Z drzemki wybudziłam sie pierwsza od kobiety, która przez sen chyba nieświadomie za bardzo się we mnie wtuliła, i teraz musiałam naprawdę uważać, żeby nie obudzić jej wyswobodzając się z jej uścisku. Normalnie to zostałabym w łożku, ale głód dawał we znaki i byłam pewna, że gdy Harper się obudzi to będzie mieć podzielne zdanie, więc gdy już udało mi się wstać - od razu przeszłam do kuchni.
Zajrzałam do lodówki chcąc zobaczyć czy jest cokolwiek co mogłabym zrobić na szybko, jednak widząc dosłowną pustkę zastanowiłam się, czy ona w ogóle cokolwiek, kiedykolwiek je. Naprawdę, w lodówce nie było nic prócz kilku listków szpinaku i.. no jasne! Przeszukałam jeszcze szafki z nadzieją, że w którejś znajdę makaron i o dziwo - znalazłam. Tak więc kierując się słowami "dla makaronu to ja żyje" postanowiłam zrobić makaron ze szpinakiem.
Po cichu przygotowałam resztę potrzebnych rzeczy i zaczęłam gotować. Przepis miałam wykuty na pamięć, ale przez fakt że kobieta nie miała połowy składników, musiałam improwizować z nadzieją, że nas nie otruję. Po niecałych dwudziestu minutach sos był gotowy, makaron kończył się powoli gotować, a zaspana gwiazda weszła do kuchni.
— Powinnaś spać, a nie gotować i chociaż zapach jest piękny to i tak dostaniesz wykład za to, że nie odpoczywasz. — skarciła mnie tym samym zachrypłym głosem, na który mdlałam na samą myśl.
— Odpoczęłaś za nas dwie, usiądź już kończę. — kręcąc w poddaniu głową zasiadła do stołu i oparła się plecami o krzesło bacznie mi się przyglądając. Jak do tej pory szło mi dobrze, tak gdy przyszła wszystko zaczęło lecieć mi z rąk łącznie z garnkiem, który oparzył moje palce.
— Masz szczęście, że czeka nas poważna rozmowa bo w innym przypadku powiedziałabym, żebyś uważała na palce bo ci się przydadzą. — odparła gdy podbiegłam do kranu i oblałam całą rękę lodowatą wodą. Słysząc to odchyliłam głowę w sufit nie mogąc powstrzymać speszonego uśmiechu.
— Po pierwsze, to właśnie to powiedziałaś.. — skomentowałam odstawiając garnek na indukcję. — A po drugie, jedno drugiego nie wyklucza.
— A po trzecie, to masz oparzone palce więc się nie wypowiadaj. Najpierw spowiedź potem grzech. — tym razem to ja spojrzałam na nią w poddaniu. Tak szybko myślała, że nawet nie zdążyłam pomyśleć co powiedzieć, a ona już znała odpowiedź na moją przyszłą wypowiedź. A, no i przy okazji za każdym razem kończyłam czerwona.
Z wciąż piekącymi palcami nałożyłam jedzenie na talerze i (o dziwo) nie przewracając się o własne nogi postawiłam je na stole. Harper przypatrywała się wszystkiemu z rozbawieniem i przysięgam, że gdyby nie fakt, że mogła uciszyć mnie jednym słowem to bym jej odgryzła.
W międzyczasie w ogóle zapomniałam, że podczas gotowania włączyłam cicho muzykę na telefonie i zapomniałam jej wyłączyć, a uświadomił mi to dźwięk powiadomienia który chwilowo ją przerwał. Jako, że i tak już zjadłam to wstałam od stołu i sięgnęłam po komórkę z blatu.
Od: 023 742 612
Crystal naprawdę chcę porozmawiać.Od razu wiedziałam, od kogo jest wiadomość. Zapisałam numer i dopiero odpisałam.
Do: Dayanara.
Znudziło się pisanie z zastrzeżonego?— Twoja mama? — spytała zaciekawiona i wiedziałam, że to ten moment w którym czas jej powiedzieć. Odłożyłam telefon wcześniej go wyciszając i westchnęłam zbierając w sobie siły.
— Dayanara. — poprawiłam wbijając przy tym na jej twarz nierozumienie. — Nie chcąc psuć sobie naprawdę dobrego humoru zacznę od tego, że moi rodzice się schodzą od jakiegoś czasu, Dayanara jest biologiczną córką mojego ojca i przez pół roku zastraszała mnie dziwnymi wiadomościami z zablokowanego numeru i dziś próbując mnie przeprosić dostała w ramię. — powiedziałam szybko gestykulując rękoma.
— Powiedz to jeszcze raz i na spokojnie. — ponagliła i przyznając jej chaotyczną rację, powtórzyłam wszystko dokładniej, choć chciałam mieć już tę rozmowę za sobą. Po jej wyrazie twarzy wnioskowałam, że nie spodziewała się tego usłyszeć. No kto by się spodziewał? — Dlaczego nie przyszłaś do mnie z tymi wiadomościami? Moja siostra skończyła studia informatyczne, na pewno coś by odgadła, a ty byś nie narażała się na stres.
— Nie mówiłam o tym nikomu. Astrid dowiedziała się o wszystkim przypadkiem przez intrygę Dayanary.. — zatrzymałam się nie wiedząc, czy mówienie wszystkiego jest dobrym pomysłem w tym wypadku. — Naćpanie mnie było jej sprawką, bo była zazdrosna o naszego ojca i chciała, żeby całą swoją uwagę zwrócił ku niej, a nie mnie - ćpunce, która ma romans z nauczycielką, ale wytłumaczyłam mamie sytuację z wycieczki kiedy chciała zrobić mi test narkotykowy, a dyrektorka zamiotła pod dywan, więc tak naprawdę wszystko uszło mi na sucho i przegrała własnym planem.
— A twoja mama? Skoro chciała zrobić ci test, a doniosła jej Dayanara i wytłumaczyłaś jej całą sytuację to dlaczego nic nie zrobiła? — spytała podchodząc do tarasu. Kiwnęła głową i rozumiejąc co ma na myśli, poszłam za nią.
— Nie powiedziałam kto konkretnie to zrobił, bo wiedziałam, że moja mama tak tego nie zostawi a ja nie chciałam robić z tego afery. Jeśli karma jej nie uderzy, to uwierz, że ja to zrobię ale to nie jest całe sedno. Moja mama obiecała mi, że nie wróci do mojego ojca po tym co zrobił, a jednak wraca. To jest sedno.
— Mam rozumieć, że ci o tym nie powiedziała? — skinęłam głową. — Nie mam na to słów.. Rozumiem i ciebie i twoją mamę, ale przez fakt, że to ty na tym ucierpiałaś po prostu się we mnie gotuje. — prychnęła zakładając ramiona na piersi. Była zdenerwowana i zupełnie było to po niej widać.. — Co masz zamiar zrobić dalej? — dodała wyciągając dwa papierosy z paczki.
— Myślałam nad tym w szpitalu. — zaczęłam bawić się palcami, na których porobiły się pęcherzyki. — Jeśli nie widzisz problemu, to chciałabym zostać u ciebie do koncertu, czyli tydzień, pomyśleć, a potem wrócić do domu i porozmawiać z moją mamą jak emocję ze mną ustąpią. Powiem jej o Dayi, poszukam pracy i wyprowadzę się najszybciej jak to będzie możliwe. — wyjaśniłam patrząc gdzieś w podłogę. Długo myślałam nad tym jak to rozegrać i to było najlepsze z możliwych wyjść.
— Stoję jak najbardziej po twojej stronie, ale nie uważasz, że warto było by porozmawiać z ojcem i się dogadać? Chodzisz jeszcze do szkoły i mieszanie tego z pracą to mieszanka stresu i przemęczenia..
— Wiem, brzmi absurdalnie, ale nienawidzę tej dwójki i nic tego nie zmieni. Nie mogę żyć pod dachem z dziewczyną, przez którą stresowałam się dzień w dzień i ojcem który zniszczył mi cząstkę życia, a teraz odbiera kolejną. — mój głos samowolnie się podłamał. Znów ogarnęło mnie poczucie wewnętrznego niepokoju, a serce gwałtownie przyspieszyło.
— Już spokojnie.. — widząc spływającą łzę od razu wzięła mnie w swoje ramiona.
Tym razem nie rozkleiłam się jeszcze bardziej, a jednak trochę mnie to uspokoiło. Była przy mnie i to mi wystarczało. Nie chciałam myśleć wtedy o niczym innym.
— Przypomnij mi później, żebym nie zrobiła niczego za co mnie znienawidzisz, a teraz chodź się położyć. Należy nam się. — zaśmiałam się słysząc jej słowa i zgasiłam resztkę papierosa w popielniczkę.
Gdyby nie ona, to wszystko było by trudniejsze. Potrafiła uspokoić mnie jednym uśmiechem.
CZYTASZ
Night Under Star(s)
Romance„Była zupełnie jak śnieg, piękna, ale zimna. Aż poznała wiosnę, której prawdziwe imię nie zabierało piękna, a jednak topiło chłód. Razem tworzyły burzę, lecz po niej zawsze wschodziło słońce." Wraz z przeprowadzą do Toronto nie oczekiwałam, że ją po...