~Jungkook~
Przez dłuższą chwilę po odejściu blondyna przyglądałem się beztroskiej zabawie Soobina, ignorując jednoczenie oceniające spojrzenia Mina, który ewidentnie chciał coś powiedzieć, jednak zapewne nie do końca wiedział jak to ugryźć. Nie był moim przyjacielem i na ten moment, nie zamierzałem zmieniać tego stanu rzeczy, więc jeśli chciał grać zamkniętego w sobie czubka, to nie miałem najmniejszej ochoty tego przerywać. Ruszyłem przed siebie dołączając do dzieci i cóż, nigdy nie spodziewałem się, że moje życie powędruje w tym kierunku, ale po wygłoszeniu deklaracji na głos, nie zamierzałem nawet na chwilę zrezygnować z tego pyzatego dzieciaka. Wiedziałem jakie życie czeka go, gdy tylko papiery będą się zgadzać, ale znając Jimina, postara się żeby wszelkie szkolenia i wcielenia odbywały się jak najbardziej bezboleśnie, aczkolwiek ten czas będzie dla niego niezmiernie trudny. Chwyciłem chłopca, zanim zdążył upaść na tyłek i podrzuciłem go do góry, za co zostałem nagrodzony jego uroczym uśmiechem. Po chwili odstawiłem go na ziemię i przyklęknąłem przy nim, trącając wierzchem dłoni jego brzuszek.
-Coś mi się wydaje, że jesteś głodny-wzrok chłopca powędrował w miejsce, w które go trafiłem i nagle wszelakie oznaki zadowolenie z niego uleciały.
-Jadłem już dzisiaj, wujek Yoongi zabrał mnie na śniadanie-wyszeptał, wciąż trzymając rozłożone dłonie na głośno burczącym brzuchu-Nie mamy pieniędzy i nie każdy może być syty.
Zamrugałem oszołomiony i z wrażenia usiadłem tuż przed nim, zastanawiając się na co jego matka przepuszczała kasę, jaką zarabiała u nas, że chłopiec mógł pozwolić sobie tylko na jeden posiłek dziennie. Drgnąłem czując, jak ktoś umieszcza na moim ramieniu dłoń i choć potrzebowałem teraz młodszego, to wiedziałem że to nie mógł być on.
-Umieram z głodu, mamy naprawdę dobrego kucharza dzieciaku. Myślę , że wyczaruje nam coś wspaniałego- głos Jisoo ledwo dotarł do mnie, czułem jakbym znajdował się pod powierzchnią wody-Masz na coś ochotę ?
Chłopiec rozejrzał się po ogrodzie, jakby szukał wzrokiem kogoś kto zabroni mu zjeść i gdy nikt taki się nie znalazł, ponownie spojrzał na nas i wzruszył ramionami. Nie płakałem, a przynajmniej nie pamiętam kiedy ostatni raz tak robiłem, a mimo to potrzebowałem chwili i zostawiłem ich samych, czując że za moment po prostu wybuchnę. Jednak nim zdążyłem ukryć się za drzwiami łazienki, przy moim boku znalazł się Jimin i musiał dostrzec coś w moich oczach, bo bezceremonialnie wepchnął mnie do pomieszczenia i oparł się i drzwi, czekając na wyjaśniania.
-Boi się do kurwy poprosić o jedzenie! Nie mogę!Po prostu doskonale zdaję sobie sprawie ile zarabiała i nie rozumiem jak mogła żałować na jedzenie dla własnego dziecka, gdzie ciągle przychodziła prosić o więcej pieniędzy, z powodu Soobina- warknąłem wplatając palce we włosy, oddychając przy tym jakbym przebiegł conajmniej maraton. Poczułem, jak młodszy położył dłoń na moich zgarbionych plecach i zaczął je gładzić.
-Damy mu wszystko czego nie miał Jeon. Będzie miał szczęśliwe dzieciństwo i dobre nazwisko, tylko błagam obiecaj mi, że zawsze postąpisz tak, żeby mieć jego dobro na względzie-szepnął składając pocałunek na czubku mojej głowy, choć doskonale zdawałem sobie sprawę, że Jimin nie był osobą, która kogokolwiek o coś prosi, a tym bardziej błaga.
-Zaopiekuję się wami-odparłem pewnie, na młodszy parsknął śmiechem.
-To raczej ja wami Jeon. Po prostu musisz pamiętać, że gdyby jednak matce udało się dostać do mnie, to twoim priorytetem zawsze będą dzieci-ponownie poprosił, więc uniosłem głowę i spojrzałem w jego oczy, w których również dostrzegłem jakąś słabość. Nie był typem człowieka, który przed kimkolwiek się ugina, a jednak było coś czego pragnął bardziej, niż swojej dumy.
-Dzieci Jiminie? - rzuciłem luźno, trącając przy tym jego biodra, na co parsknął odsuwając się ode mnie.
-Mamy przed sobą całe życie Jeon, dobrze wiesz, że rozwody nie wchodzą w grę, a jeśli postanowisz szukać szczęścia na boku, to będziesz lżejszy w najlepszym wypadku o jeden palec- mruknął odsuwając się o krok, ale moje dłonie szybko wyglądały na jego biodrach i już po sekundzie stał między moimi rozchylonymi udami.
-Nic takiego się nie wydarzy
Nie pozwolę cię skrzywdzić, ciebie ani Soobina i naszych przyszłych hipotetycznych dzieci -odparłem muskając ustami jego nadgarstek i ja jak zwykle mięknąc przy nim, podniosłem się z klapy sedesu i nachyliłem się składając na jego ustach delikatny pocałunek. Miałem ochotę na wiele więcej, ale nie chciałem przekraczać żadnych granic, gdy Soobin czekał w kuchni.-Zostaniemy tutaj na noc, póki pokój dla małego nie jest gotowy. Ekipa powinna wyrobić się do wieczora, wliczając w to wyschnięcie ścian.
-Widzę, że pomyślałeś o wszystkim Minnie -zmrużył oczy na to określenie, ale w głębi serca czułem, że działa na niego to zdrobnienie. Jakby jedno słowo mogło uruchomić w nim wcześniej nieznane pokłady porządzenia.
-Dosłownie, w sobotę ślub Jeon i pamiętaj, żeby nigdy nie ściągać obrączki, bo inaczej nie będziemy w stanie się namierzyć, gdyby cokolwiek poszło nie po naszej myśli-odepchnął mnie od siebie, jednak zanim zdążył złapać za klamkę, ponownie przyciągnąłem go do siebie.
-Umieściłeś nadajniki w obrączkach?- dopytałem unosząc wysoko brwi, na co młodszy tylko wzruszył ramionami- Aż tak mi nie ufasz?
-Dobrze wiesz, że chodzi o coś innego Jeon. Nie znamy jej zamiarów, choć podejrzewam że chodzi jej o mnie. Oboje wiemy, że jeśli chce się komuś wjechać na psyche to najlepiej dopaść kogoś, na kim zależy poszukiwanej osobie-przerwał wypuszczając głośno powietrze - Po prostu nigdy jej nie ściągaj.
-Nawet bym nie chciał-odparłem-To nie jest tylko układ, to my i zrobiłbym wszystko, żebym i ty w końcu uwierzył, że bez względu na okoliczności nigdzie się nie ruszam.
-Jeśli nie ściągniesz tej cholernej obrączki Jeon, to i tak zawsze cię znajdę-odparł odpychając mnie lekko, ale w jego zachowaniu nie dostrzegłem żadnych zahamowań.
- Ja też to zrobię, nawet gdybym musiał kurwa prosić wrogów o pomoc, to nie pozwolę żebyś mi umknął Minnie- młodszy zacisnął usta, żeby finalnie pokręcić głową i mnie od siebie odepchnąć.
-Wracajmy, nie chcę żeby pomyślał że kolejna osoba go odtrąciła, nie zasłużył na to-rzucił i już myślałem, że po prostu wyjdzie, ale zatrzymał się w progu wyciągając do mnie dłoń.
-Będzie mu z nami dobrze, nie pozwolimy mu znowu zwątpić- odparłem pewien swoich nowych życiowych priorytetów, bo cokolwiek by się teraz nie wydarzyło, nic nie będzie ważniejsze od mojej nowej małej rodziny.
CZYTASZ
Mafia Princess /Jikook
FanfictionCzy ktokolwiek wyjdzie z tego układu wygrany? Dwie skrajnie różne osobowości, zmuszone stanąć po tej samej stronie barykady. Psychopatyczna księżniczka i naburmuszony rycerzyk, jak niebezpieczne może okazać się być takie połączenie? *W opowiadaniu...