43

213 4 2
                                    

"Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy..." - Wisława Szymborska.

Weszła do sali szpitalnej z kwiatami w rękach. Ujrzała swojego szefa razem z Jackiem, który siedział na łóżku obok Hotcha.

- Ciocia Ivy - zawołał uradowany chłopiec schodząc z łóżka i przytulają się do blondynki, a ona objęła go jedną ręką.

- Też tęskniłam, Jack, a teraz zostawisz mnie z twoim tatą sam na sam? - spytała.

- Jasne, pójdę do cioci Jennifer i Henrego - wybiegł.

Ivy odłożyła bukiet na stół, podeszła do łóżka Aarona.

- Chciałam ci podziękować za to, że zajmowałeś się tą sprawą pomimo tego, że nie musiałeś -

- Nie ma sprawy, Ivy. Jesteśmy zespołem -

- Wiem, ale po prostu od dawna nie czułam się nigdzie jak w domu oprócz z wami - zaczeła. - A teraz odpoczywaj - dodała odwracając się w stronę wyjścia.

- Dobrze, że wróciłaś - przemówił. - Jack za tobą
tęsknił -

- Dobry z niego dzieciak. Jak i z ciebie człowiek - chwyciła klamkę, otworzyła drzwi i wyszła.

Idąc przez korytarz spotkała Jareau, która stała razem z Willem i chłopcami, uśmiechneła się do nich, a oni oddali gest.

***

Obudziła się w ciemnym pomieszczeniu, dotchneła swojej skroni i na palcach pojawiła się krew. Czuła przeszywający ból w jej głowie, ale pomimo tego wstała na równe nogi.

Rozejrzała się dookoła, wyglądało to na jakiś kontener, wokół było pełno jakiś kabli i urządzeń. W rogu pomieszczenia ujrzała kamerę, której paliła się czerwoną dioda, co oznaczała, że jest włączona.

Zaczeły wracać do niej obrazy tego co się wydarzyło.

Wsiadła do samochodu, włożyła klucz do stacyjki, gdy poczuła jak ktoś uderza ją w głowę, a potem ciemność.

Została porwana sprzed szpitala, przeszukała swoje kieszenie, ale nie znalazła swojego telefonu, westchneła zrezygnowana.

Podbiegła do drzwi, próbowała je otworzyć, ale miała za mało siły. Nagle zaczął się rozprzestrzeniać jakiś gaz, a ona zaczeła kaszleć, usiadła na podłodze, opierając się plecami o ścianę za nią.

Ujrzała białe światło, zamkneła oczy, ale po chwili je otworzyła. Leżała na łóżku przywiązana pasami bezpieczeństwa, nie miała sił się opierać, była za słaba.

My MindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz