Mój plan działania był właściwie prosty i szybki. Zaraz po rozmowie z Martinem, przeszłyśmy z Camilą do ofensywy. Umówiłam się z ojcem, że wyciągnie Katharinę z zamku, Arman będzie ich kierowcą, a służąca Sophine tak beznadziejnie we mnie zakochana pomoże nam przygotować przyjęcie.
Kiedy moim biologicznym rodzicom udaje się opuścić miasto, jedziemy do Bathory Hill House. Droga zajmuje nam mniej, niż wcześniej myślałam, ale w tym przypadku wychodzi nam to na korzyść, bowiem czas jest bardzo cenny. Wjeżdżam od strony ogrodu, gdzie mogę ukryć samochód za garażem. Widzę, jak Cabello chłonie widok, prawdopodobnie nie spodziewając się takiego przepychu.
- Obok rosarium stoi mnóstwo pomników - mówię jej, wskazując palcem daleko przed nami. - Ale zdążysz się o tym przekonać, jak już przejmiemy zamek, pani Jauregui - uśmiecham się szeroko, zauważając uroczy rumieniec dziewczyny.
- W twoich ustach to określenie brzmi cholernie seksownie - sapie, rozchylając wargi. Mój kutas boleśnie wierzga się w spodniach. Przełykam ślinę i podchodzę do niej niczym drapieżnik do ofiary. Zachodzę ją od tyłu, przyciskając do dowodu swojego podniecenia.
- Jeżeli czas pozwoli, to dzisiaj w nocy właśnie to będę ci powtarzać - obiecuję, kąsając jej szyję. Uczennica wygina się w łuk, cicho chichocząc. Czuję radość, że udało mi się w jakiś sposób ją uszczęśliwić.
Splatam ze sobą nasze palce i wraz z torbami ruszam do wejścia. Pozwalam, by brunetka chłonę widoki, dopóki może. Nie mamy zbyt wiele czasu, żeby rozejrzała się dokładnie, dlatego też kieruję się prosto do mojej starej sypialni. Nie byłam tutaj dawno, ale już od progu widzę, ile rzeczy się zmieniło.
Dziecięce łóżeczko zostało zamienione na większe i bardziej masywne. Zielona pościel poszarzała od kurzu, lecz to najmniejszy problem. Półka z zabawkami przekształciła się w niewielką bibliotekę. Podejrzewam, że to właśnie Martin ją uzupełnił, bowiem rzuciło mi się w oczy kilka tytułów, które uwielbiam ponad wszystko. Na szafie w rogu zauważam pokrowce z ubraniami na dzisiejszy bal. Przykuwają one również uwagę Camili. Brązowooka niemal od razu się na nie rzuca, posyłając mi zaciekawione spojrzenie.
- Otwórz - mruczę z tajemniczym uśmiechem. Dziewczyna łapie za suwak i ciągnie go w dół, aż jej oczom ukazuje się szmaragdowa sukienka na szerokie ramiączka z dekoltem w serek. Łapie powietrze ze świstem, odwracając się w moim kierunku. - Mam garnitur szyty na miarę w tym samym kolorze - dopowiadam, chichocząc.
- Skąd...? - przygryza dolną wargę, czym mocno mnie rozprasza.
- Cóż, może stąd, że jesteś moją przyszłą żoną i wiem, że jej ulubiony kolor, to kolor moich tęczówek? - oblizuję usta, pokonując dzielący nas dystans jednym krokiem.
- Dobra jesteś w te klocki, Jauregui - sapie, obejmując ramionami mój kark. Jej komentarz brzmi tak dwuznacznie, że nie potrafię zapanować nad swoim popędem i popycham dziewczynę na szafę, unosząc ją za uda. Od razu zaciska je na mojej talii, wyginając się pod wpływem delikatnych pieszczot szyi. - Chcę cię. Teraz.
- Jestem tu dla pani rozkoszy, przyszła pani Jauregui - mamroczę, obdarzając pocałunkami jej skórę. - Nie mamy za wiele czasu.
- Więc ten jeden raz bądźmy napalonymi dzieciakami bez skrupułów - sapie, opuszczając stopy na podłogę. Odwracam ją tyłem i rozkazuję położyć dłonie płasko na szafie. Natychmiast wykonuje moje polecenie, stając w rozkroku i pochylając się nieznacznie do przodu.
Opuszczam sprawnie jej spodnie wraz z majtkami do kostek i przejeżdżam palcami między pośladkami. Z radością odkrywam, że jest już cholernie mokra i wcale nie potrzebuje gry wstępnej. Dziękuję za to Bogu, bo nie wiem, czy mój członek wytrzymałby dłużej bez jej wilgotnej szparki.
Wchodzę najpierw palcami, próbując odrobinę rozciągnąć jej dziurkę. Poddaje się już po kilku pchnięciach, dochodząc szybko i mocno. Mięśnie zaciskają się na mojej dłoni, mocząc ją soczkami. Mając pewność, że nie będzie czuła dyskomfortu, uwalniam penisa z bokserek.
- Tęskniłam za tym widokiem - jęczy, spoglądając na mnie przez ramię. Uśmiecham się i układam dłonie na jej, uprzednio pchając biodrami do przodu. Wychodzi mi naprzeciw, nabijając się na sterczącego kutasa. - Kurwa. Zerżnij mnie.
- Od kiedy jesteś taka wulgarna, małpeczko? - chichoczę, wchodząc w nią całą długością. Wygina się w łuk, odchylając głowę w tył. Splata nasze palce ze sobą i nadziewa się na mnie raz po raz.
- Odkąd uzależniłaś mnie od siebie i tego cholernego uczucia - sapie. Łapię ją za brodę i przyciągam do namiętnego pocałunku. Poddaje się, ulegając moim wargom i nieustępliwym pchnięciom.
Wspólny rytm doprowadza nas obie do orgazmu. Jedną ręką przytrzymuję jej biodra, kiedy przejeżdżam powoli całą długością penisa po jej wszystkich ściankach. Przepadam we własnej przyjemności w momencie, gdy uderzam w punkt G. Cabello niemal krzyczy, a jej soczki zalewają moje podbrzusze. Zmuszam się do utrzymania jednego tempa, sama szczytując mocno razem z nią. Jestem przekonana, że dawno nie miała tam takiej powodzi od naszej wydzieliny.
- Uwielbiam cię taką - skomli, pocierając się o mnie jeszcze kilka razy. Wiem, że nadal jest jej mało. Mnie zresztą też, ale mamy misję do wypełnienia.
- A ja ciebie - muskam nosem jej ramię. - Teraz pokażemy im wszystkim, a później będzie się kochać do białego rana.
______________
Zapraszam Was również na Labirynt miłości, bowiem tam też będzie się teraz trochę działo ❤️❤️
CZYTASZ
Walking in the dark || Camren FF || ✔️
FanfictionDobra Lauren i zła Michelle. Kiedy dobra Lauren jest krzywdzona przez całe dzieciństwo, stwarza potwora, jakim jest Michelle. Czy jedna dziewczyna będzie w stanie to zmienić? FF pisane razem z @nattom0204