Rozdział 31. Mavra

108 8 0
                                    

Wszystko nagle nabrało sensu, a potem znów kompletnie go straciło.

Czułam się oszukana, zdradzona, ale nawet nie byłam pewna przez kogo.

- Wiedziałeś o tym? - spytałam Aspena.

- Co? Nie! Oczywiście, że nie, skąd miałbym to wiedzieć? Król powiedział mi tyle, co tobie, że królowa jest śmiertelnie chora, a oni muszą mieć dziedzica, żeby nie dopuścić do wojny.

- No więc ich dziedzic właśnie tutaj jest.

- Nic nie rozumiecie - szepnął Alessander.

- A może on kłamie? Nie wzięłaś tego pod uwagę?

- A może to ty kłamałeś przez cały ten czas i wiedziałeś o planie króla?!

- Dlaczego ufasz jemu, zamiast mnie?

- Bo on nie jest Obrońcą i wszystko, co do tej pory powiedział, było logiczne!

- Naprawdę, po tym wszystkim, co przeszliśmy, to mnie ufasz najmniej?!

- To przestań bronić tego cholernego króla, może wtedy zaufam ci bardziej!

- Przestańcie się kłócić. - Głos chłopaka był zrezygnowany.

- Nie uwierzę, że król byłby do tego zdolny - kontynuował Aspen.

- Jak możesz być tak mu oddany, że tego nie widzisz?! Okłamał nas, oszukał. Wcale nie potrzebują Puszcznika jako leku, bo królowa wcale nie jest chora, a nawet, gdyby była, mają dziedzica, ukryli go w lesie! Potrzebują go, by wyeliminować sąsiadów, ale ty jesteś mu zbyt posłuszny, by to zauważyć.

- Nawet nie mamy dowodów, że ten gość jest synem króla!

- Bardziej uwierzę jemu niż temu grubasowi na tronie.

- Przestań go obrażać! Ten chłopak chciał nas zabić, dosłownie groził nam, że to zrobi, ale wystarczy jeden jego uśmiech, a ty uwierzysz w każde jego słowo!

- O czym ty mówisz?!

Alessander nagle wstał.

- Czy możecie się przymknąć na chwilę?! - wrzasnął. Oboje zamilkliśmy, zdziwieni. - Po prostu bądźcie przez chwilę cicho i mnie wysłuchajcie.

Nie odzywaliśmy się, zbyt osłupieni.

- Naprawdę jestem synem króla, mogę to udowodnić - podszedł do drewnianej komody, stojącej na końcu pomieszczenia i szukając w niej czegoś, kontynuował. - Kiedy się urodziłem i zobaczyli u mnie te białe plamy, ojciec, król, stwierdził, że kraj nie może mieć takiego przywódcy. Uznali to za chorobę, za coś, przez co byłem... skazany. Więc wychowywałem się z dala od innych, nie mogłem bawić się z dzieciakami czy chodzić do szkoły. Odizolowali mnie od całego świata, a wszystkim powiedzieli, że królowa poroniła. Ale... byłem ciekawskim dzieckiem, więc kiedy tylko mogłem, szukałem sposobu, by wydostać się z zamku, by poznać kogokolwiek nowego. W pewnym momencie król tak się zdenerwował, że wysłał mnie tutaj, z dala od ludzi, którzy mogliby się dowiedzieć, że to ja jestem następcą tronu. Wyrzucił mnie z domu, tylko dlatego, że wyglądam inaczej. Zapewne spotkaliście tych ludzi, którzy niby mnie chronili? Ojciec zatrudnił ich, by pilnowali, abym nie wrócił na Wyspę Odcieni i aby nikt się o mnie nie dowiedział. A więc chronili mapy, by nikt nie mógł mnie tu znaleźć. Kiedy pierwszy raz wysłał list, bym oddał mu Puszcznika, mógł ich poprosić o to, by to oni mu go wysłali, ale po namyśle stwierdził, że nie będzie to bezpieczne, bo gdyby ktoś się o tym dowiedział, mogłoby być po nim. Sam się tu nie pofatygował, żeby nie wzbudzać podejrzeń, bo ktoś mógłby się o tym dowiedzieć. Po prostu on sam nie mógł go odebrać, nie ryzykując nakryciem jego planu. Więc wysłał was, żebyście go ukradli i zgaduję, że nakazał wam, byście nikomu o tym nie mówili. Mapy nie ma zbyt dużo osób, dla bezpieczeństwa jedyna jej kopia jest właśnie na Wyspie Mgły, żeby nikt przypadkiem nie znalazł jej tam u was.

Odcienie czerniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz