~2~Lekka kraksa~

373 27 0
                                    

Szedłem tak sobie pół godziny. Gdy byłem pod stadionem, akurat była moja ulubiona piosenka. W pewnym momencie wpadłem na kogoś. Myślałem, że to Araújo lub Raphinha. Jednak to nie byli oni. To był Robert Lewandowski. CO. ON. TU. TAKIEGO. ROBI. Po chwili się zrobiłem czerwony, bo nie wypadłem za dobrze, przed nowym kolegą z klubu... Ja to zawsze coś takie zrobię. Brawo dla mnie.

- Hej młody! Uważaj jak chodzisz.
- Przepraszam... Będę uważać bardziej na przyszłości.
- Mam nadzieję.

Został jeszcze przy swoim samochodzie. Ja na natomiast przyspieszyłem i chciałem jak najszybciej, wejść na stadion. Niestety zatrzymał mnie Pedri.

- Gavi? Gdzie ci się tak śpiesz?
- Nie ważne, daj mi wejść.
- Ej no powiedz.
- Może później.

Przebraliśmy się w stroje treningowe. Zazwyczaj ja jako ostatni, lub przedostatni opuszczałem szatnie. Tym razem było jednak inaczej. Po chwili podszedł do mnie Pedri.

- Gavi na prawdę, jest coś nie tak. Powiedz mi.
- Nie.
- Nigdy nie wyszedłeś z szatni jako pierwszy.
- Wiem, ale daj mi spokój.

Gdy wszyscy się już zebrali, przyszedł trener i nam przedstawił nowego kolegę.

- A, więc dobrze. To jest Robert Lewandowski. - Powiedział trener.
- Witam was. - Powiedział.

Padły tam do niego, jakieś tam pytania i tak przez jakiś czas. Potem zaczęliśmy trening. Miałem dość tego dnia. Pocieszały mnie tylko babeczki, które miała upiec Aurora. Gdy zaczęliśmy trenować, Lewandowski, był podejrzanie blisko mnie. Ja się od niego odsuwam. A on jest bliżej mnie. Co on ma do mnie? Nie chciałem w niego wejść. Na prawdę. Mogłem nie słuchać tej muzyki. Teraz będę się dręczył i nie da mi to spokoju... No fajnie...  

  
 

Lewandowski x Gavi ~ Zobaczyłem go na boiskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz