P.O.V Harper Liberty
Podeszłam do drzwi za którymi zniknęła już ostatnia osoba i zamknęłam je na klucz. Nie do końca działałam wraz z trzeźwością umysłu, ale chciałam porozmawiać. Musiałam usłyszeć jej głos i wzrok skierowany tylko w moją stronę.
— Sądzisz, że jest to odpowiedni ubiór do szkoły? — spytałam czysto retorycznie wiedząc, że zna odpowiedź. Ciężko było mi przyznać samej sobie, ale aż skręciło mnie z zazdrości widząc jak ten bezczelny chłopak ją tknął.
— Chyba pani nie przeszkadza, skoro wypalała mi pani dziurę na ciele. — prychnęła żałośnie unikając mojego wzroku.
— Nie powinnaś zakładać tej sukienki. Ja nic do niej nie mam, ale dyrektorka i twoje własne bezpieczeństwo mają co do tego inne zdanie. — zagryzłam wargę z całych sił powstrzymując się przed spojrzeniem na jej ciało.
To było ciężkie. Wszystko wobec niej było tak cholernie trudne, że gubiłam się w tym za każdym razem podczas rozmowy czy jakiekolwiek kontaktu wzrokowego. Przymusowe odpychanie było irytujące, ale ja byłam bezsilna.
— Kazała mi pani zostać tylko, żeby mi to powiedzieć? Jeśli tak, to idę. — powstrzymałam ją chwytając za przedramię okryte czarnym materiałem. Mój uścisk był lekki, jednak jej drobna postura zmusiła mnie do opuszczenia dłoni.
— Dlaczego znów mnie unikasz? — odpowiedziałam znów bez owijania w bawełnę. To też było denerwujące, niby odpowiedzialne ale tak.. kujące. Nie wiedziałam co robić.
— Dlaczego wzięła pani urlop? — pytanie retoryczne, ale Crystal zdołała zauważyć, że się spięłam. Nie potrafiłam zatrzymywać reakcji własnego ciała, więc nie dziwiłam się, że dziewczyna była zmieszana.
— Nie byłaś tego powodem. — szybko zaprzeczyłam nie spuszczając jej z oka nawet na chwilę. Dziewczyna skinęła głową, po czym wyciągnęła telefon na który przyszło powiadomienie.
— A gdybym zapytała o szczerą odpowiedź? — zmarszczyła brwi wciąż patrząc w telefon i ignorując wiadomość schowała go z powrotem.
— Parker. — rozmowa zachodziła za daleko, a ja nie potrafiłam się przed nią powstrzymać. Wiedziałam, że prędko nie porozmawiamy. Nie wiedziałam nawet czy kiedykolwiek w miłych stosunkach.
— Jestem w stanie zrozumieć wszystko, ale nie to co siedzi w pani głowie. — westchnęłam na jej słowa powstrzymując się od powiedzenia czegokolwiek, czego mogłabym pożałować wieczorem próbując ze spokojem zasnąć.
— Stracisz swoją głowę próbując zrozumieć moją. — szepnęłam jednak na tyle, by to usłyszała. Crystal skinęła głową i odbiła się biodrami od ławki. Wyminęła mnie, chciała ruszyć do wyjścia z klasy, ale znów skutecznie to powstrzymałam łapiąc za jej rękę i przyciągając z powrotem do siebie.
— Coś jeszcze? — spytała głupio się uśmiechając, chociaż jej oczy zachodziły łzami. Poczułam ukłucie w klatce piersiowej.
— Nie próbuj nakładać maski na emocje. — na te słowa po policzku młodszej spłynęła samotna łza, którą od razu wytarła.
— Mogę robić co chcę. — kolejna łza niewinnie spłynęła po policzku. Widząc to chciałam ją przytulić, przeprosić i obiecać, że nigdy jej nie skrzywdzę, ale nie mogłam tego zrobić. Musiałam ją przed sobą chronić, a nie robiąc tego od samego początku, utwierdziłam się w fakcie, jaki błąd popełniłam. Teraz o wiele ciężej było mi się trzymać od niej z daleka.
Szatynka nie słysząc odpowiedzi, wyrwała swoją rękę z uścisku i sięgając po klucze za moimi plecami odwróciła się i wyszła z klasy.
Stałam jak wryta nie wiedząc co dalej robić. Miałam ochotę wybiec za nią i sprawdzić co się dzieje, ale moje myśli przekrzykiwały się nawzajem co dobre a co nie. Uciszając je schowałam rozum do kieszeni i wyszłam z klasy. Nie widziałam w którą stronę poszła, ale w odpowiedzi na moje zastanowienia usłyszałam trzask drzwi dochodzący z łazienki, więc od razu tam poszłam. Nie mogłam jej tak zostawić.
— Otwórz te drzwi, albo sama to zrobię. — powiedziałam ze spokojem nie chcąc wystraszyć nastolatki.
Wyrzuty sumienia wypalały mi umysł i serce, gdy słyszałam co działo się za
drzwiami. Płakała, a mi krajało się serce.Nie słysząc żadnej odpowiedzi złapałam za zewnętrzny zamek drzwi i go otworzyłam. Szkoła nie miała funduszów, żeby zapewnić stabilne zamki, więc zrobiłam to bez większego problemu za co dziękowałam spłukanej dyrektorce.
— Nie potrzebuje pani pomocy. — siedziała skulona na ziemi z ramionami owiniętymi o kolana i próbowała uspokoić drżenie nóg.
Nie zwracając uwagi na jej słowa podniosłam ją z ziemi i spojrzałam w załzawione oczy.kciukiem łzę spod jej oka i wyprowadziłam ją z łazienki. W szkole było tylko kilka osób, bo wigilię się skończyły więc nie bałam się, że ktokolwiek nas zauważy.
Z resztą teraz nie miało to dla mnie znaczenia.
— Usiądź. — poleciłam wchodząc z powrotem do środka klasy. — Lepiej? — spytałam chcąc się upewnić. Jej oddech się uspokoił, co nie znaczyło że ona sama jest spokojna.
— Nie interesuje to pani. — odpowiedziała wbijając wzrok w swoje palce którymi się bawiła. Akurat interesuje.
— Lepiej? — powtórzyłam, na co w końcu dostałam w odpowiedzi nieśmiałe kiwnięcie głową. — O tym mówiłam z zakładaniem maski Parker. p
Prędzej czy później wybuchniesz. — dodałam patrząc na zmieszaną nastolatkę.Doskonale wiedziałam co mówię i miałam ogromne nadzieję, że Crystal to zrozumie. Jednak ona nawet nie myślała żeby mi odpowiedzieć. Miałam rację owszem, ale to wciąż przeze mnie musiała ukrywać prawdziwe emocję. Wiedziałam to.
— Jeśli nie ma pani więcej niż do powiedzenia, to ja już pójdę. — rzuciła podnosząc się z siedzenia. Zanim wyszła spojrzała mi w oczy chcąc coś dodać, ale się powstrzymała.
— Nie komplikuj tego.. — szepnęłam kiedy była przy drzwiach. Przytrzymała kroku, ale się nie odwróciła.
Zostając sama zasiadłam przy biurku i schowałam twarz w dłonie. Nie wiedziałam co czuć i na co sobie pozwalać. Chciałam, żeby wszystko było prostsze, bym nie musiała zamartwiać się niczym, co teraz kłębiło się w mojej głowie.
Nie reagowałam na kłujące serce myśląc o nastolatce. Bałam się co może wyniknąć z mojej własnej nieodpowiedzialności.
Bałam się miłości do niej.
CZYTASZ
Night Under Star(s)
Romance„Była zupełnie jak śnieg, piękna, ale zimna. Aż poznała wiosnę, której prawdziwe imię nie zabierało piękna, a jednak topiło chłód. Razem tworzyły burzę, lecz po niej zawsze wschodziło słońce." Wraz z przeprowadzą do Toronto nie oczekiwałam, że ją po...