Rozdział 5.

1K 54 1
                                    

— Crystal podnoś dupę, spóźnisz się! — uchyliłam powieki słysząc donośny krzyk przyjaciółki. Słońce padało w moje zamknięte oczy tak, że zupełnie nie chciało mi się ich otwierać. Dodatkowo byłam cholernie niewyspana i najchętniej zostałabym w łóżku.

— Która godzina? Daj mi spać Hilary! — nakryłam się kołdrą przekręcając się na drugi bok.

— Siódma trzydzieści! — zerwała ze mnie pościel, powodując dreszcze które przeszły wzdłuż mojego ciała przez nagły chłód. Wyjątkowo dziś jej nienawidziłam.

— Już wstaje.. — jęknęłam przeciągle i podniosła się do siadu.

— Za piętnaście minut masz być gotowa rozumiesz? — skinęłam leniwie głową i usiadłam do biurka, żeby móc się pomalować. Czułam, że nie jest to dobry pomysł, bo zaspane oczy nie ułatwiały mi w makijażu, a o czasie wolałam nie wspominać. W kwadrans to się rozbudzałam.

Nałożyłam lekki, ale widoczny makijaż, po czym chciałam założyć dresy i bluzę, jednak w ostatniej chwili przypomniały mi się zajęcia z Liberty. Nie mogłam wyglądać jak zdjęta z krzyża, więc odpuściłam wygodę i ubrałam coś bardziej.. lepszego? Nie wiedziałam czy to dobre słowo, jednakże strój na pewno był ładniejszy od szarego kompletu dresowego. 

Wyrobiłam się ponad 15 minut, jednak nawet to nie starczyło bym była na czas w szkole. Na trzecim piętrze byłam już po dzwonku, mimo, że na górę biegłam co najmniej jakby się paliło i waliło. 

— Już myślałam że nie przyjdziesz. — usłyszałam od razu po wejściu zdyszana do klasy.

— Hej, też się cieszę że cię widzę. — odparłam na jednym wydechu próbując unormować oddech po wspinaczce na schodach. Dziewczyna ucichła słysząc otwieranie drzwi. 

— Raz raz, bez obijania się siadać i wyciągać karteczki. — fizyczka położyła swoją torbę na ziemi i wyciągnęła swój piórnik czy coś co miało nim być.

— Szmata — usłyszałam szept Astrid, na co cicho się zaśmiałam. Akurat z tym faktem miała rację.

*

— Kto normalny daje kartkówkę na pierwszej lekcji, czy jej nie pojebało? — skomentowała wychodząc z klasy.

Odwróciłam się w stronę biurka nauczycielki, aby upewnić się że tego nie słyszała, bo zapewne gdyby to zrobiła, to obie byłybyśmy już u dyrektorki. Może stara była, ale słuch miała dobry i była również jedną z nauczycielek, która była totalną klapą personelu szkolnego. Do nikogo innego nie można było się przyczepić. Nie wliczając w to Harper, oczywiście.

Większość lekcji minęła dość szybko, tylko ze względu na to, że nie miałam angielskiego i nie wyczekiwałam na niego jak na zbawienie. O korepetycjach o dziwo nie myślałam. Pod klasą byłam sama. Nie wiedziałam, czy nikt nie chciał na nie przyjść, czy po prostu dużo osób dziś nie ma. Niby odpowiadała mi ta myśl, jednakże wolałam patrzeć na nią wśród innych osób, bo wtedy Liberty nie zwracała większej uwagi na mój wzrok, a teraz byłabym w centrum uwagi.

— Parker. — słysząc głos kobiety, momentalnie wyrwałam się z transu i posyłając kobiecie nerwowy uśmiech weszłam do sali, a następnie zajęłam miejsce przy oknie. Nie w pierwszej, a trzeciej ławce. — Daleko dziś siedzisz. — zauważyła siadając przy swoim biurku. — Chodź do pierwszej, wolę mówić ciszej niż zdzierać sobie gardło.

— Gdzie reszta? — zapytałam nie wytrzymując z ciekawości. Przez myśl przeszło mi nawet, że to marna podpucha, ale szybko ją od siebie odsunęłam zdając sobie sprawę, jak absurdalnie to brzmi.

— Nie wiem, miało być jeszcze kilka osób, ale chyba nie raczą się zjawić. — odparła grzebiąc w swoim laptopie. — Jesteś sama, więc sobie pogadamy. Po angielsku oczywiście. — skinęłam głową w odpowiedzi, po czym ułożyłam swoje łokcie na ławce i podparłam brodę o dłonie

Harper rozpoczęła temat związany ze szkołą, zaś ja uważnie wsłuchiwałam się w jej doskonały akcent, jednocześnie starając się wszystko zrozumieć. Kiedy skończyła, wypowiedziałam się na ten temat. Miałam wrażenie że blondynka jest zadziwiona odpowiedzią, jednak w jakiś sposób próbowała to ukryć.

— Może cię nie doceniłam co do mojego przedmiotu. — przyznała przeszywając moją twarz wzrokiem. — Ale wolałabym cię przytrzymać na korepetycjach. Zawsze możesz być lepsza niż jesteś. — patrzyłam na nią przygryzając nerwowo skórę ust od wewnątrz. Patrzyła na mnie z taką pewnością, że aż się we mnie gotowało a to wcale nie był dobry znak.

— Możemy przejść dalej. — odchrząknęłam chowając ręce pod ławkę i zaczęłam przeplatać palcami z nerwów.

— Stresuje cię moja obecność. 

— Nie stresuje. — odparłam utrzymując pokerową twarz. Zdecydowanie w moim głosie zdziwiło nawet mnie samą.

— Kolor twoich polików mówi coś innego. — po usłyszeniu jej słów oprzytomniałam zdając sobie sprawę, że rzekomy gorąc przeniósł się również na lica. — Nie przeszkadza mi to — dodała wciąż utrzymując kontakt wzrokowy. — Wyjmij kartkę i opisz swoje zainteresowania, zostaniesz godzinę dłużej. — rzuciła szybko i odwróciła wzrok w stronę nauczyciela od historii, który właśnie postanowił wejść do klasy bez zbędnego pukania.

Wiedziałam, że była to improwizacja żeby nie wyszło na to, że nic nie robimy ale spasowało mi to, bo mogłam uwolnić się z jej sideł. Zaczęłam pisać na kartce cokolwiek tylko przyszło mi na myśl przy okazji próbując wsłuchać się w to o czym rozmawiają nauczyciele. Po chwili usłyszałam, że drzwi się zamknęły, a kolejną sekundę później charakterystyczny dźwięk przekręcenia w nich kluczyka.

— Skończyłaś? — zapytała zaglądając przez moje przez ramię. Ułożyła na nim dłoń, a ja musiałam udać, że na ten gest wcale przez moje ciało nie przeleciały energetyczne dreszcze. Kiwnęłam tylko głową i podałam kobicie kartkę. Nasza skóra się zetknęła, powodując gęsią skórkę co kobieta z pewnością zauważyła unosząc lekko kąciki ust w górę.

— Mogę iść do łazienki? — spytałam nie mogąc pohamować dłużej emocji. Liberty skinęła głową i podała mi klucz do zamkniętych drzwi.

Od razu po opuszczeniu sali poczułam upragnioną ulgę. Musiałam ochłonąć. W jednym pomieszczeniu z nią czułam się jak osoba z klaustrofobią w zatrzaśniętej windzie, chociaż klasa była nawet dziesięć razy większa od niej.

Stojąc przed lustrem miałam ochotę chlusnąć sobie zimną woda w twarz, ale pełny makijaż odsuwał mnie od tego pomysłu. Oparłam ręce na umywalce i spojrzałam w swoje oczy, których kolor przez sztuczne białe światło był jeszcze bardziej przybliżony do czarnego. Wzięłam kilka głębokich wdechów nieskutecznie próbując nabrać pewności siebie, aż w końcu wróciłam do klasy.

O dziwo, reszta czasu minęła dość spokojnie. Rozmawiałyśmy tylko o szkole, tak jakby tamten temat w ogóle się nie odbył. Nie była pewna, czy Harper odpuściła, czy w tamtym momencie próbowała wytłoczyć mnie z równowagi, jednak wiedziałam, że muszę zakończyć to co działo się kiedy byłyśmy same, bo nie mogło wyniknąć z tego nic dobrego. Z ignorancji w flirt, z flirtu w nicość..

Night Under Star(s)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz