Od: Zastrzeżony
Trzymam za ciebie kciuki ;)Piękne rozpoczęcie dnia, co?
Włączając tryb samolotowy zarzuciłam na ramię wpół pusty plecak i wyszłam z domu. Czekał mnie dzisiaj konkurs na który jechałam po trzeciej lekcji z Panią Morello. Stres był ogromny, a ja jak zwykle nie mogłam go opanować.
Do szkoły pojechałam autobusem nie chcąc tłuc się na pieszo w taki upał. Za rogiem czyhało lato, a globalne ocieplenie sprawiało, że topiłam się od samego oddychania dusznym powietrzem. Komunikacja miejska wcale nie była lepsza, ale przynajmniej autobus miał klimatyzację, a jadąc można było otworzyć okna przez które wpadał niewyczuwalny dla idących pieszo wiatr.
Wchodząc do klasy i widząc, że okna są pootwierane podziękowałam w myślach komukolwiek kto je otworzył. Zasiadłam obok Astrid i bez słowa położyłam się na chłodnej ławce, na co parsknęła śmiechem. Mi do niego było daleko.
— Twój wielki dzień, co? — odparła, a ja uniosłam głowę.
— Nic nie mów. — powiedziałam błagalnym tonem. — Nie wiem co zrobiłam, że mnie to spotyka.
— Ja tam w ciebie wierzę, hermosa.
— To hiszpański, geniuszu. A podziękuję jak wygram, żeby nie peszyć.
— Nie mi mniej za złe tylko sobie, że jesteś pieprzoną wikipedią języków. — na jej słowa pokręciłam głową w uśmiechu, na co dostałam bolesnego kuksańca w bok.
— To jedno wyrażenie, estúpido. — na moją twarz wpłynął grymas kiedy znów mnie uderzyła. — No co?!
— Wiem co to znaczy! — oburzyła się, a ja odpowiedziałam śmiechem.
Całe dwie lekcje minęły przy braniu uczniów do odpowiedzi. Za kilka dni były wystawiane oceny końcowe, a niektórzy wciąż nie zdawali do następnej klasy. Na szczęście nie byłam jedną z nich.
Siedziałam w klasie matematycznej jak na szpilkach czekając, aż przyjdzie po mnie pani od angielskiego. Przygotowywałam się do tego konkursu tak jakbym chciała a nie mogła i zupełnie nie czułam się przygotowana, ale wciąż zliczyłam, że moja konkurencja będzie zawodna i będę chociaż na trzecim miejscu. Konkurs był miastowy i brało w nim udział dziesięć osób z szkół w pobliżu i to było jedyne co wiedziałam, bo resztę miałam zobaczyć na miejscu.
Schylając się do plecaka po wodę usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi na które moje serce niemalże stanęło. Szybko uniosłam głowę uderzając się przy okazji o róg ławki przez swoją głupotę i mimowolnie przewróciłam na to oczami, po czym spojrzałam w stronę wejścia klasy.
— Chodź Parker. — zmarszczyłam brwi na widok blondynki, jednak mimo wszystko zdziwiona wzięłam swój plecak i wyszłam z klasy.
— Gdzie pani Morello? — spytałam, na co się uśmiechnęła.
— Zachorowała. — otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęłam nie wiedząc co odpowiedzieć. — No przecież bym jej nie zabiła żeby z tobą pojechać.
— Wcale bym się nie zdziwiła.. — przyznałam opanowując uśmiech. Serio bym się nie zdziwiła.
— To chyba źle że masz o mnie takie zdanie.
— Wręcz przeciwnie. — złapałam się teatralnie za serce.
— Masz dziwne fantazje. — pokręciła głową, po czym wsiadła do samochodu co zrobiłam zaraz za nią.
Sama droga mijała nam spokojnie. Na ulicach nie było tuzina aut blokujących drogę, więc na miejsce dotarłyśmy kwadrans przed startem. Konkurs odbywał się w jednej z najlepszych szkół w mieście ze względu na to, że miała ona największą hale gdzie każdy mógł się pomieścić.
Wraz z Harper ustałam przy wejściu na salę gdzie czekało już kilka innych osób i musiałam z zawiedzeniem przyznać, że większość wyglądała na typowych kujonów, a moje szansę prawdopodobnie spadły do zera.
Przewodnicząca ogłosiła, że możemy już zajmować miejsca. Nim zdążyłam przejść przez próg podeszła do mnie Harper i życząc mi powodzenia posłała motywujący uśmiech.
Usiadłam przy stoliku, na którym widniała kartka z moim nazwiskiem, oparłam się plecami o krzesło i słysząc pozwolenie na otworzenie arkusza, od razu przeczytałam pierwsze polecenie.
Pierwsze zadanie było łatwe, kilka innych też. Z końcowymi miałam mały problem, więc rozejrzałam się po pomieszczeniu myśląc, że pewnie mam ten problem jako jedyna, ale od razu się uspokoiłam widząc zmartwione miny uczniów. Czyli może nie było tak źle.Gdy czas dobiegł końca, poddenerwowana oddałam karki i wróciłam z powrotem do Harper.
— I jak? — uśmiechnęła się od razu gdy mnie zobaczyła.
— Przekonamy się przy wynikach. — odpowiedziałam nie chcąc zapeszać swojego losu. Miałam nadzieję, że poszło mi naprawdę dobrze, bo poziom tego konkursu nie był bardzo zaawansowany, więc głupio było by, gdybym nie była nawet w pierwszej piątce.
Po dwóch kwadransach organizatorzy zwołali nas na salę wraz z opiekunami, żeby ogłosić wyniki. Stałam jak wryta i wpatrywałam się w dwie kobiety stojące po środku hali. Nad ich głowami wisiał wielki napis miasteczkowy konkurs wiedzy j.ang który wyglądał jakby miał zaraz na nie spaść. W końcu jedna z nich odchrząknęła w stronę mikrofonu, przez co z głośników wydał się drażniący dla wszystkich pisk po którym szatynka się speszyła i podała mikrofon drugiej.
— Wyniki konkursu już są! Wszystkim poszło naprawdę świetnie i chcemy podziękować za przybycie! Są trzy główne miejsca. Na miejscu trzecim... — zatrzymała się na chwilę próbując dodać swoim słowom dramatu. — Chloe Martinus! — rozległy się oklaski, a na środek wyszła niska blonydnka. Odebrała nagrodę, podziękowała i wróciła na swoje miejsce. Mój stres wzrastał z każda chwilą stania tam. — Miejsce drugie zajmuje Nick Hywel! — znów to samo. — Pierwsze i najlepsze miejsce zajmuje... — mów.. — Crystal Parker!
Co?
Słysząc swoje nazwisko w uśmiechu otworzyłam usta na rozszerz a ocknęłam się dopiero, gdy Harper popchnęła mnie lekko do przodu. Z nogami jak z waty podeszłam do kobiet i podobnie jak wcześniejsza dwójka podziękowałam. Wracając z powrotem za plecami usłyszałam tylko, że to wszystko i możemy iść. Mogłabym powiedzieć, że bardzo skromnie ale nie myślałam o tym. Wygrałam! Naprawdę wygrałam!!
— To dlatego, że wierzyłam w ciebie za nas obie. — usłyszałam od razu będąc przy blondynce. Naprawdę musiałam się powstrzymać, żeby nie pocałować jej przy wszystkich.
Kobieta oparła swoją rękę na mojej talii i prowadziła mnie tak aż do samochodu. Próbując opanować narastające szczęście przygryzłam dolną wargę aż do krwi, na co anglistka westchnęła.
— Nie mogłaś ugryźć się chwilę później? Na szkolnym parkingu nie mogę cię pocałować. — przewróciła teatralnie oczami, a ja w tym czasie kciukiem wytarłam krople krwi.
— I kto tu ma dziwne fantazje, co?
— Cicho. Będziesz chodzić do szkoły po wystawieniu ocen? — dodała spoglądając w moją stronę.
— Pyta pani jako wychowawczyni czy.. — przerwałam nie wiedząc jak nazwać naszą relację.
— Jako wychowawczyni, Parker.
— To jako wychowanka nie powinnam odpowiadać na to pytanie.
— A jako kochanka? — zamilkłam czując jak moje serce przyspiesza na te słowa, a motyle wywiercają dziury w żołądku.
— Nie wydaje mi się. — odpowiedziałam zgodnie z prawdą nie widząc potrzeby chodzenia do piekła po otrzymaniu darmowego biletu do raju.
— Naprawdę musisz skazywać mnie na te tortury samotnie? — zrobiła minę bitego psa.
— Przepraszam pani profesor. — wydymałam dolną wargę w uśmiechu.
— Nie prowokuj mnie, Crystal. Zbiera ci się, a nie odwdzięczyłam się jeszcze za poprzednie profesor.
Zawsze wiedziała jak mnie uciszyć.
CZYTASZ
Night Under Star(s)
Romance„Była zupełnie jak śnieg, piękna, ale zimna. Aż poznała wiosnę, której prawdziwe imię nie zabierało piękna, a jednak topiło chłód. Razem tworzyły burzę, lecz po niej zawsze wschodziło słońce." Wraz z przeprowadzą do Toronto nie oczekiwałam, że ją po...