W następnym tygodniu szłam już pierwszy dzień do pracy. Valeria dziękowała mi miliony razy za to, że akurat wtedy postanowiłam się napić i przy okazji ocalić wszystkich dookoła. Przez ostatnie dni miałam kursy prowadzone przez najlepszego barmana świata (mam na myśli Lucasa oczywiście) i muszę szczerze przyznać, że szło mi lepiej niż się spodziewałam. Nie dużo leciało mi z rąk, nie wylewałam alkoholi na blat i nie tłukłam szklanek co było wystarczającym jak na mnie sukcesem.
Cieszyłam się na tę pracę jak głupia. Nie dość, że pracowałam z ludźmi których naprawdę lubiłam, to jeszcze w dodatku niedaleko od domu i wedle mojego wolnego czasu. Valeria dostosowała sporo pode mnie twierdząc, że i tak spadłam jej z nieba i w taki oto sposób miałam też pracę na rok szkolny.
Do lokalu weszłam chwilę po trzynastej. Miałam pierwszą zmianę co było mi na rękę, bo wieczorem miałam spotkać się z Harper, żeby wycelebrować zdobytą pracę. Chociaż rozmawiałyśmy o tym już setki razy, to uparła się, że chcę spędzić ze mną czas. Wszystko było tak idealne, że poważnie zastanawiałam się nad tym, czy to nie tylko cisza przed burzą, jednak nie chciałam zbyt wiele nad tym rozmyślać i psuć sobie humor.
O tej porze w pubie nie było zbyt dużo ludzi, więc wcale nie dziwiłam się Lucasowi, że mógł stać za ladą ciągle. To stanowisko samo względem siebie było naprawdę wygodne, bo ciężka praca zaczynała się bliżej weekendu, a resztkami była bieganiem do pojedynczych grupek lub samotników których widok kroił mi serce na milion kawałków. Z opowieści bruneta wielu staruszków przesiadywało tu wieczorami pijąc whiskey z żalem na swoje życie i byłam pewna, że to była jedyna rzecz na którą nie byłam gotowa.
Przez kilka godzin wspomnianie chodziłam co jakiś czas od stolika do stolika i przyrządzałam jedne z tańszych napoi. Za każdym razem słysząc dzwonek, który wydawał dźwięk gdy ktoś wszedł lub wyszedł, odwracałam się w tamtą stronę z uśmiechem. Gdy znów zadzwonił zobaczyłam mężczyznę w średnim wieku, który wyglądem.. cóż nie pasował do tego miejsca. Miał garnitur, ułożone włosy i przez chwilę zastanowiłam sie nawet nad tym, czy to przypadkiem nie kontrola, ale gdy podszedł do baru od razu odetchnęłam z niemałą ulgą. Niestety tylko na chwilę..
— Piękna pani.. Crytsal? — odparł spoglądając na plakietkę przypiętą do koszulki.
— Crystal, co podać? — uśmiechnęłam się podając mu kartę z dostępnymi trunkami.
— Szklankę whiskey z lodem i margarite. — odłożył ją na blat, a ja w tym czasie zabrałam się do swojej pracy.
Akurat to co wybrał miałam już wkute na pamięć jako, że były to najbardziej sprzedawane rzeczy i Lucas uczył mnie ich od pierwszej godziny kursu. Po chwili z ciągłym uśmiechem podałam mężczyźnie dwie szklanki i wzięłam ścierkę z zamiarem starcia kropel alkoholu.
— Margarita dla pani. — usłyszałam za plecami i automatycznie przewróciłam oczami, jednak odwróciłam się z uśmiechem.
— Przykro mi, nie mogę pić w pracy. — zaśmiałam się ponownie podsuwając mu szklankę. Na to chyba też nie byłam gotowa.
— To wypiję pani po pracy, mogę zaczekać. — mrugnął, a ja z całych sił powstrzymałam komentarz i odstawiłam drinka na bok. Po tym sam wstał i zasiadł przy jednym ze stolików uświadamiając mi, że mówił na poważnie.
Co jakiś czas uśmiechałam się w jego stronę, a w głowie odliczałam przyjazd Harper wiedząc, że ona mnie z tego wyciągnie. Ludzi robiło się coraz więcej, a moja zmiana powoli dobiegała końca. Słysząc otwierane drzwi spojrzałam w ich stronę z nadzieją na blondynkę i uśmiechnęłam się, gdy rzeczywiście była to ona.
— Nawet ładna ta koszulka. — skomentowała śmiejąc się.
Kątem oka widziałam, że nieznajomy wszystkiemu się przyglądał i miałam spore przeczucie, że jest zazdrosny. Jego mina mówiła sama za siebie..
— Pijesz w pracy? — zmarszczyła brwi widząc szkło przy mojej dłoni.
— Nie.. jeden z klientów mi go postawił i czeka, aż skończę zmianę żeby zabrać mnie do swojego z pewnością bogatego domu który pachnie forsą, a ja nie mam nic przeciwko. — spojrzałam na nią bezsilnie, zaś kobieta rozejrzała się po pomieszczeniu i wzięła do ręki szklankę z trunkiem, po czym go wypiła.
— W takim razie powiedz, że mu dziękuję. — odparła, a po chwili na jej twarz wbił się grymas. — Może kasę ma, ale gustu nie. — zaśmiałam się widząc jej zazdrość. Ta kobieta rozbrajała mnie za każdym razem gdy się odzywała, przysięgam.
— Właśnie wyszedł. — oznajmiłam patrząc na drzwi za którymi zniknęła jego sylwetka. — Dzięki, ja nie mogłam go spławić.
— Everything for my favorite lady. — mrugnęła, a ja przewróciłam oczami w uśmiechu. — Za ile kończysz zmianę?
— Za.. — spojrzałam na zegarek i z zdziwieniem mogłam przyznać, że czas leciał jak szalony. — Teraz. Poczekaj chwilę, pójdę się przebrać.
— Czekaj, zanim pójdziesz chcę być przyzwoitym klientem i kupić wino. Podaj mi te z najwyższej półki. — wspominałam, że jest niemożliwa?
— Jesteś niemożliwa. — pokręciłam głową i podałam jej jedno z najlepszych (i przy okazji najdroższych) win znajdujących się na górnych półkach.
Weszłam na zaplecze w którym znajdowały się szafki i zdjęłam firmową koszulkę, po czym rozwiązałam włosy muszące być oplatane przez gumkę w ciągu pracy. Chciałam już wrócić, kiedy do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak Lucas. No jasne, ja kończę on zaczyna.
— Pierwsza upierdliwa klientka? — zaśmiał się klepiąc mnie po ramieniu.
— Upierdliwy klient już poszedł, to jest.. — zatrzymałam się nie wiedząc czy mówić, czy sobie odpuścić. Zawsze miałam ten sam problem - pierw nie wiedziałam jak określić naszą relację, a gdy teraz byłyśmy w związku brzmiało to tak nierealnie, że sama nie wiedziałam czy to prawda.
— To.. — ponaglił gestykulując ręką. Kolejny niemożliwy..
— To moja dziewczyna. — przyznałam z uśmiechem wzruszając ramionami. Chłopak otworzył usta ze zdziwienia i przez chwilę się tak we mnie wpatrywał.
— Kurwa masz mi opowiedzieć WSZYSTKO, nawet jeśli mamy skończyć na zapleczu pijąc, nie przyjmuję odmowy. Crystal w końcu ma laskę! I to jaką! Kto to widział!! — zaczął mówić do sufitu z rozłożonymi ramionami, a ja śmiałam się przy każdym słowie.
— Dobrze ale nie dziś, teraz musze lecieć. — wydymałam dolną wargę w smutku. Lucas zrobił to samo, po czym podnosząc dłoń w górę w geście pożegnania zwrócił się ku szafce, a ja wyszłam z zaplecza.
— Nie podoba mi się ten chłopak. — prychnęła od razy gdy stanęłam w drzwiach.
— Nie martw się, jest gejem i to gorszym ode mnie.
CZYTASZ
Night Under Star(s)
Romance„Była zupełnie jak śnieg, piękna, ale zimna. Aż poznała wiosnę, której prawdziwe imię nie zabierało piękna, a jednak topiło chłód. Razem tworzyły burzę, lecz po niej zawsze wschodziło słońce." Wraz z przeprowadzą do Toronto nie oczekiwałam, że ją po...