Otworzenie oczu było wyzwaniem, powieki były niesamowicie ciężkie, a ogarniająca mnie czerń przyjemnie ciepła i przytulna. Miękki materiał, na którym leżałem, niczego nie ułatwiał, podobnie jak coś, czym byłem przykryty. Jednak zacząłem słyszeć odgłosy rozmowy, szuranie krzesła czy gwizd czajnika i to trochę mnie rozbudziło. Powoli przypominałem sobie ostatnie wydarzenia, a kiedy dotarło do mnie, gdzie jestem, od razu otworzyłem oczy, krzywiąc się na nieprzyjemnie ostre światło. Podniosłem się do siadu, co również było wielkim błędem, bo moją głowę przeszył ból.
- Wszystko jest w porządku. - Usłyszałem przy uchu głos Mavry i to trochę mnie uspokoiło. Dalej jednak nie tłumaczyło to, gdzie jestem i co się stało. I dlaczego jeszcze żyłem.
Kiedy oczy przyzwyczaiły mi się do światła, ujrzałem kucającą przy mnie dziewczynę. Zaraz za nią stał chłopak. Był wysoki, na oko w naszym wieku, ale to, co mnie najbardziej zdziwiło, to białe plamy na jego ciele. Znajdowały się na czarnych włosach i ciemnych brwiach, parę bledszych na twarzy i rękach. Patrzył na mnie przenikliwym spojrzeniem, w jednej ręce trzymając parujący czajnik, w drugiej kubek wypełniony płynem.
- A więc... Co się stało? - spytałem lekko ochrypłym głosem, układając się wygodniej pod kocem. Dziewczyna nie wyglądała na spanikowaną, mimo że jak się domyślałem, nasza sytuacja nie była najlepsza.
- Stało się to, że próbowaliście mnie okraść - odezwał się chłopak ostrym tonem. Bardzo mi kogoś przypominał, ale nie byłem do końca pewny kogo.
- Możemy porozmawiać na osobności? - rzuciła Mavra, patrząc na niego wymownie.
- Może jeszcze wam przeszkadzam? - spytał z poirytowaniem, ale wyszedł do pomieszczenia obok, zostawiając nas samych.
- Więc? Co się stało? - zapytałem, pocierając dalej obolałą głowę.
- Postrzelił cię strzałką usypiającą, więc byłeś nieprzytomny przez parę godzin.
- Dobra, a ten chłopak to?
- Alessander. Okazało się, że jednak był w domu.
- No co ty nie powiesz. Rozmawiałaś z nim?
- Niewiele. Nie wie, kim jesteśmy, ani po co chcieliśmy ukraść Puszcznika. I w sumie do końca nie jestem pewna, dlaczego nas oszczędził i pomógł.
- I jaki mamy plan?
- Nie mam zielonego pojęcia. Ale jedno jest pewne. Jesteśmy w dupie. Nawet jeśli żyjemy, trudne będzie wykradnięcie Puszcznika.
- Niezbyt to pocieszające.
- Zawsze możemy go zabić i wziąć zwierzaka.
- Nie zabijecie mnie. - Usłyszeliśmy głos chłopaka.
- Podsłuchiwałeś nas?
- Jakby nie patrzeć jesteście moimi więźniami - stwierdził obojętnym tonem.
- Słucham? Gdybym chciała, już dawno by mnie tu nie było.
- Pokonałem was.
- Mogłabym cię zabić, tu i teraz, gdybym tylko miała taką ochotę.
- Poważnie?
- Chcesz się przekonać?
Złapałem ją za rękę, kiedy ruszyła w jego stronę ze sztyletem w dłoni.
- Nie będziemy nikogo zabijać! - krzyknąłem, wydostając się spod koca.
- Och, no weź!
- Musimy jakoś inaczej to rozwiązać.
CZYTASZ
Odcienie czerni
PertualanganObrońca i była Łowczyni Księżyca. Wrogowie, połączeni do jednego zadania. Mavra-była Łowczyni Księżyca dostaje propozycje od samego króla. Ma ukraść dobrze strzeżone zwierze, które może uratować śmiertelnie chorą królową. Zgadza się je wykonać, ale...