nie ma jak w domu.Wszystko zdaje się być inaczej, niż to zapamiętałam.
Może to dlatego, że jestem o wiele starsza niż wtedy, kiedy byłam tu ostatni raz, a może dlatego, że nie mam tu już nikogo, do kogo mogłabym pójść.
Nikt już tutaj na mnie nie czeka.
Może to jednak dlatego, że teraz jestem pieprzonym Snobem, którego bogaty ojciec kupił dom na Ósemce, a to już brzmi irracjonalnie i raczej nie zachęca do mnie nikogo z drugiej strony wyspy.
Nie wiem, dlaczego Nathaniel wybrał to miejsce. Przecież mieliśmy tutaj nigdy nie wrócić, mieliśmy zostawić to, co tutaj było za sobą. Kildare jest dla mnie jak zakazany owoc, o którym nie mogę zapomnieć, nawet, gdybym wyjechała stąd choćby na wieczność. Przypomina o dawnych czasach, które dziś widzę jak przez mgłę. Jest miejscem, które wychowało mnie na osobę, którą jestem teraz, ale także dziurą, z której ciężko było się wyrwać.
Przypomina mój stary dom, który z roku na rok rozpadał się coraz bardziej; z którego dachu kapały krople deszczu wprost do mojego łóżka, a podczas sztormów strach było w nim zostawać. Zapach wilgoci na ścianach i ciasny pokój, który dzieliłam z bratem. Mój pierwszy dom, który tak bardzo różnił się od obecnego. Mój pierwszy dom, w którym mieszkała z nami mama. Ten, do którego przyprowadziłam moich pierwszych przyjaciół i ten sam, w którym, mimo wszystko, byłam szczęśliwa.
Outer Banks to także Chevrolet Pick-up mojego ojca, którego rdza zżerała z każdej strony, hamulce padły zanim się urodziłam, a czerwona farba odchodziła płatami z dachu. Ten sam samochód, na którego pace przewoziliśmy warzywa z plantacji w pełnym słońcu, żeby sprzedać je w sklepie ojca. Ten sam, pod którego maską tata grzebał ciągle razem z moim bratem i przyjaciółmi. Ten sam, który podwoził mnie pod ich domy.
Dziś stać mnie na nowe ubrania, na najnowszy telefon, wycieczki, prezenty, restauracyjne żarcie i lepszą przyszłość, za co już zawsze będę wdzięczna mojemu tacie i jego zawziętości, ale żadne inne miasto nie będzie nigdy takie jak to. Takie zepsute i piękne jednocześnie. Powrót tutaj po tych wszystkich latach jest jak głęboki wdech, ale z obawą w sercu.
Bo kto by pamiętał o starej koleżance z Outer Banks.
Dostawiam ostatnie krzesło do okrągłego stolika na trawie i kiwam głową do pracowników, którzy krzątają się w ogrodzie, ciągle coś donosząc i wynosząc, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik na wieczór. To niedorzeczne, że jesteśmy na wyspie od czterech godzin, a ojciec już postanowił wyprawić wielki bankiet z okazji przeprowadzki na Ósemkę.
Cieszę się na tą imprezę, bo mam nadzieję, że zjawi się może jakaś znajoma twarz, która doda mi otuchy i pokaże, że wciąż jestem tutaj mile widziana. Nie chciałabym być kolejnym bogatym dzieciakiem, od którego druga połowa wyspy odetnie się z niechęcią na twarzy.
CZYTASZ
𝐇𝐄𝐀𝐑𝐓𝐋𝐄𝐒𝐒 ʲʲ ᵐᵃʸᵇᵃⁿᵏ ᵃⁿᵈ ʳᵃᶠᵉ ᶜᵃᵐᵉʳᵒⁿ
Fanfiction𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo dawno temu w pogoni za lepszym życiem, zostawiając po sobie jedynie szczęśliwe wspomnienia i zapomnia...