epilogue.

1.2K 70 18
                                    

W ciągu całej dwugodzinnej drogi Harper cały czas próbowała uspokoić mój dramat. Sama z siebie próbowałam to zrobić, ale nie potrafiłam. Kiedy już myślałam, że moje dramatyzowanie odeszło jakiś czas temu, to w takich sytuacjach znów wracało. Taka była moja natura i choć próbowałam, to nie potrafiłam tego zmienić.

W samochodzie rozbrzmiewała muzyka naszej wspólnej ulubionej artystki, żebym zamiast myśleć - śpiewała. Harper za każdym razem wpadała na jakiś pomysł, żebym oderwała się od swojej paranoi, którą zauważyła że mam nazbyt często. Kto by nie zauważył..

Na ostatniej prostej drogi i tak zaczęłam się stresować. Noga zaczęła chodzić mi jak szalona, a palcami u rąk zaczęłam strzelać nie wiedząc co z nimi zrobić. Kobieta zatrzymała się przed posesją, jednak nim wyszła z auta zwróciła się ku mnie.

— To urocze że się tak o wszystko martwisz, ale nie urocze dla twojego organizmu. Jestem z tobą, tak? — przechyliłam głowę i skinęłam głową. — Głowa do góry i idziemy zmierzyć się z prawdą. — mrugnęła z uśmiechem na co mimowolnie się zaśmiałam. 

Westchnęłam kilka razy nim wreszcie otworzyłam drzwi. Od razu po wyjściu z klimatyzowanego samochodu uderzył we mnie nieprzyjemny gorąc. Byłam na zewnątrz niemal sekundę, a już chciałam być z powrotem w chłodzie. Globalne ocieplenie i środek lata jednak robiło swoje.

Kobieta przepuściła mnie w drzwiach pierwszą, a zapach duchoty natychmiastowo zmienił się w zapach jakiegoś ciasta. 

— Jesteście? — usłyszałam głos kobiety, który mimowolnie przyprawił mnie o dreszcze. Przewróciłam na to oczami. 

Z czasem zaczął irytować mnie ten niekontrolowany stres. Miałam go w nawyku i nieważne co próbowałam z nim robić, to gdy dochodziło do jakichkolwiek niewygodnych rozmów to zajmował moje ciało i myśli. 

— Jesteś bledsza niż zazwyczaj, perełko. — skomentowała wycierając ręce, po czym odłożyła ścierkę i wyciągnęła je w moją stronę. Ponagliła gest ręką gdy nie drgnęłam nawet na milimetr. Podeszłam bliżej niej i bezwładnie wtuliłam się w jej ciało. Brakowało mi tego. — Chcę tylko porozmawiać, przecież wiesz.. 

— Dramatyzuje. — głupio się uśmiechnęłam wzruszając ramionami. 

— Wybacz, musiałam przekazać ci to w genach. — odsunęła się i spojrzała za moje plecy. — Tobie ukrywanie stresu też nie idzie, Harper. No chodźcie przecież was nie zjem. — spojrzałam na kobietę wciąż stojącą w korytarzu. Rzuciła na mnie wzrokiem mówiącym samym za siebie i podeszła bliżej. 

— Kłóciłabym się w tej kwestii. — skomentowałam dobrze znając moją mamę pod względem jakichkolwiek relacji. Co do mnie była z tym wyjątkowo ostrożna. 

Kobiety zajęły miejsce w kuchni przy stole, zaś ja oparłam się o blat. Nie wiedzieć czemu, ale w tym domu to właśnie kuchnia była przyjemniejszym miejscem do rozmów. Czasami wydawało mi się to dziwne, ale naprawdę lepiej się tu wszystko robiło. 

— Nie chcę żeby ta rozmowa była drętwa. Chcę tylko oficjalnie potwierdzić swoje domysły, bo wolę wiedzieć niż się nad tym wiecznie zastanawiać. — zaczęła przerzucając wzrokiem to na mnie, to na nią. — Nie urodziłam się wczoraj, a to że milczę nie oznacza, że nic nie wiem. Już od jakiegoś czasu widziałam, że jesteście ku sobie ale nie wnikałam. Czekałam aż samo wyjdzie. — wzruszyła ramionami. — To co, jak to u was wygląda? — uśmiechnęła się całkowicie zmieniając ton swojego głosu. Spojrzałam na Harper.

— Jesteśmy razem. — odpowiedziałyśmy niekontrolowanie w tym samym momencie co wywołało uśmiech na ustach najstarszej. 

— Takiej odpowiedzi oczekiwałam, a teraz Harper wybacz, ale muszę. Z tobą już Crystal na ten temat rozmawiałam. — zmarszczyłam brwi na jej słowa próbując przypomnieć sobie na jaki temat była ta rozmowa. I kiedy. I o co chodziło.. — Jako, że Crys jest moją kochaną i jedyną córką ostrzegam, że jeśli włos jej z głow..

Night Under Star(s)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz