31

182 7 2
                                    

"Pokaż samej sobie, że potrafisz iść własną ścieżką

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Pokaż samej sobie, że potrafisz iść własną ścieżką. Bez niczyjej łaski, bez zlitowania. Tak samo jest w walce. Nie będzie łaski. Nie będzie zlitowania. Ty albo on. Daj z siebie wszystko albo uciekaj. Walka to wolność..." - Andrzej Ziemiański.

Kobieta siedziała na krześle w siadzie skrzyżnym z zamkniętymi oczami. Otworzyła powieki kiedy usłyszała jak do środka wchodzi zespół, ale nie zmieniła pozycji w której siedziała.

Derek podał jej papierowy kubek z kawą, który przyjeła i napiła się z niego.

- Powiedział coś? - spytała Ivy.

- Nic, a nic - odpowiedziała Emily.

Blondynka zrobiła obrót na krześle, aż w końcu wpadła na pomysł.

- Może ja spróbuję? - to pytanie zadała w stronę Hotcha, a on pokiwał głową na znak zgody, wstała z miejsca, udała się w stronę pokoju przesłuchań, weszła do środka, usiadła na krześle stawiając kubek przed sobą.

- Więc jesteś Mark Combi, szef firmy ochroniarskiej, której grozi upadek - zaczeła. - Za napaść na agenta federalnego długo sobie posiedzisz -

- Nie napadłem żadnego agenta -

- A to, że uciekałeś przede mną i moim kolegą i wyciągnąłeś w moją stronę deskę -

- Ale nic z nią nie zrobiłem -

- Gdyby nie fakt, że wyciągneła pistolet. Bóg wie do czego jesteś zdolny -

Za lustrem weneckim stali wszyscy, obserwowali uważnie i słuchali każdego słowa.

- Próbuje lekkiej manipulacji - skomentowała JJ.

- I dobrze jej to idzie - zagadnął Reid.

- Powiesz wszystko co wiesz albo zajmiemy się papierami twojej firmy. Ja chętnie sobie posiedze i poczytam każdy szczegół - upiła łyka kawy.

- Dobra - westchnął zmęczony. - Henry był jednym z moich głównych pracowników, pracował u mnie od dziesięciu lat. Ochraniał stare magazyny za miastem -

- Co jest w tych magazynach? -

- Nie mam pojęcia. Płacą mi duże sumy, a ja nie zadaje pytań -

- Kto ci płaci? -

- Nie znam nazwisk tylko ksywki -

- Dobre i to, podawaj -

- Zabiją mnie -

- I tak już jesteś skończony. Pewnie wiedzą, że siedzisz u nas -

- Powiem jeżeli zapewnicie mojej żonie ochronę -

- Zobaczę co da się zrobić -

- Mówią na nich Kwaśny i Kanarek -

Hotchner wybrał numer analityczki, a ta odebrała odrazu.

My MindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz