chapter 𝟏𝟎.

745 18 0
                                    




zniszczony dom i skoszona trawa.

Mam wyrzuty sumienia, bo Rafe miał świętą rację na temat wszystkiego co mówił i faktycznie starał się wszelkimi siłami przeprowadzić mnie przez las na dobrą drogę, a ja niekoniecznie umiałam sobie to uświadomić i straciłam go bezpowrotnie, mimo, ż...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam wyrzuty sumienia, bo Rafe miał świętą rację na temat wszystkiego co mówił i faktycznie starał się wszelkimi siłami przeprowadzić mnie przez las na dobrą drogę, a ja niekoniecznie umiałam sobie to uświadomić i straciłam go bezpowrotnie, mimo, że nie dał mi żadnego powodu, żeby wyrzucić go z życia. Gdzieś z tyłu dręczy mnie myśl, że to o niego powinnam zawalczyć pomimo naszej krótkiej znajomości, z której zdążyłam wyciągnąć wiele pozytywnych wniosków. Był ze mną szczery, obronił mnie i zadbał o moje samopoczucie. Opowiedział mi historię swojej rodziny, którą na pewno nie dzielił się z każdym na ulicy i starał się być dla mnie takim przyjacielem, jakiego chciałabym zobaczyć w JJ'u i wszystko po to, żebym odrzuciła to na rzecz relacji, która mnie wyżarła od środka.

Z chwilą, kiedy z gniewną miną i w kompletnej ciszy przechodzi przez jadalnię i wychodzi z domu, ostentacyjnie trzaskając za sobą drzwiami, spojrzenia wszystkich siedzących wciąż przy stole ludzi kierują się na moją twarz. Ja tylko, zniechęcona już całkowicie do jakiejkolwiek rozmowy, wzruszam ramionami i wchodzę na schody, żeby przebrać się w krótki top i różowe, sportowe spodenki, zmyć zrobiony wcześniej makijaż i zabrać książkę. Wracam na dół, mijam ciekawskie oczy i kieruję się na leżak z zamiarem czytania swojej lektury przy basenie do momentu, kiedy słońce schowa się za horyzont. Dość kontaktów międzyludzkich jak na jeden dzień.

Nasuwam na nos przeciwsłoneczne okulary należące do Olivera, które musiał wcześniej zostawić na stoliku obok basenu i opadam na miękkie siedzisko, otwierając książkę.

Nic nie mogę poradzić na to, że żadne zapisane w niej zdanie wcale nie trafia do mojej pamięci, a poziom mojej koncentracji opada do zera. Moje myśli powracają do JJ'a, który pewnie samotnie błąka się po pustych i dzikich plażach na wyspie, Rafe'a Camerona i naszej nieprzyjemniej wymianie zdań, która przyniosła mi jedynie kolejną falę bólu i tego, co jeszcze czeka mnie w następnych kilku dniach. Nie zauważam, że wgapiam się tępo w litery i wcale nie widzę, co jest tam napisane, a kiedy budzę się z zadumy, zamykam ją z trzaskiem, dość wściekła, że nawet czytanie nie poszło po mojej myśli.

Wbijam rozjuszony wzrok w taflę wody w basenie i nie mogę powstrzymać powracających ciągle słów Camerona o tym, że nie powinien niczego ze mną zaczynać. Jego oskarżycielski ton odbija się od niej echem i uderza mnie mocno w twarz, więc nie jestem w stanie zarejestrować sylwetki smukłej blondynki, która z lekkim wahaniem podchodzi do mnie i siada na brzegu stojącego obok leżaka.

— Thea. — odzywa się i dotyka palcem mojego rozgrzanego od słońca ramienia, a ja podskakuję ze strachu, bo nie spodziewałam się niczyjej obecności. Zbyt duże okulary spadają z mojego nosa na uda, a ja spoglądam na nią z wyrzutem, mimo, że nie mam do niej żadnego problemu.

— Sarah. — Odbijam piłeczkę.

— Chcę powiedzieć, że rozumiem twoje niezadowolenie słowami twojego taty na temat JJ'a, ale na jego miejscu zachowałabym się tak samo. — mówi z pełnym przekonaniem, a mi zdaje się pulsować czaszka, bo to kolejny raz dziś, kiedy ktoś koniecznie chce przerobić ze mną ten temat i przedstawić swoją perspektywę. Nie mam na to najmniejszej ochoty, ale wstrzymuję wywrócenie oczami.

𝐇𝐄𝐀𝐑𝐓𝐋𝐄𝐒𝐒 ʲʲ ᵐᵃʸᵇᵃⁿᵏ ᵃⁿᵈ ʳᵃᶠᵉ ᶜᵃᵐᵉʳᵒⁿOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz