Obudziłam się z samego rana w znanym mi już pokoju. Na miejscu obok nie było nikogo, jako że wczorajszej nocy Harper uparła się że będzie spać na kanapie. Nie ukrywałam, że byłam trochę zawiedziona, ale rozumiałam zdanie kobiety i nie polemizowałam. Dodatkowo wtedy chyba naprawdę bym zeszła na zawał..
Po przeciągnięciu się i ponownym rzuceniu wzrokiem po pomieszczeniu dopiero wstałam z łóżka. Na sobie miałam zbyt koszulkę Harper która wciąż nią pachniała, a pod nią samą bieliznę, bo bluzka była tak długa, że zakrywała to co powinna. Nie że Liberty była o wiele wyższa ode mnie, po prostu z tego co się dowiedziałam, to podobnie jak ja nie lubiła sypiać w spodniach i na noc miała ubrania większe o kilka rozmiarów.
Skierowałam się po schodach w stronę w kuchni. Od razu do oczu wpadła mi kobieta opierająca się biodrami blat. Wyjmowała z szafki pojedyncze składniki na śniadanie. Wyczuwając na sobie wzrok odwróciła głowę, po czym ją przechyliła.
- Miałam nadzieję, że obudzisz się dopiero na śniadanie.
- Mogę pomóc. - podeszłam bliżej. - Co miałaś w planie?
- Naleśniki. - odpowiedziała obracając się z powrotem. Kiwnęłam głową i zabrałam się za wsypywanie mąki do przygotowanej wcześniej miski. Kątem oka widząc jak kobieta męczy się z rozbiciem jajek, zmarszczyłam brwi.
- Może się zamienimy. - rzuciłam przechylając głowę. - Podwinę ci rękawy żebyś sobie nie ubrudziła. - dodałam zauważając, że rękawki bluzki zachodzą jej za na nadgarstki utrudniając ruchy dłoni.
- Nie, najwyżej wypiorę. - odpowiedziała szybko zabierając rękę.
- Oj przestań. - wzięłam z powrotem jej dłoń, po czym złapałam rękaw koszulki i podwinęłam go na co Liberty cicho westchnęła. Nie zwróciłam na to uwagi, póki nie zobaczyłam na jej nadgarstku kilku zagojonych, jednak wciąż fioletowych blizn. Chciałam spojrzeć w jej oczy. Wzrok miała wbity w miskę, a usta zaciśnięte.
- Jeśli mówię nie to nie, okej? - rzuciła po chwili.
- Przepraszam. - poczułam się głupio. Bardzo głupio. Mogłam jej posłuchać, a zrobiłam coś wbrew jej woli i.. wyszło jak zwykle. - Naprawdę przepraszam nie wiem co powiedzieć..
- Nie musisz nic mówić po prostu nie komentuj. - kiwnęłam na to głową. Po chwili zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie widziałam jej w krótkim rękawie, a jak już to na jej nadgarstkach były bransoletki. - Też przepraszam, ale nie chcę do tego wracać. - dodała, a ja znów skinęłam głową z uspokajającym wyrazem twarzy. Rozumiałam to.
- Wlejesz szklankę mleka? - zmieniłam temat by nie tkwić w niekomfortowej jak na teraz ciszy. Liberty bez słowa zrobiła to o co poprosiłam i dość nieumiejętnie zaczęła mieszać ciasto. - Nie umiesz robić naleśników, a chciałaś zrobić je sama. - zaśmiałam się rozluźniając atmosferę. Cieszyłam się, że jakkolwiek udało mi się to zrobić.
- Od czegoś trzeba zacząć prawda? - wzruszyła ramionami w uśmiechu. - Może wezmę mikser.. - schyliła się do jeden z dolnej szafek. Próbując powstrzymać śmiech który cisnął się mi na usta przejęłam od kobiety urządzenie i wyłapując wzrokiem najbliższe gniazdo podłączyłam je pod prąd.
- Usiądź, ja dokończę. - poleciłam wiedząc, że jeśli dopuści Harper do kuchenki to z pewnością ją spali. - Nie gotujesz? - spytałam czując na sobie jej wzrok.
- Gotuje ale nie dużo, makarony co najwyżej. Nigdy nie umiałam gotować wykwintnych potraw, mam dwie lewe ręce co do tego.
- Bez urazy, ale na samych makaronach długo nie pożyjesz. - skomentowałam przewracając kolejny naleśnik na drugą stronę.
- Bez urazy, ale dla makaronów to ja żyję. - parsknęłam na jej słowa. - Śmiejesz się, a ja mówię poważnie. Mogę jeść makaron zawsze i wszędzie i nigdy mi nie zbrzydnie. - wstała z krzesła i zaszła mnie od pleców, po czym położyła ręce na bokach mojej talii i zajrzała przez moje ramię. - Ile jeszcze masz talentów co?
- Wystarczająco. - odwróciłam głowę w jej stronę, jednak nie na długo. Wróciłam wzrokiem do patelni, którą po chwili złapałam w ręce i podrzuciłam placka obracając go na drugą stronę. Zdziwiłam się, gdy wylądował z powrotem na patelni zamiast na podłodze jak zazwyczaj. Blondynka tylko pokręciła głową i zabierając ręce z moich bioder oparła się o blat obok. Bacznie obserwowała jak manewruje swobodnie przy patelni.
- Gotowe. - podeszłam do niej widząc, że tym razem to ona uciekła od rzeczywistości. Uśmiechnęła się i odrywając wzrok z blatu podążyła za mną do stołu.
- Mogę mieć do ciebie prośbę? - rzuciła siadając na krześle. Skinęłam w zainteresowaniu głową. - Nie mów Liwii. - odparła bez szczegółów, bo obie wiedziałyśmy o co chodzi.
- Todo para mi estrella favorita. - uśmiechnęłam się myśląc, że kobieta nie zrozumie ani słowa jednak gdy spojrzała na mnie przechylając głowę, ja spuściłam swoją.
- Se español, hermoso. - powiedziała pewnie i przysięgam, myślałam że zemdleje słysząc ten akcent..
(Wszystko dla mojej ulubionej gwiazdy.) (Znam hiszpański, piękna.)
Po zjedzeniu blondynka przejęła pałeczkę i wzięła się za sprzątanie każąc mi przy odpocząć. Stwierdziła, że jeśli zrobiłam śniadanie, to jej wypadałoby po nim posprzątać i tak po dziesięciu minutach znów siedziałyśmy na kanapie żywo rozmawiając.
Byłam zaskoczona tym jak szybko łapałyśmy wspólne tematy.
*
- Do zobaczenia, Parker. - powiedziała z drobnym uśmiechem gdy odpinałam pas bezpieczeństwa.
- Do zobaczenia, pani profesor. - puściłam jej oczko i w równym uśmiechu bez dalszego przeciągania wyszłam z auta.
Nie wiedziałam jeszcze co powiem mamie. Zupełnie zapomniałam ją poinformować, że nie wrócę na noc, a nie chciałam by kobieta się mną zamartwiała. Pomyślałam sobie, że albo wcisnę jej że byłam u Liwii, albo u Astrid. Problem leżał tam, gdzie kobieta poznawała kiedy kłamałam. Nie musiałam często tego robić odkąd skończyłam z codziennym piciem kiedy to w ogóle dom był dla mnie jak hotel, jednak niekiedy było to po prostu konieczne.
Było sobotnie popołudnie, więc Tiny nie było jeszcze w domu. W międzyczasie, gdy byłam sama postanowiłam korzystać z weekendu oglądając serial, aż nie zasnę na kanapie. Niestety tylko dziś miałam taką okazję, bo jutro musiałam przysiąść choć na chwilę do nauki i prac domowych. Przeklinałam na tę szkołę, ale nie miałam innego wyjścia, jako że był to mój obowiązek.
Zaraz po tym gdy popcorn skończył robić się w mikrofali wzięłam do ręki pilot i usiadłam przed telewizorem włączając netflixa. Nie oglądałam dużo seriali ani filmów podobnie do Harper i moja lista "do obejrzenia" była naprawdę długa. Wybrałam jeden z krótszych seriali i włączyłam pierwszy odcinek po którym już popadłam w serialowy świat przygód.
CZYTASZ
Night Under Star(s)
Romance„Była zupełnie jak śnieg, piękna, ale zimna. Aż poznała wiosnę, której prawdziwe imię nie zabierało piękna, a jednak topiło chłód. Razem tworzyły burzę, lecz po niej zawsze wschodziło słońce." Wraz z przeprowadzą do Toronto nie oczekiwałam, że ją po...