~11~Mecz z Lewandowskim~

252 15 11
                                    

No... I początek meczu. Zaczęliśmy. Już w drugiej minucie przegrywaliśmy 1 : 0, no nie za ciekawie. W 30 minucie było jeszcze gorzej 3 : 0... Nie skomentuje tego. Jednak w 45 minucie Lewandowski strzelił. 46 czas doliczony i 3 : 2. On jest dobry. Była przerwa. Zmęczyłem się trochę. Po przerwie wróciliśmy. Do 70 minuty było nudno. Aż wynik za moją i Pedri'ego siłą, się wyrównał. Nastała 83 minuta. Nagle poczułem ból... Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Słyszałem tylko kroki ludzi wokół mnie...

***
Obudziłem się dopiero w sali. Chyba szpitalnej. I do teraz... Mam ten widok przed iczami. Zobaczyłem kogoś. To Robert...

- Gavi jak się czujesz?
- Głowa mnie boli...
- Dostałeś z buta w głowę...
- Aha...
- Twoja mama musiała gdzieś pojechać podobno, tak przynajmniej powiedział Pedri. Siostra jest podobno po procentach...
- Okej... Ja chcę do domu.
- Jak lekarz ci zmieni opatrunek i da leki będziemy mogli wyjść.
- Dobrze.

(Gdyby te opowiadanie było normalne, leżałby w ty szpitalu ponad tydzień)

***

Znaleźliśmy się w moimi pokoju. Położyłem się na łóżku. On stał obok mnie.

- Sorry, ale nie chciało mi się posprzątać...
- Nie przeszkadza mi to. Mam zostać tu z tobą?
- Tak, jak masz czas...
- Mam.
- Przyniesiesz mi wodę z kuchni?
- Dobrze, a gdzie masz kuchnię?
- Tam przez salon i tam z tyłu.
- Dobra.

***

Przyszła moja mama.

- Pabluś!? Wszystko dobrze z tobą synku? - Spytała.
- Tak, mamo. - Odpowiedziałem.
- Dziękuje panu, za zajęcie się moim synkiem. - Podziękowała.
- Nie ma za co. - Odpowiedział Robert.
- Mamo, mogę jeszcze pogadać z Robertem? - Spytałem.
- Tak, tak. - Wyszła z pokoju.

Zastanawiałem się czy to powiedzieć...

- Przyszedł byś do mnie jutro?
- Pewnie, a o której?
- Po 10.
- Dobrze, zdrówka dla ciebie.
- Dzięki.
________________
Uznajmy, że tata Gavi'ego pojechał gdzieś tam do pracy...


Lewandowski x Gavi ~ Zobaczyłem go na boiskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz