, że chyba czas w końcu być szczerym wobec siebie. Kazała mi zadzwonić ale.. — zatrzymałam się nie wiedząc w sumie jak chcę to powiedzieć. — Chyba wie więcej niż nam się wydawało.

— Chcesz jej powiedzieć? — spytała najdelikatniej jak mogła, zaś ja wzruszyłam ramionami.

Niby chciałam, ale z drugiej strony bałam się reakcji. Dodatkowo.. dopiero zeszłej nocy doszłam do porozumienia z Harper i byłam wręcz przekonana, że nie tak miała wyglądać prawda wychodząca na jaw.

— Domyśla się, ale nie wiem. — przyznałam zgodnie z prawdą. W mojej głowie toczyła się wojna czy nacisnąć kontakt kobiety czy sobie odpuścić. W końcu ona też mnie długo okłamywała, więc ja nie miałam zbytnio co do ukrycia. Wychodziłyśmy po równo.

— Zadzwoń. — ponagliła, przysuwając się bliżej mnie. — Będziesz mieć to z głowy, jeśli zareaguję źle to wiesz.. że u mnie drzwi dla ciebie są zawsze otwarte. — próbowała mnie uspokoić. Udawało jej się to.

Wzięłam kilka oddechów i zadzwoniłam. Kilka sygnałów minęło zanim usłyszałam szmer po drugiej stronię. Odstawiłam lekko telefon od ucha spodziewając się krzyku, jednak tak nie było.

Chyba źle oceniałam moją mamę.

Crystal? — odezwała się przerywając ciszę.

Mamo.. — uśmiechnęłam się, chociaż nerwy wzięły nade mną górę.

Chciałam zapytać kiedy wracasz. Powiedz mi tylko tyle, a ja powiem ci co dalej, dobra? — spojrzałam w stronę Harper z pytaniem. Była tak blisko, że była w stanie słyszeć całą rozmowę. Blondynka wzruszyła w odpowiedzi ramieniem.

Załóżmy że za dwa dni? — zapytałam, chcąc upewnić się, że Harper to pasuję. — Tak, za dwa dni. — dodałam ostatecznie gdy skinęła głową.

Powiedz Harper, że za trzy dni chcę widzieć ją na obiedzie. Nie słyszę odmów ani z twojej, ani jej strony. Najwyższy czas porozmawiać i przestać mieć sekrety, bo źle na tym wychodzimy. — jej ton był pewny, jednak zarazem spokojny.

Znałam te wersję mojej mamy. Chciała dobrze, zaś ja nie wiedziałam co odpowiedzieć będąc w zbyt dużym szoku.

— Zgódź się. — szepnęła cicho. Zawiesiłam bezsilny wzrok na niej, rozmyślając czy powinnam. Ba, i tak nie miałam już wyjścia..

Widzisz? Skoro Harper się zgodziła, to ty nie masz wyjścia. — zaśmiała się na co strzeliłam sobie mentalnego face palm'a. Słyszała o wiele więcej niż można się było tego po niej spodziewać. — Crystal znam cię i wiem, że to dla ciebie niewygodne, ale tak będzie lepiej. Po prostu mi zaufaj, a teraz przepraszam ale muszę kończyć. Tata dzwoni, a to ważne. Powiem ci jak przyjedziesz. Kocham cię.

— Ja ciebie też. — powiedziałam, choć nie zdążyła tego usłyszeć.

Po tym przerzuciłam rozbawiony wzrok na blondynkę. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać w porównaniu do niej. Ona za wszelką cenę powstrzymywała uśmiech.

— Twoja mama jest cudowną kobietą. Na twoim miejscu powiedziałabym jej od razu. — uniosła brwi na co pokręciłam głową. — No co? Ilekroć ją widzę to zachowuję się adekwatnie do sytuacji, nie dziw mi się.

— Wiem, ale uważaj, bo będę zazdrosna. Bliżej ci do niej niż do mnie.. — zażartowałam chcąc rozpuścić tym moje zmieszanie. Podziałało, bo Harper parsknęła śmiechem przy okazji rozśmieszając mnie.

— Preferuję jej córkę. — wydymała wargę w teatralnym smutku, po czym pokręciła głową z uśmiechem. — Nie chcę cię dobijać kochanie, ale najwyższa pora wstać. Ja już nie zasnę, a leżenie cały dzień w łóżku nie jest u mnie mile widziane..

— Czasem cię nienawidzę. — zsunęłam pościel z nóg, a przez to, że spałam w samej koszulce która podwinęła się do bioder, wzrok kobiety opadł na moje odkryte uda.

— Jeśli zrobiłaś to specjalnie żebym zmieniła zdanie, to ci wyszło. Godzinę w łóżku mogę jeszcze spędzić.

***

Kolejne dwa dni spędziłam będąc ciągle ku boku Harper. Śmiałyśmy się, robiłyśmy rzeczy, które na pierwszy rzut oka mogły zdawać się dziecinnie. Może nawet tak było, ale z nią mogłam nawet bawić się w berka, a i tak nie byłoby to dziwne.

Postawiłyśmy te dwa dni tylko i wyłącznie dla siebie. Rzadko zdarzała się taka okazja, gdzie mogłyśmy w spokoju spędzić czas razem bez żadnych poważnych rozmów czy strachu.

Jasne, na temat już jutrzejszego obiadu starałam za wszelką cenę nie wchodzić, ale i tak jakoś się zaczął.

Byłam mniej zestresowana niż mogłam się tego spodziewać. Co jakiś czas przez moje ciało przechodziła fala nagłego stresu, jednak szybko się jej pozbywałam. Powtarzałam „co będzie to będzie" w kółko. Moja mama rozumiała dużo i miałam nadzieję, że to zrozumie także. Owszem, z jednej strony byłam dorosła i mogłam robić co chciałam, ale z drugiej.. bardzo zależało mi na jej opinii, co zupełnie nie było niczym nowym.

Teraz mogłam powiedzieć, że gorzej już być na pewno nie może. Wszystko co się zdarzyło powoli mijało i chociaż zostawiło sporo blizn, te z czasem się goiły.

Wiedziałam, że za kilka lat będę się z tego śmiać, a jednocześnie będę podziwiać się za wytrzymałość. Już się podziwiałam. Ten rok był jednym wielkim rollercoaster'em wrażeń. Tych dobrych i złych. Z pewnością nauczył mnie więcej niż cokolwiek, kiedykolwiek i gdziekolwiek.

Ale oddychałam, żyłam. Było dobrze.

Night Under Star(s)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz