Rozdział 3.

1.1K 55 9
                                    

Cały kolejny dzień w szkole omijałam Liberty jak najszerszym łukiem. Nie dlatego, że omalże nie wpadłam pod koła jej auta, a także dlatego, że gdy już mnie odprowadziła, moja mama postanowiła zaprosić ją na wieczorną herbatę i wytłumaczyć wspomniane przez anglistkę przemęczenie dodając wzmiankę o ciężkim okresie.

Na lekcji starałam się wychwytywać wszystkie informację na temat tego o czym dziś opowiadała, jednak mętlik w głowie skutecznie uniemożliwiał mi analizowanie i przyswajanie wiadomości. Realny świat powrócił do mnie dopiero, gdy poczułam stukanie po ramieniu. Odwróciłam zdziwiony wzrok w stronę Astrid która patrzyła na mnie wymownym wzrokiem, a jej oczy uciekały ukradkiem w stronę nauczycielki.

— Zostań po lekcji. — rozkazała patrząc wprost w moje ciemne oczy. Czułam jakby przeszywała mój umysł starając się znaleźć to, o czym myślałam przy okazji wymazując wszystkie inne myśli.

— Patrzyła się tak na ciebie z pięć minut a ty w ogóle nie reagowałaś, nie dziw się, że każe ci zostać. — Astrid wzruszyła ramionami w rozbawieniu. — Radzę się sku..

— Nie rozmawiaj, twoja koleżanka jest wystarczająco rozproszona. — ton profesor od razu uciszył nie tylko Tomson, ale i resztę klasy. Nasze oczy znów się spotkały, a ja szybko odwróciłam wzrok czując drażniące motyle. Albo nagły stres. Sama nie wiedziałam.

Gdy klasa opustoszała schowałam zeszyty i podeszłam do biurka kobiety. Czułam jak gula w gardle utrudnia mi oddychanie, a co dopiero pomyśleć gdybym miała odpowiedzieć na jakiekolwiek pytanie, których oczywiście się spodziewałam.

— Znowu byłaś rozkojarzona. Jeśli taka sytuacja będzie się notorycznie powtarzać, to będę zmuszona wezwać twoich rodziców. — odparła przerzucając na mnie swój wzrok. Kiwnęłam nieznacznie głową w zrozumieniu, bo pierw musiałam opanować kwestię wypowiedzenia słów, żeby odpowiedzieć.

— Mogę iść? — spytałam lekko drżącym głosem.

— Jeszcze nie, chcę z tobą o czymś pomówić. — wskazała ręką na krzesło za mną, jednak nawet nie drgnęłam z miejsca.

— Jeśli chodzi o to o czym rozmawiała wczoraj pani z moją mamą to proszę się nie przejmować. Nie chcę być traktowana lepiej tylko dlatego, że mam gorszy okres w życiu. — odparłam szybko bawiąc się przy tym pierścionkami na palcach. Zawsze robiłam to, gdy się stresowałam.

— Dobrze, ale będę mieć cię na oku Parker, jakbyś czegoś potrzebowała, to jestem tu dla ciebie. Możesz przyjść, porozmawiać, a nasze rozmowy nie wyjdą i nie wpłyną na moją opinie co do ciebie. — uśmiechnęła się lekko. Te słowa z jej ust brzmiały wręcz nierealnie. Była miła, a to rzadki widok. Bynajmniej odkąd spotkałam ją w szkole.

— Dziękuje, wiele to dla mnie znaczy.. — wysiliłam się na uśmiech, chociaż poziom mojego stresu bardziej podpowiadał mi, żebym uciekała zamiast się uśmiechać.

Wybawieniem w tej sytuacji okazał się dzwonek, więc chcąc nie chcąc musiałam pożegnać się z nauczycielką i iść na kolejną lekcję. W międzyczasie zahaczyłam o łazienkę, a zaraz po tym weszłam do klasy spóźniona, jednak żadna z osób, łącznie z nauczycielem się tym nie przejęła. 

Po minionej lekcji stwierdziłam, że napisze do Liwii czy ma chwilę czasu żeby pogadać. Dziewczyna oczywiście zgodziła się bez żadnych skrupułów. Zawsze była chętna na plotki.

*

Następne dni szkolne mijały całkiem normalnie i spokojnie. Nie rozmawiałam zbyt dużo z Harper, ale jej nie unikałam. Skupiałam się w miarę możliwości na każdej lekcji i chyba po części mi to wychodziło.

Na lekcji Liberty co jakiś czas spoglądała w moją stronę, zaś ja starałam się nie zwracać na to uwagi.

Kobieta dała nam zadanie do wykonania i zasiadła przy swoim biurku jak to zwykle robiła. Czytając polecenie poczułam wibracje swojego telefonu, który ukradkiem wyciągnęłam.

Nowa wiadomość
Od: Harper Liberty
Jesteś dziś wyjątkowo skupiona na lekcji. Gratulacje

Podniosłam wzrok na nauczycielkę, która tępo na mnie patrzyła.

— Pani Parker zostaje po lekcji za używanie telefonu. — odparła na co w odpowiedzi uniosła brwi w zdziwieniu.

Do: Harper Liberty
No wie pani co?

Od: Harper Liberty
Zaraz będziesz siedzieć dodatkową godzinę w kozie.

Do: Harper Liberty
Jeśli z panią to mogę się zgodzić

Od: Harper Liberty
Rób zadanie.

— Nie powinnaś używać telefonu na mojej lekcji. — odparła kiedy ostatnia osoba opuściła klasę.

— Ktoś mnie sprowokował. — przypomniałam zakładając ręce na piersi. — Chociaż nie żałuję, że go wyciągnęłam. — dodałam z przypływem odwagi. Wiedziałam, że mogę pożałować tych słów za moment, ale nie miało to znaczenia.

— To był test. — oznajmiła, a mój wzrok  opadł na jej usta po których przesunęła koniuszkiem języka. — Oczy mam wyżej. — dodała jakby doskonale wiedziała, że nie powstrzyma chęci spojrzenia na jej wargi. — Dodatkowo chciałam się zapytać czy byłabyś chętna na korepetycje z angielskiego. Nie jesteś wystarczająco skupiona, by się uczyć, a nie chcę być zmuszona nie przepuścić cię do kolejnej klasy.

— Źle mi idzie? — spytałam lekko zdziwiona. Wydawało mi się, że z angielskim nigdy nie miałem większego problemu.

— Wtorek, po lekcjach, sala 224, coś jeszcze potrzebujesz wiedzieć? — zignorowała moje pytanie.

— Chyba powinnam to przemyśleć..

— Myśl szybciej, bo ktoś może zająć twoje miejsce.

— Dla mnie zawsze się znajdzie. — zacisnęłam usta powstrzymując się od uśmiechu, przez co Liberty zdołała zauważyć w moich policzkach dołeczki na które mimowolnie spuściła wzrok.

— W takim razie zaczniemy w grudniu, w każdy wtorek, zaznaczam że nie toleruje spóźnień, miłego weekendu. — posłała mi uśmiech, po którym mogłam już wyjść z sali mówiąc tylko szybkie do widzenia. 

Czekały mnie dwa długie dni bez mojej (a bynajmniej bym chciała) kobiety. Może znów przesadnie podchodziłam do tych myśli, ale to miało wyjść w praniu.
Nie widziałam, ale mimo, że nawet nie wyszła ze szkoły to już chciałam do niej wrócić. Mimo wszystko, blondynka była dla mnie dużą motywacją, żeby wstawać rano i przychodzić do nieszczęsnej, zabijającej ambicje placówki.

Po opuszczeniu szkoły zwróciłam się ku miejscu zamieszkania uśmiechając się pod nosem. Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył, prawdopodobnie pomyślałby, że jestem albo pijana, albo na prochach i w sumie bym mu się nie zdziwiła. To co zrobiła ze mną ta kobieta w krótkim czasie szokowało mnie samą. Jeszcze zanim się tu przeprowadziłam, nie myślała nawet nad tym, że ktoś mógłby przysłowiowo mówiąc skraść moje serce, a co dopiero, żeby była to nauczycielka.

Właśnie, była nauczycielką czyli dla mnie zakazanym owocem. Dodatkowo wciąż istniała możliwość, że ma partnera, dzieci.. to w ogóle nie powinno mnie interesować, a jednak interesowało.

Stało się i byłam pewna, że będzie dziać się dalej, jeśli tylko nic z tym nie zrobię. Sama nie wiedziałam co powinnam, a czego nie. To była dla mnie zupełnie niespodziewana sytuacja i powoli się w niej zatajałam gubiąc się pomiędzy własnymi uczuciami.

Night Under Star(s)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz