~Jungkook~
Pragnąc choć na chwile oderwać się od tej absurdalnej wizji aranżowanego małżeństwa, dałem namówić się Hoseokowi na dzisiejsze wyjście, aczkolwiek nie rozumiałem na jaką cholerę wystroił się, jak szczur na otwarcie kanału. Wyżelowane włosy, które nie miały prawa drgnąć, dopasowana koszula i obcisłe portki l, które prawdopodobnie tamowały mu przepływ krwi, zwieńczała niemalże cała butelka wylanych na siebie perfum. Waliło od niego tak bardzo, że w zasadzie nic poza drażniącym zapachem alkoholu nie byłem w stanie wyłapać.
-Zamknij paszcze! Jestem po godzinach pracy i mogę wyglądać jak chcę, wziąłem cię tylko dlatego, że poza lalusiowatym Jinem i mają kija w dupie Joohyun, nie masz żadnych przyjaciół -w odpowiedzi pokazałem mu środkowy palec, bo choć mógł mieć w tym trochę racji, to nie zamierzałem mu dawać żadnej satysfakcji, biorąc pod uwagę fakt, że to również jego przyjaciele-Poza tym twoja księżniczka, chyba jest zbyt apodyktyczna i nietykalska, więc radzę ci wypuścić małego na wolność i zaszaleć, zanim cie zaobrączkuje.
Wciąż nie mogłem pozbyć się z głowy przeszywającego wzroku Jimina i nie byłem pewny czy w ogóle mi dzisiaj stanie. Gdy tylko zamykałem oczy, czułem że ten mały psychopata czycha na moje życie. Jednakże zaraz po przekroczeniu progu sali, oprócz wszechogarniającego chaosu, niespodziewanie niczym sraczka, dopadła mnie smukła blondynka. Miałem okazje kilkukrotnie się z nią zabawić i nie była szkodliwa, ale dzisiaj naprawdę nie miałem ochoty na żadne igraszki. Ta jednak wydawała się być pewna czego chce i nie odstępowała mnie nawet na krok. Wszczepiła się w moje ramię, jak cholerna wesz i nie mogłem się jej pozbyć.
-Biorę ślub -mruknąłem z nadzieją, że to ją zniechęci, jednak w jej oczach błysnęło coś w rodzaju ekscytacji, jakby ten szczegół jeszcze bardziej ją nakręcił.
-Och skarbie, nie musisz mnie dotykać. Zatańczę dla ciebie -mówiąc to wskazywała w kierunku prywatnych loży z rurą, a ja byłem pewny że gdy kolejny raz odmowie, to nie będę w stanie nawet na sekundę się od niej uwolnić. Niechętnie skinąłem głową, idąc za nią i w normalnych warunkach, może byłbym w stanie doprowadzić do czegoś więcej. Smukłe nogi, sięgające niemalże nieba, odziane w niepozostawiającą złudzeń kusą spódniczkę, spod której wystawał jej materiał koronkowych majtek, pewnie miał mnie zachęcić, jednakże efekt był z goła inny. Jedyne czego aktualnie pragnąłem, to urżnąć się jak świnia i choć na chwile pozbyć się obrazu niemalże czarnych przeszywających tęczówek, które uważnie śledziły każdy mój ruch. Nawet tutaj w zatłoczonym pomieszczeniu, gdzie masa ludzi ocierała się o siebie praktykując jakąś pokrętną grę wstępną, miałem wrażenie że gdzie się nie odwrócę to go widzę.
-Rozsiądź się wygodnie i przygotuj na niezapomniane wrażenia- szepnęła uwodzicielsko, wdrapując się z gracją na niewielki podest i niczym rasowa tancerka erotyczna zaczęła wić się wokół rury. Walczyłem z chęcią ziewnięcia, w ogóle nie wzruszony jej wygibasami, co nie umknęło jej uwadze i już po kilku sekundach zlazła stamtąd, żeby usadowić się na moich kolanach. Otarła się kilkukrotnie i to zazwyczaj wystarczało, jednak nawet przyciśnięty do twarzy bujny biust, nie był w stanie zachęcić mnie do zabawy- Rozluźnij się, na pewno jestem w stanie dać ci więcej przyjemności, niż jakaś dziunia.
-Masz niepoprawnie wysokie mniemanie o sobie laleczko- zesztywniałem słysząc jego głos i już po chwili dziewczyna została ze mnie zdjęta, przez brutalne szarpnięcie -Mówiąc żebyś się wyszalał, nie miałem pojęcia że rzucisz się na pierwszy lepszy worek kości.
-Kim ty do kurwy jesteś?- wrzasnęła nagle obciągając skórzany materiał. Park wciąż z pokerowym wyrazem twarzy, zawiesił wzrok w okolicy jej krocza i choć teraz już nic nie było widać, on wciąż nawet nie drgnął.
-Twoim koszmarem- cmoknął cholera wie skąd wyciągając sztylet i sprawnym ruchem rozciął spódniczkę, na co blondyna od razu starała się coś zakryć.
-To jakiś psychopata, znasz go?- piszczała, chociaż nie wydawała się zbyt poruszona widoczną bielizną, bardziej zajęła się zakrywaniem lewego uda.
-Nawet nie próbuj drgnąć- warknął przystawiając do jej czoła broń. Moje oczy automatycznie szerzej się otworzyły i gdy już chciałem interweniować, dziewczyna automatycznie przeniosła dłonie na usta, starając się stłumić krzyk -Yoshida ma tupet żeby wysyłać oznakowane jak bydło dziwki do takich akcji, spodziewałem się po nim czegoś lepszego.
-Jimin ...-zacząłem, jednak ten zbył mnie machnięciem ręki, jakbym był jakimś pieprzonym owadem. Otaksowałem blondynkę wzrokiem dostrzegając na jej udzie malunek niewielkiego diabła i rząd mikroskopijnych cyfr, znak Yoshidy. Nagle wszystkie numerki, w których nie pozwoliła mi patrzeć na siebie od przodu zaczęły nabierać sensu.
-To cholerna misja samobójcza laleczko i cokolwiek ci za to obiecali, to kłamali. Trafiłaś na złych ludzi i wcześniej czy później skończyłoby to się w ten sposób -nachylił się do niej bardziej i nie zważając na jej ograniczone strachem protesty, bo wciąż do jej czoła przyciśnięta była lufa, a obłęd w oczach bruneta, nie zwiastował nic dobrego, wyciągnął z jej biustonosza strzykawkę, obracając ją przez chwile w palcach -Jad kiełbasiany, arszenik ?
-Pierdol się -wychlipała cicho piszcząc i bardziej zapadając się w kanapie, gdy mocniej docisnął broń do jej czoła -Fentanyl !
-Nie zadziera się z moją rodziną bez ponoszenia konsekwencji, wywieszę twoją głowę jak puchar na jego cholernym ogrodzeniu- niemalże splunął jej w twarz, żeby w ułamku sekundy odsunąć się i pociągnąć za spust. Otworzyłem szerzej oczy, uchylając odrobine usta, gdy jej pusty wzrok bezwiednie spoczął na mnie- Zacznij myśleć głową, a nie kutasem osiłku. Nie będę twoim pierdolonym aniołem stróżem, ale gdy już dojdzie do ślubu, to będę w stanie przyjąć za ciebie kulkę i mam nadzieje, że po tej akcji jednak otrząśniesz się i nie nastąpi to za szybko.
Nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem, rzucił na moje kolana strzykawkę z trucizną i wyszedł, a ja w tym momencie zdałem sobie sprawę, że mam przejebane, bo ten cholerny psychopata kręci mnie, jak nikt wcześniej. Wyciągając telefon z kieszeni poprawiłem wzwód i wezwałem ludzi do posprzątania tego bałaganu. Musiałem być czujniejszy, bo wydaje mi się że, gdy tylko dam się zabić, Park wyszarpie mnie z czeluści piekieł i dla pewności właduje jeszcze kilka kulek w mój pusty łeb. Po ochłonięciu zamierzałem wyjść, jednak do środka wpadł Hoseok z uwieszonym na ramieniu Kimem i zezował zdziwionym spojrzeniem z martwej dziewczyny, to na mnie.
-Miałeś ją puknąć, nie kurwa zabić -warknął, na co jego obiekt uwielbienia zaniósł się śmiechem, ocierając mokre kąciki oczu.
-Życzę powodzenia Jeon, bo nasza księżniczka naprawdę twardo stąpa po ziemi i to dopiero przedsmak tego, na co go stać -nie zdążyłem odpowiedzieć, gdy w pomieszczeniu znalazł się wierny sługa ich rodziny z jakimiś dwoma napakowanymi karkami .Ogarnął dziewczynę, pozbywając się wszelkich śladów krwi ,po czym narzucił na nią czarną długą sukienkę, a na głowę czapkę z daszkiem, który naciągnął nisko i w asyście ochroniarzy wywlókł zwłoki wprost w niczego niespodziewający się tłum- Nigdzie nie idę!
-Wracasz w tym momencie do domu braciszku -warknął wyszarpując go z uścisku Hoseoka, który naprężył mięśnie, mimo iż tamten był od niego znacznie szerszy -Nie radzę interweniować. Jimin czeka na zewnątrz i jeśli nie wywleczesz swojej naburmuszonej dupy w przeciągu dwóch minut, to sam po ciebie przyjdzie .
Taehyung na wzmiankę o Parku przewrócił oczami, jednak nie dyskutował. Zdążył szybko wymienić się płynami ustrojowymi z Jungiem i nim tamten go chwycił za bark, więc obrażony wyszedł mamrocząc coś pod nosem .Większy jak cień podążył za nim, popychając go delikatnie w stronę wyjścia, za co został pozdrowiony środkowym palcem.
-To jakaś słaba komedia -jęknąłem zdeterminowany, żeby wydostać się stąd jak najszybciej. Hoseok nie mając możliwości zaliczenia swojej dupy, chyba też nie chciał tu dłużej być, bo szedł wiernie obok mnie. Żaden z nas się już nie odzywał, zachowując należytą ostrożność wróciliśmy do naszych apartamentów, które znajdowały się w tym samym budynku.
Czas na przygodę życia !
CZYTASZ
Mafia Princess /Jikook
FanfictionCzy ktokolwiek wyjdzie z tego układu wygrany? Dwie skrajnie różne osobowości, zmuszone stanąć po tej samej stronie barykady. Psychopatyczna księżniczka i naburmuszony rycerzyk, jak niebezpieczne może okazać się być takie połączenie? *W opowiadaniu...