Rozdział 38. Mavra

71 6 0
                                    

Zapach śniadania roznosił się po całym domu.

Usiadłam przy kuchennym stole i zapatrzyłam się na leżący przede mną talerz. Owsianka, sadzone jajko i kawa. Tęskniłam za mieszkaniem u Malcolma bardziej, niż myślałam.

- Wyślemy list do zamku z pytaniem, czy nie potrzebują kelnera - tłumaczył Aspen siedzącemu naprzeciwko Malcolmowi.

Lucas podleciał do mnie i przysłuchiwał się rozmowie, podskubując mi posiłek.

- Mam tam robić za kelnera?

- Chyba to umiesz, nie?

- Jestem barmanem w brudnej knajpie, nie wiem, czy będę umiał zachować się odpowiednio. Ale nawet jeśli, co jak mają już wystarczająco dużo pomocy?

- Wtedy spróbujemy czegoś innego.

- Grasz może na jakimś instrumencie? - wtrącił Alessander.

Malcolm ucichł, a ja zrobiłam wielkie oczy.

- Grasz na czymś i nigdy mi nie powiedziałeś?

- Nie gram. Znaczy grałem, ale to było dawno temu.

- Na czym? - spytał Aspen.

- Na fortepianie.

-Dobra, to będzie nasz plan zapasowy. Najpierw spróbujemy z tym pierwszym.

Tak więc zrobiliśmy. List został wysłany, a nam zostało tylko czekać.

Dni upływały w spokojnym tempie, głównie spędzone przy kominku pod kocami. To były chwile, kiedy mogłam odsapnąć, odpocząć wreszcie od ciągłego pośpiechu i zamieszania. Złapać oddech przed kolejną walką. Najadałam się do syta, wysypiałam za wszystkie czasy i nareszcie mogłam mieć chwilę z Aspenem. Dużo rozmawialiśmy, dowiedziałam się o jego przeszłości, a on dowiedział się o mojej. Choć ciężko było mi o tym mówić, wykorzystywałam każdą chwilę, jaką mogliśmy spędzić na osobności. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim, jakikolwiek temat się narzucił albo siedzieliśmy wsłuchani w ciszę. Nie miało to znaczenia, ważne, że robiliśmy to razem.

Zakochiwałam się w Obrońcy.

Co za ironia.

Ale on dał mi do zrozumienia, że nie wszyscy są tacy sami. Bo w życiu nie spotkałam lepszego, bardziej uroczego i troskliwego człowieka. Nawet jeśli w jakiś sposób sama nie chciałam przed sobą tego przyznać, on właśnie taki był.

Godziny uciekały zbyt szybko. Nieważne, jak bardzo chciałam, nie mogłam ich zatrzymać.

List z odpowiedzią przyszedł w samą porę.

Serce zabiło mi mocniej, kiedy trzymałam w rękach zamkniętą kopertę.

- Jeśli się nie zgodzili... - zaczęłam.

- Ale jeśli się zgodzili... - odpowiedział Aspen.

- Nie dowiemy się, dopóki nie otworzymy. - Alessander wyrwał mi list i jednym ruchem rozerwał kopertę. Wyjął zdobioną złotem kartkę i rozłożył ją.

- I? - spytałam, kiedy przeczytał list.

Jego uśmiech wystarczyła mi za odpowiedź, serce zalało poczucie ulgi.

- Brawo, zostałeś zatrudniony. Masz się stawić w zamku trzy godziny przed rozpoczęciem balu, żeby mogli cię sprawdzić.

Mina Malcolma wyrażała podekscytowanie i przerażenie.

- Dasz sobie radę - zapewniłam go pokrzepiająco. Nas czekało dużo trudniejsze zadanie.

Ostatnią noc spędziłam w objęciach Aspena.

Odcienie czerniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz