~Jimin~
Przeklinam pod nosem ledwie uchylając powieki, gdy jakiś pieprzony intruz z zapędami masochistycznymi mnie budzi. Przeciągam się leniwie, przelotnie zerkając na zegarek i mam ochotę od razu wyrzucić dzwoniący telefon przez okno, bo przespałem zaledwie trzy godziny. Wczorajsza noc była naprawdę ciężka i nie mam na myśli pozbycia się wysłannika od Japończyków, nie była pierwszą i zapewne też nie ostatnią ofiarą. Jisoo pół nocy zwijała się z bólu, więc jak przykładny braciszek wymieniałem jej regularnie termofor, żeby choć ona mogła się wyspać, gładząc spocone ciemne włosy i pozwalałem wtulać się w siebie, jakby od tego zależało jej życie .Dopiero koło piątej, wróciłem do siebie z nadzieją że uda mi się odpocząć. Nie miałem żadnych spotkań ani planów na dzisiejszy dzień, więc zamierzałem to odespać, aczkolwiek mój przyszły i już kurwa niedługo niedoszły mąż, ewidentnie pragnie powąchać kwiatki od spodu, dzwoniąc do mnie o tej godzinie.
-Chyba mamy problem. Nasi ojcowie stwierdzili, że skoro ślub niedługo to połączą siły z ochroną i dostałem naprawdę dziwny telefon- powiedział bez zbędnej kurtuazji, za co jeszcze bardziej miałem ochotę go wykastrować.
-Aktualnie ty jesteś moim problemem, miałem nadzieje na zresetowanie sił przed kolejnym twoim wyskokiem. Mówiłem ci, że nie będę twoim aniołem stróżem Jeon- mruknąłem zakrywając oczy przedramieniem, bo w tym wszystkim zapomniałem zasłonić okna, przez które wpada poranne słońce- Mów konkretnie czego chcesz,a ja zastanowię się czy warto w ogóle reagować. Nie mam cza....
-Hoseok dzwonił, że pod studiem baletowym, w którym zniknęła niedawno Jisoo kręci się jakiś podejrzany typek.Ma na szyi wasz tatuaż, ale poci się jak świnia i drepcze w te i z powrotem, jakby na kogoś czekał -w ułamku sekundy rozbudziłem się, gwałtownie podnosząc się z łóżka- Jestem już tutaj i nie chciałbym odstrzelić nikogo od was przez przypadek.
-Trzymaj broń za paskiem, będę tam za piętnaście minut- mruknąłem kończąc połączenie. Po chwili stałem już w pełni ubrany, poświęcając kilka sekund na zastanowienie się kto może mi się przydać. Nie sądziłem, że ta łajza będzie miała na tyle dużo odwagi, żeby wyjść z ukrycia. Ostatecznie wezwałem jedynie Yoongiego, wiedząc że Tae i Namjoon mogliby zbyt szybko zakończyć jego żywot, bez uzyskania wcześniej potrzebnych mi informacji.
-Jest kretynem, ewidentnie życie mu nie miłe -mruknął starszy, mocniej zaciskając palce na kierownicy. Min był dobrym żołnierzem, zaczął naprawdę wcześnie, jednak nie było osoby spoza bliskiej rodziny, której ufałbym tak bardzo jak jemu -Prosi się o kulkę.
-Nie od razu, muszę wiedzieć co kombinuje i po jaką cholerę kręci się przy młodej. Dziesięć lat udawało mu się ukrywać, a teraz tak po prostu łazi sobie po naszym terenie. Coś jest na rzeczy -mruknąłem wkładając naboje do pistoletu, po czym wcisnąłem go do kabury, w momencie w którym Min parkował niedaleko studia -Nie wiem czy bardziej dziwi mnie jego obecność, czy nieostrożność Jeona.
Min był jak cień, charakteryzowała go zwinność i umiejetność zakradania się, co od dzieciaka praktykowałem wspólnie z nim, więc teraz przyciskając nóż w okolicy nerki przyszłego męża, czuję jak się spina i tężeje w jednej sekundzie. Cmokam pod nosem kręcąc z niezadowoleniem głową. Tak łatwo go podejść, co nie wróży niczego dobrego. Nie dość, że mam własne problemy, to będę musiał chronić jego nieuważnej dupy.
-Miałeś być czujny -warknąłem odsuwając nóż i przystanąłem obok niego ,czując jego przenikliwe spojrzenie na twarzy -Musisz się jeszcze dużo nauczyć .
-Bawi cię to? Mam wrażenie ,że bardziej niż Japończyków, powinienem obawiać się ciebie -powiedział z wyrzutem, wciąż wpatrując się w mój lewy profil, na co przewróciłem oczami .
-Musisz kurwa strzec się nawet swojego cienia, jakby miał ci wbić cholerny nóż w plecy. Nie bądź naiwniakiem Jeon, nie będę drżał nad tobą bez przerwy- szepnąłem przyglądając się krążącemu pod bramą mężczyźnie. Sztylet na szyi nosili tylko wysoko postawieni członkowie rodziny, wierni żołnierze mieli go na klatce piersiowej albo ramieniu. Wielkość była uzależniona od miejsca w hierachii jakie zajmowali, a te zdradliwe oblicze, z którego nie spuszczałem aktualnie wzroku, miało rysunek biegnący od ucha, aż po obojczyk -Dzięki za informacje, ale to moje zadanie, możesz iść przypudrować nosek czy coś w tym stylu.
Nie czekając na odpowiedź, postawiłem kołnierzyk kurtki i ściągnąłem z jego zakutego łba czapkę, mocno zaciągając ją na oczy, żeby choć trochę go zaskoczyć. Yoongi szykował się do asysty, ale zatrzymał się w miejscu gdy machnąłem na niego ręką. Widziałem grymas niezadowolenia na jego twarzy, ale nigdy nie podważał moich rozkazów. Wiedział że nieważne jak bardzo go cenie, jestem bezwzględny i zawsze wyciągam konsekwencje z nieposłuszeństwa. Wciskając dłonie do kieszeni jeansów, ruszyłem wprost na znienawidzonego przeze mnie człowieka. Był tak zasrany, cholera wie czym że mało nie narobił w gacie, gdy przytknąłem lufę do jego lędźwi.
-Grzecznie pójdziesz ze mną do auta i tam porozmawiamy. Jeden zły ruch, a rozmarzę twoja krew w pierdolonym centrum i zawiniesz jak flaga na maszcie, ukazując swoje żałosne zmasakrowane truchło na widownię, żeby inni zdrajcy wiedzieli jak to się kończy- szepnąłem popychając go w stronę czarnej furgonetki za którą stał wciąż wzburzony moim wcześniejszym przytykiem Jeon. Władowałem go do tyłu i choć miałem ochotę od razu strzelić, to cierpliwie czekałem aż reszta wtoczy się do środka. Yoongi został na wszelki wypadek, żeby obserwować z ukrycia okolice i nie pozwolić by młodej choć jeden włos spadł z głowy. Ruszyliśmy w stronę starych magazynów, a ja wciąż trzymałem skurwiela na muszce, nie ukazując nawet cienia zrozumienia.
-Nie jestem pewny czy bardziej zdumienia mnie twoja głupia odwaga czy kretynizm, jakim się wykazałeś wystawiając dupę z nory po dziesięciu latach. Trzeba było żyć w cholernych podziemiach, bo już teraz obiecuje ci, że twój czas jest policzony- warknąłem, nie zważając na panikę wymalowaną na jego twarzy. Od członków bandy oczekiwało się, że będą twardzi jak skała, a nie strachliwi jak strusie. Choć moim zdaniem Daehyun nigdy nie wykazał się na tyle, żeby zostać odznaczony, przez co miałem jeszcze większa ochotę wyciągać mu na żywca ten pieprzony tatuaż -Czego tu kurwa szukasz? Kto cię wysłał Kim ?
-Ja ...-przełknął z trudem ślinę, jednak nie zamierzałem nabrać się na te jego grę aktorską. Tae tak samo potrafił manipulować ludźmi, choć jeszcze nigdy nie udało mu się podejść mnie -Polują na was ! Na nią też, nie będę kurwa patrzył jak moja bratani....
-Jeszcze słowo na temat Hyunshika, a wyrwę ci język. Zdradziłeś własnego brata pierdolony tchórzu, przez ciebie zginęła Sooyoung i moja matka!Powinien od razu odstrzelić ci łeb.Zapytam jeszcze raz, kto ci kazał tam przyjść ? -wrzasnąłem uderzając go lufą w czoło, jednak po chwili silne ramiona oplecione wokół moich barków, zmusiły mnie do opuszczenia broni. Jeon mocno przycisnął tors do moich pleców, ciągnąc mnie za sobą .W pierwotnym odruchu miałem zamiar się wyswobodzić, ale podświadomość mówiła mi, że jak pozbędę się tego śmiecia, to niczego się nie dowiem. Dziwnie przyjemnie było mi czuć ciepło bijące od niego i choć pragnąłem tak zostać, wyswobodziłem się z jego objęć, siadając po prawej stronie chłopaka i uważnie przyglądałem się Kimowi, który beczał teraz jak dziecko, mamrocząc pod nosem ,że nic nie zrobił.
CZYTASZ
Mafia Princess /Jikook
FanfictionCzy ktokolwiek wyjdzie z tego układu wygrany? Dwie skrajnie różne osobowości, zmuszone stanąć po tej samej stronie barykady. Psychopatyczna księżniczka i naburmuszony rycerzyk, jak niebezpieczne może okazać się być takie połączenie? *W opowiadaniu...