powrót do royal merchant.Mając świadomość, że relacja z Rafem Cameronem dobiegła końca i nie ma już żadnej siły, która odwoła moje słowa, nie czuję ani ulgi, ani żalu. Mam wyrzuty sumienia, że potraktowałam go w tak okrutny sposób, ale skoro już wpakowałam się w swego rodzaju trójkąt miłosny to i tak nie było na horyzoncie żadnego wariantu rozwiązania tego problemu, który nie uwzględniałby zranienia któregokolwiek z chłopców. Wierzę głęboko, że postąpiłam słusznie, a moja decyzja jest prawidłowa, bo byłabym po prostu głupia, gdybym porzuciła faceta, z którym łączy mnie tyle uczuć i wspomnień z dosłownie całego mojego życia na rzecz świeżej relacji z wrogiem z dzieciństwa. Przykro mi jedynie z tego powodu, że odkryłam w Cameronie całkiem inną wersję osoby, o której kiedyś słyszałam i podejrzewam także, że nie pokazuje jej on każdemu, a ja zawiodłam jego zaufanie nie tylko z pozycji sympatii, ale także przyjaciółki. I właśnie dlatego nie mogę się teraz pozbierać.
Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież nasza znajomość mogła pozostać w sferze niezobowiązującej przyjaźni, ale to też nie tak do końca miałoby szansę się udać, bo skłamałabym, gdybym przyznała, że nie połączyło nas coś więcej niż beztroskie koleżeństwo. Lubię Rafe'a nawet bardziej niż mogłoby się komukolwiek wydawać i nawet trochę bardziej niż w ogóle powinnam, więc perspektywa przyjaźnienia się ze sobą byłaby dla nas obojga większą męką niż całkowite urwanie ze sobą kontaktu. Dotąd wypierałam w głowie myśl o tym, że faktycznie darzę go romantycznymi uczuciami o podobnym nasileniu, co te, którymi od zawsze pałałam do JJ'a Maybanka, ale nie mogę przecież zaprzeczyć pewnym faktom. Nie przespałam się z nim dla zabawy i każdy poprzedzający tamtą noc pocałunek, również ten w ramach wyzwania w grze, nie zdarzył się tak całkiem bezemocjonalnie.
Rafe Cameron jest kimś ważnym w moim życiu, ale przecież w tak krótkim czasie nie może stać się istotniejszy niż chłopak, o którym w pewnym momencie myślałam jako o miłości do grobowej deski, prawda? Nie może tak szybko zająć w moim sercu miejsca należącego do JJ'a, bo to po prostu niewykonalne. Mamy wspólny bagaż doświadczeń i dosłownie dorastaliśmy razem, a obok czegoś takiego nie da się przejść obojętnie.
Ja i JJ, jakkolwiek to brzmi, jesteśmy sobie przeznaczeni.
Przekraczam próg własnego domu akurat w chwili, w której moje myśli zaczynają mnie już zdrowo łupać w czaszkę, a gula w moim gardle wzrasta do tego stopnia, że nie mogę powstrzymać strumienia łez wypływających na moje policzki. Płacz sprawia, że co chwila dławię się powietrzem, nabierając je szybko w płuca, a obraz przed oczami rozmywa się tak mocno, że idę przed siebie prawie na oślep.
Już po zamknięciu za sobą drzwi dociera do mnie przyjemny chłód klimatyzacji i prowadzona głośno rozmowa dobiegająca z salonu. Liczyłam się z faktem, że po całkowitym zniszczeniu zorganizowanej przez Płotki imprezy na plaży i wyskoku z bronią Oliver i John B szybko się tutaj znajdą i będą chcieli zatrzasnąć się w swoich pokojach aż do jutra, żeby zapomnieć o tym koszmarnym wieczorze. W gruncie rzeczy sama miałam dotąd taki plan. Dziwi mnie więc to, że wśród nich rozpoznaję także uczestniczących w donośnej wymianie zdań Pope'a Heywarda, Kiarę Carrerę i JJ'a Maybanka. Na dźwięk głosu tego ostatniego przeszywa mnie dreszcz i nachodzi mnie ochota na rozpłakanie się jeszcze bardziej niż pomyślałabym kiedykolwiek, że mogę.
CZYTASZ
𝐇𝐄𝐀𝐑𝐓𝐋𝐄𝐒𝐒 ʲʲ ᵐᵃʸᵇᵃⁿᵏ ᵃⁿᵈ ʳᵃᶠᵉ ᶜᵃᵐᵉʳᵒⁿ
Fanfiction𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo dawno temu w pogoni za lepszym życiem, zostawiając po sobie jedynie szczęśliwe wspomnienia i zapomnia...