Dzisiaj wpadają dwa rozdziały, dlatego że jutro i pojutrze nie będę miała jak wstawić kolejnych, ale za to w środę robię spory maraton :3 (około 5 lub 8 rozdziałów!!)
——————
— Żeby spełniły się twoje najmniejsze i najskrytsze marzenia.
Nadeszła wigilia, a dokładniej czas dzielenia się opłatkiem. Mimo, iż spędzałyśmy gwiazdkę we dwie, to na stole widniało równe dwanaście potraw wigilijnych, a pod choinką stały zapakowane prezenty, które były zaplanowane po kolacji. Z roku na rok nic się nie zmieniało.
— I żebyś w końcu kogoś znalazła. — dodała już szeptem i puściła mi oczko, na co się zaśmiałam.
— Dziękuję. — ułamałam kawałek z jej opłatka i podsunęłam jej swój.
Zaraz po tym obie usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy częstować się swoimi potrawami radośnie przy tym rozmawiając.
Przy stole był kategoryczny zakaz schodzenia na niewygodne tematy, co do tej pory nie przeważnie nie wychodziło z winy ojca, który zawsze miał do wtrącenia swoje trzy grosze. Pomyślałam nawet, że wigilia wydawała się milsza bez niego, choć po swojej mamie widziałam, że wciąż bolało ją to co robił. Nie dziwiłam się jej. Wiedziałam jak bardzo była w nim zakochana. Niestety ślepo, ale rozumiałam jej ból. W każdym dosłownym znaczeniu tego zdania.
Gdy najadłam się już do stopnia, w którym jadłam tylko oczami postanowiłam odejść od stołu i zadzwonić do przyjaciółek z życzeniami. Nie obeszło by się bez tego.
— Wesołych świąt Liwka. — odparłam gdy tylko usłyszałam, że dziewczyna odebrała. Rudowłosa podziekowała i odwzajemniła słowa, a po stosunkowo krótkiej pogawędce zakończyła połączenie.
Zdałam sobie sprawę, że nie widziałyśmy się już długo i wypadało by to zmienić, alw aktualnie obie niezbyt miałyśmy czas na jakiekolwiek spotkanie.
Zadzwoniłam jeszcze do Astrid, jednak ona nie odebrała. Pomyślałam, że dziewczyna jest zajęta, więc nie usiłując się do niej dodzwonić włożyłam telefon z powrotem do kieszeni.
Jak się okazało, tylko na chwilę.
Nawet nie zdążyłam przeanalizować w którym momencie dzwoniłam do Liberty. Nie sądziłam, że odbierze myśląc że równie jak niebieskowłosa siedziała właśnie z rodziną i nie zajmowała się telefonem. Zdziwiłam się jednak, gdy po jedynym sygnale usłyszałam szmer z telefonu.
— Tak?
Przez chwilę trwałam w ciszy, zapominając jak używać języka.
— Przepraszam, jeśli przeszkadzam. Chciałam jeszcze raz życzyć dobrych świąt.
— Nie przeszkadzasz, nie spędzam świąt, ale dziękuję.
— Dlaczego?
— Jakoś tak wyszło.
Mogłam dać uciąc sobie rękę, że słyszałam w jej głosie gram smutku.
— Może chciałaby pani przyjechać i spędzić je z nami?
CZYTASZ
Night Under Star(s)
Storie d'amore„Była zupełnie jak śnieg, piękna, ale zimna. Aż poznała wiosnę, której prawdziwe imię nie zabierało piękna, a jednak topiło chłód. Razem tworzyły burzę, lecz po niej zawsze wschodziło słońce." Wraz z przeprowadzą do Toronto nie oczekiwałam, że ją po...