~Jungkook~
Ciągnąc Hoseoka w drugi koniec korytarza, nie sposób było nie dostrzec jego tęsknego wzroku, gdy troje ochroniarzy wyprowadzało szamoczącego się Kima z sali. Cisnąłem przyjacielem o ścianę, od której odbił się z cichym jękiem .
-Z chujem na mózgi się pozamieniałeś ? -warknąłem, jednak ten wciąż pogrążony w jakimś dziwnym lamencie zbył mnie machnięciem dłoni -To, że aktualnie byłeś tutaj zaproszony jako gość, nie oznacza że od tak możesz lekceważyć podstawowe zasady zachowania bezpieczeństwa. Polują na nich ty skończony durniu!
-W ogrodzie jest mała altanka, nie zamierzałem uciec z nim na drugi koniec kraju -mruknął przecierając twarz dłońmi .
-To bez znaczenia! Hosoek otrząśnij się do cholery, nie żyjemy w pieprzonej disneyowskiej bajce!Japończycy czyhają na jego życie, a dobrze wiesz, że matka Jimina jest zdolna do wszelkich poświęceń, żeby osiągnąć swój cel. Wystarczy dobry snajper, a po twoim kochasiu zostaną tylko wspomnienia i nawet one nie będą z tobą na długo, bo Park bez wątpienia wypatroszy cię, gdy z twojej winy stanie się młodemu jakakolwiek krzywda -potrząsnąłem nim i dopiero jakby to sprawiło, że cokolwiek dotarło do jego zakutego łba-Będziesz się kajał przez Jiminem, żeby pozwolił ci choćby wyśpiewać młodemu ckliwą serenadę pod oknem.Twoja wolność na dzisiaj się skończyła, pilnuj żeby nikt nie naprzykrzał się Jisoo i niech spadnie jej chociaż jeden włos z głowy, a naprawdę pożałujesz tego wyskoku .
Nie czekając na odpowiedz przyjaciela, ruszyłem wzdłuż korytarza skąd dochodził ciężki przerywany oddech. Niewiele myśląc stanąłem przy blondynie, żeby po chwili opleść ramionami jego drobne ciało, które wtuliło się we mnie z taką ufnością, jakbym był jego jedynym kołem ratunkowym. Gładziłem jego plecy, co rusz przyciągając go bliżej siebie, aż nasze ciała zsynchronizowały się na tyle, że tworzyliśmy jedność .
-Nie chce tu dłużej być -mruknął wprost w moją pierś, więc wygrzebałem z kieszeni telefon, dając znać ludziom żeby podstawili pod tylne wyjście samochód. Gdy wciąż trzymając go w ramionach znaleźliśmy się na zewnątrz, wcale nie zdziwił mnie widok Mina, który wydawał się przewidywać wszystko z wyprzedzeniem, jak cholerny jasnowidz. W żaden sposób nie skomentował chwilowego załamania blondyna, który bez słowa sprzeciwu pozwolił mi wciągnąć się na moje kolana i nawet nie ruszyło go zaskoczone sapniecie Yoongiego .
-Masz jakiś konkretny powód traktowania Joohyun jak powietrza ?-zapytałem, gdy zdałem sobie sprawę, że Jimin ma nas totalnie gdzieś, będąc pogrążony w swoich myślach .
-Nie mam czasu na romanse, to dobra dziewczyna i zasługuje na kogoś, kto obdarzy ją należytym zainteresowaniem -odpowiedział wciąż skanując uważnie mijane przez nas budynki .
-Kiedy ona ma gdzieś potencjalnych kandytatów na chłopaka i ciągle wzdycha do ciebie -może nie byłem najbardziej lojalnym przyjacielem pod słońcem wspominając mu o tym, ale chciałem wyczuć czy w ogóle jest sens, żeby ona dalej zaciskała pas cnoty .
-Jungkook posłuchaj mnie uważnie, nie nadaję się do stałego związku. Nie mogę drzeć nad jej życiem, a tak by było gdym się w to zaangażował. Moim priorytetem jest życie Jimina i to na tym muszę się skupić -mimo, iż jego słowa w żaden sposób nie powinny były napawać mnie dumą, to cieszyłem się że w życiu blondyna jest ktoś, kto nie zważając na okoliczności ochroni go własnym ciałem .
-Teraz to moja działka, nie musisz drżeć nad nim bez przerwy. Nic mu nie grozi w moim towarzystwie. Jesteś młody i powinieneś mieć jakieś życie prywatne, nie samą pracą człowiek żyje -mruknąłem odgarniając z czoła młodszego zabłąkane kosmyki. Jimin niczym bezbronne dziecko zasnął na moich kolanach, choć wbijająca się w moje żebra kabura, nie udowadniała tego stwierdzenia .
-Szlachetnie Jeon, ale póki nie udowodnisz tego, nie zamierzam rezygnować ze swojego stanowiska. Po prostu przekaż Hyunnie w delikatny sposób, że nie jestem zainteresowany -mruknął, na co zmarszczyłem brwi. Nikt się tak do niej nie zwracał, bo choć mylić mogła jej drobna aparycja, to Joo doskonale umiała wyperswadować absztyfikantom ten rodzaj myślenia. Nienawidziła tego przezwiska, absolutnie nikomu nie pozowała zwracać się do siebie w ten sposób, więc miałem więcej niż pewność, że kiedyś coś ich musiało łączyć i było to w jakimś stopniu odwzajemnione. Nie skomentowałem jednak jego słów i po dotarciu na prywatny parking, wziąłem w ramiona drobne ciało blondyna, żeby w asyście ochrony skierować się do mojego apartamentu. Po zamknięciu drzwi wejściowych chłopak poruszył się niespokojnie, jednak nie otworzył oczu. Dopiero, gdy położyłem go w głównej sypialni, chwycił mój nadgarstek .
-Dziękuję -mruknął, wciąż zaciskając kurczowo palce na mojej skórze -Muszę zmyć z siebie cały ten cholerny wieczór .
Pokiwałem głową, pomagając mu wstać i już po chwili wręczyłem mu komplet czystej bielizny i obszerny t-shirt. Ten patrzył to na rzeczy, to na mnie i widocznie bił się z własnymi myślami, żeby w końcu przyjąć ode mnie ubrania i ruszyć z dziwnym grymasem do łazienki. Sam rozwaliłem się na łóżku, czekając aż wróci i chcąc się pozbyć tej ciężkiej atmosfery, zaraz po powrocie blondyna zająłem jego miejsce. Szybki prysznic nie pozwolił mi ochłonąć, jednak po dotarciu do łóżka zauważyłem, że dosłownie pięć minut wystarczyło młodszemu do zaśnięcia. Niepewnie wsunąłem się tuż za nim i z sercem podchodzącym do gardła obciąłem jego zwrócone do mnie tyłem ciało. Chłopak jakby wyczuł zagrożenie spiął się nagle, jednak nie minęła nawet sekunda, gdy w sennym zamruczeniu odwrócił się i ufnie wtulił w mój nagi tors. Mimo, iż ekscytowałem się jak nastoletni prawiczek, to zdusiłem w sobie chęć jęku zadowolenia, żeby ponownie tego wieczoru odgarnąć zbłąkane kosmyki i mimo wizji nieuchronnej śmierci, gdyby się tylko znudził, złożyłem czuły pocałunek na jego czole.
Pozwól sobie pomóc dziecino.
CZYTASZ
Mafia Princess /Jikook
FanfictionCzy ktokolwiek wyjdzie z tego układu wygrany? Dwie skrajnie różne osobowości, zmuszone stanąć po tej samej stronie barykady. Psychopatyczna księżniczka i naburmuszony rycerzyk, jak niebezpieczne może okazać się być takie połączenie? *W opowiadaniu...