chapter 𝟑.

887 25 0
                                    


rozumiesz, rafe?

Kiedy kończę nakładać makijaż w swojej łazience; na parterze i w ogrodzie jest już tłoczno i głośno

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy kończę nakładać makijaż w swojej łazience; na parterze i w ogrodzie jest już tłoczno i głośno. Na bankiet powitalny mojego ojca zeszła się chyba połowa wyspy, przez otwarte okno słyszę śmiechy, muzykę i brzdęk zbijanych toastów. Niebo jest już zupełnie ciemne, więc spodziewam się solidnego kazania od Nathaniela na temat tego, że tak późno zjawiam się na dole.

Nic jednak nie może zepsuć mi humoru, bo wiem, że gdzieś pomiędzy tymi ludźmi mogą już kręcić się moi dawni przyjaciele, na których obsesyjnie czekam już od kilku godzin. W mojej głowie kłębią się miliony pytań, które chciałabym im zadać i różne wersje naszych rozmów, które potencjalnie mogą się odbyć. Jestem szczęśliwa, że ich zobaczę, ale też maksymalnie zestresowana tym, że nie przywitają mnie tak ciepło jak John Booker.

Przed upleceniem kolejnej wizji ich reakcji na mój widok powstrzymuje mnie ciche pukanie w białe drzwi, które wkrótce po tym otwierają się na oścież, ukazując elegancko ubranego Olivera. Zapach jego perfum, które dostał ode mnie na urodziny w zeszłym roku wypełnia pomieszczenie, czarna koszula idealnie opina to, co wyćwiczył dzielnie na siłowni, a telefon w ręce uświadamia mi, że nie przyszedł tutaj z własnej woli, ale, oczywiście, wysłał go za mną tata.

— Jeśli zaraz nie zejdziesz na dół, ojciec cię zabije. — mówi poważnie, opierając się o framugę ramieniem.

Na jego słowa odpowiadam skinieniem głowy i wstaję, ciągnąc długą sukienkę w dół. Ostatni raz przeglądam się w lustrze i poprawiam niesforne loki, które opadły mi na oczy przy zakładaniu sandałów. Wymijam brata w drodze na schody i upewniam się, że zamyka za sobą drzwi mojej sypialni i podąża za mną.

— Dzieje się tam chociaż coś ciekawego? — pytam, zmieniając temat.

— Przyszedł John B i Pope Heyward — zaczyna, przez co po moich plecach przebiega dreszcz ekscytacji. — Przywitali się ze mną, może nie ma w nich jeszcze aż tyle zepsucia, jak myślałem. Wiedziałaś w ogóle, że wujek John Routledge zaginął? — pyta bez krzty przejęcia, przewijając coś w komórce, kiedy ja unoszę brwi w szoku.

— Nie. — ucinam, kodując w głowie, żeby zapytać o to później mojego kuzyna, a także swojego ojca, który na pewno wie coś na ten temat.

Przechodzimy przez drzwi tarasowe na zewnątrz, a mnie momentalnie przytłacza ilość osób, którzy kotłują się w ogrodzie. Jest ich zdecydowanie więcej niż wcześniej myślałam. Natychmiastowo zaczynam przeczesywać tłum w poszukiwaniu Johna B i reszty grupy, ale zanim zdążam cokolwiek zauważyć, przed nosem staje mi ojciec z miną niewróżącą niczego dobrego.

— Znasz ty się na zegarku, Theodoro? — warczy niezadowolony praktycznie szeptem. Nic nie może zepsuć jego nienagannej reputacji, nad którą pracował przez lata, dlatego nawet jego dzieci muszą być jak zesłane z niebios. Wiem, że nie zrobi tutaj żadnej sceny.

𝐇𝐄𝐀𝐑𝐓𝐋𝐄𝐒𝐒 ʲʲ ᵐᵃʸᵇᵃⁿᵏ ᵃⁿᵈ ʳᵃᶠᵉ ᶜᵃᵐᵉʳᵒⁿOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz