Tygodnie przesypywały się jak piasek przez palce. W szkole nauki było od brudu, bo niedługo miały być wystawiane oceny końcowe. Była dopiero połowa kwietnia, a każdy trąbił tylko o tym. Moja relacja z Liberty układała się tak jak bym chciała, a z Dayą nie rozmawiałam zbyt wiele. Byłam zbyt zajęta nauką, żeby przejmować się czymkolwiek innym. Musiałam poprawić kilka przedmiotów, bo inaczej bym nie zdała, a to był mój jedyny aktualny problem.
Do placówki weszłam na czas pierwszy raz od dłuższego czasu. Odkąd zaczęła się wiosna, lubiło mi się przysypiać, co wcale nie ułatwiało mi sprawy. Zaczynałam fizyką, więc byłam pewna, że mimo iż przyszłam na czas, to i tak mi się za coś dostanie. Chyba powinnam złożyć skargę na tą emerytkę, bo nic tylko zatruwa innym uczniom i nauczycielom życie. Weszłam do klasy spoglądając w stronę biurka fizycznki. Kobieta siedziała jak zwykle naburmuszona i czekała, ąz ktoś wyręczy się za nia i powie coś, czego mógłby żałować po chwili. Chyba padło na mnie.
— Parker, do dyrektora. — odezwała się nim w ogóle zdążyłam odsunąc krzesło od ławki. Spojrzałam na nią bezsilnie nie wiedząc, co zrobiłam nie tak.
— Ponieważ? — spytałam w końcu siadając na krześle. Przecież bez przyczyny nie pójdę.
— Ponieważ dyrektorka cię prosi i kazała mi cię poinformować.
— Trzeba było tak od razu. — przewróciłam oczami. Kobieta miała zamiar odpowiedzieć na moją niewdzięczność, ale zdążyłam już wyjść z klasy. Zastanawiałam się o co chodzi, czy chciała ze mną porozmawiać o zbliżającym się konkursie czy czymś podobnym, ale nie bałam się tego najgorszego. W końcu dogadałam się z Dayanarą, więc nie miałam się czego bać.
Nim weszłam do gabinetu przywitałam się z sekretarką i oznajmiłam, że ja do dyrektorki. Z uśmiechem zapukałam w drzwi i gdy usłyszałam pozwolenie, weszłam. UŚmiech od razu szedł mi z twarzy, kiedy zobaczyłam Liberty siedzącą naprzeciw Niston.
— Chciała mnie pani widzieć. — odparłam chowając gdzieś za plecami nerwy. Jeszcze mogłyśmy to ugrać.
Kobieta kiwnęła z uśmiechem głową i wskazała ręką, żebym usiadła obok Harper.
— A więc.. — odchrząknęła i założyła ręce na piersi. — Jedna z uczennic doniosła mi, że widziała pewną sytuację, która nie podchodzi specjalnie regulaminowi szkoły. Jeśli to się stało, wiecie o co chodzi, jeśli nie, konkretnie podejrzenie was o romans. Dla jasności, nie żebym wierzyła w te oszczerstwa, ale wolałam z wami porozmawiać i to wyjaśnić.
W sali zapadła chwilowa cisza. Nie patrzyłam na żadną z kobiet, obrałam sobie książkę jako cel i tam zawiesiłam swój wzrok. Gdybym miała magiczne moce, to z pewnością nie zapanowała bym nad nimi i papier legł by w popiole.
— Nie wiem o czym mówisz Stacy. Dopiero co się rozwiodłam, mam wychowawstwo na pierwszym roku i multum pracy. Nie mam czasu na własne przyjemności, a co dopiero na romans z uczennicą co w ogóle jest absurdalne. Dzieciakom się nudzi i wymyślają historyjki, dodatkowo nie jestem szczególnie lubiana, więc próbują się mnie pozbyć, chyba rozumiesz.
— Oczywiście, Harper. Dzieci nie znają konsekwencji takiego osądu. Bez urazy Crystal, ty jesteś tu ofiarą. Wybaczcie za zamieszanie. Harper, możesz iść, z tobą Crystal chciałabym pomówić o konkursie. — skinęłam głową w uśmiechu starając się uspokoić bijące serce. Było blisko.
P.o.v Harper Liberty
Zabije tę dziewczynę, przysięgam. Z gabinetu wyszłam z uśmiechem, co nie znaczyło, że w mojej głowie właśnie rozpętała się burza gniewu przepełnionego strachem i furią. Nie dlatego, że mogłam stracić pracę. Dlatego, że mogłam stracić dziewczynę, której powoli udawało się roztapiać lód z mojego serca i choć cholernie się tego bałam, to nie chciałam stracić Parker.
Skierowałam się do sali fizycznej, w której szatynka miała lekcję. Wiedziałam, że to ona doniosła. Ostatnim razem Crystal próbowala ingerować, jak widocznie nieskutecznie, więc teraz ja musiałam coś zrobić. Najskuteczniej jak potrafię. Jak można żerować na czyimś szczęściu, bo ma się do kogoś urazę? Nienawiść do niej płynęła przez mój organizm, ale gdy tylko otworzyłam drzwi sali, na moich ustach pojawił się łagodny uśmiech.
— Mogę pożyczyć Dayanarę? — spytałam delikatnie mając nadzieję, że chociaż tym razem fizyczna schowa swoje humorki pod ławkę i okaże trochę godności.
— Aktualnie jest zajęta, proszę przyjść później. — odparła patrząc na dziewczynę przy tablicy. Kobieto idź na emeryturę.
— Mnie jest potrzebna bardziej, Daya chodź. — skierowałam do niej, na co z uśmiechem odeszła od tablicy i podeszła do mnie.
— Dziękuję, że wyrwała mnie pani z jej sideł. — zaśmiała się idąc na mną, a ja skutecznie powstrzymałam się od niemiłego komentarza. Otworzyłam drzwi łazienki i przepuściłam zszokowaną nastolatkę pierwszą, po czym sama weszłam do pomieszczenia. Nawet nie patrząc czy ktoś jest w środku, od razu szarpnęłam nią za rękę i wepchnęłam do jednej z kabin.
— Co ty sobie myślisz dziewczyno? Jesteś tu nowa i szybko możesz stąd wylecieć, rozumiesz? — syczałam przez zęby opanowując co najmniej połowę mojego gniewu, żeby nie zrobić jej krzywdy. Jeszcze trochę rozumu miałam. Niestety.
— Przepraszam.. — zacisnęła usta w wąską linię, na co parsknęłam. — Zrobiłam do dla Crystal, nie zrozumie pani.
— Nie wiem czemu to zrobiłaś, ale na pewno nie dla Crystal. Jeśli chciałaś żeby wyleciała ze szkoły to ci się nie udało. — skinęłam głową w teatralnym poddaniu. — Powiem ci jedną rzecz, bo nie chcę rujnować ci cząstki życia tak jak ty prawie zrujnowałaś je mnie i Crystal. Trzymaj swój nos tam, gdzie być powinien, bo inaczej może się coś z nim stać. I jeśli ktoś dowie się o tej rozmowie, nie będzie kolorowo, rozumiemy się?
— Nie chciałam, żeby wyleciała ze szkoły. Chciałam, żeby jej ojciec się o tym dowiedział. — odparła speszona uciekając wzrokiem. — Nasz. — poprawiła i mimo, że nie chciałam tego słuchać, to zainteresowała mnie. — Nie powiedziała pani? — uniosła brwi nie w zdziwieniu, a w geście wygranej.
Co za dziewucha.
— Nie i najwidoczniej miała powód. Zabierz resztki godności i wracaj na lekcję. Rozmawiałyśmy o ocenach. — skinęła głową na moje słowa. Odsunęłam się od drzwi, żeby mogła wyjść, po czym gdy już to zrobiła, osunęłam się na podłogę.
Bolało. I to bardzo. Strach przed tym wszystkim kumulował się w samotności i znikał, gdy byłam tylko obok niej. Popadłam i to bardziej niż myślałam, ale byłam w stanie zrobić najgorszą rzecz, żeby tego nie zniszczyć. Dodatkowo ta dziewczyna.. czy Crystal wie? Jeśli tak, czemu mi nie powiedziała i czy to jest to, o czym nie chciała mi powiedzieć?
Chciałam z nią porozmawiać, ale byłam przekonana, że stres jeszcze z niej nie zszedł po wizycie u dyrektorki, a nie chciałam jej narażać na kolejny spowodowany niewygodnymi (jak sądziłam) rozmowami. Odłożyłam ją na później, a na ten moment musiałam wrócić do pracy.
CZYTASZ
Night Under Star(s)
Storie d'amore„Była zupełnie jak śnieg, piękna, ale zimna. Aż poznała wiosnę, której prawdziwe imię nie zabierało piękna, a jednak topiło chłód. Razem tworzyły burzę, lecz po niej zawsze wschodziło słońce." Wraz z przeprowadzą do Toronto nie oczekiwałam, że ją po...