~22~Baton~

167 15 6
                                    

No i dzisiaj kolejny meczyk. Już się zbierałem, gdy ktoś zapukał do drzwi. Mama otworzyła. Usłyszałem wtedy:

- Dzień dobry!
- Dzień dobry, pan w jakiej sprawie?
- Um... Chciałem Gavi'ego podwieźć na mecz, by się nie męczył.
- No dobrze, już zaraz przyjdzie.

Ooo to Robert. Zanim mama zawitała do mojego pokoju, sam wyszedłem.

- O Pabluś! Miałam właśnie po ciebie iść. - Powiedziała mama.
- Aha. - Odpowiedziałem.
- Dobrze to w takim razie, życzę wam miłego, a przede wszystkim wygranego meczu. - Powiedziała.
- Dziękujemy. - Odpowiedziałem jednocześnie z Lewandowskim.

No i wyszliśmy. Usiadłem obok niego.

- No Gavi to w końcu jedziemy gdzieś?
- No możemy, a wiesz gdzie?
- No powiedzmy, że znalazłem fajną miejscówkę.
- Oki, ale jutro, czy pojutrze?
- Jutro.
- Oki, a o której?
- Tak o 9?
- Dobra, mam nadzieję, że uda mi się wstać.

<Po meczu, w szatni>

Pov: Lewy

Wygraliśmy. Jest git. A no tak miałem spytać Pedri'ego, o to... No tak...

- Gavi, masz tu kluczyki od mojego auta, poczekaj tam chwilę, bo muszę jeszcze pogadać.
- Okej.

Podszedłem do Pedri'ego.

- Hej! Pedri! Zaczekaj!
- Ooo coś się stało?
- Tak, chciałbym się o coś ciebie zapytać.
- O co?
- Mmm... No bo Gavi mi się... Dobra kocham go, ale on myśli, że tak po przyjacielsku. Jesteście przyjaciółmi, mógłbyś może, się go podpytać, o mnie?
- Um... Mi spodziewałem się tego... Ale mógłbym.
- Dzięki, jestem ci z góry wdzięczny.

Wyszedłem ze stadionu. Stały tam jakieś fanki, ale udawałem, że ich nie widzę.

- Przepraszam, że tak długo.
- To ja przepraszam, bo zjadłem twojego batona musli.
- Aha, mam chyba jeszcze dwa.
- Aaa okej...


Lewandowski x Gavi ~ Zobaczyłem go na boiskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz