Rozdział 29

44 9 0
                                    

Chors

Kiedy ją zobaczyłem, poczułem niesamowitą ulgę. Była cała i zdrowa. Nie zmienia to faktu, że zachowała się nieodpowiedzialnie. Zresztą sprzeciwiła się mi na moim terenie, przy wszystkich. Pomimo, że znajdowałem się w jej pokoju od kilku minut ta nie zwróciła na mnie najmniejszej uwagi. Była bardziej zaabsorbowana pakowaniem się, czym jeszcze bardziej mnie poirytowała. W końcu mówiłem jej, że nigdzie się nie wybierze dopóki nasza więź istnieje.

- Masz coś na swoje usprawiedliwienie? - na moje słowa cała się spięła. Przynajmniej mam pewność, że bierze mnie poważnie. Już zaczynałem w to wątpić. - Oby było dobre.

Kobieta odwróciła się w moją stronę i spanikowana nie potrafiła wydusić z siebie nawet jednego słowa. Zaczynało mnie to drażnić. Dlatego postanowiłem przerwać ten niezręczny dla niej moment.

- Zacznij się rozpakowywać, bo nigdzie się nie wybierasz.

Zrobiłem krok w jej kierunku, a ta jakby wybudziła się z transu. Jej wzrok nabrał na sile, zaś postawa jej ciała dała mi prosty sygnał. Nie ma zamiaru dostosować się do mojego polecenia.

- Nie masz takiej mocy, żeby mnie zatrzymać. Zresztą tu nie chodzi o naszą dwójkę, tylko o dobro wszystkich ludzi. Jesteśmy w niebezpieczeństwie.

- Dosłownie odkryłaś nowy kontynent. - zakupiłem. - Vaku już od dłuższego czasu nam zagrażają…

- Spotykałam ich przywódczynię! - krzyknęła, przerywając mi w połowie zadania. Byłem zaskoczony jej wyznaniem. Ciężko mi było jej uwierzyć, skoro zniknęła na dwie godziny. Zresztą jaką przywódczynię o żadnej nikomu nic nie wiadomo. Dziewczyna chyba dostrzegła mój sceptycyzm, bo dodała. - Nie ważne. Mogłam się domyślić, że mi nie uwierzysz. Sama sobie nie wierzę.

Ponownie zaczęła się pakować. Wkurzony podeszłem do niej i chwyciłem za jej przedramię, ta zaskoczona próbowała ode mnie odskoczyć, ale nadal ją trzymałem.

- Puść mnie. Już! - krzyknęła.

- Zrobię to jak wszystko mi wytłumaczysz.

- Po co? - prychnęła. - I tak mi nie uwierzysz. Zresztą nie mam pewności, że o tym nie wiedziałeś.

Jej słowa poraziły mnie niczym piorun. Niekontrolowanie zwiększyłem swój uchwyt, a na jej twarzy pojawił się grymas bólu, co dało mi do myślenia.

- Podwiń rękawy.

- Słucham?

Miałem już serdeczne dosyć tego, że traktuję mnie jak idiotę. Nie jestem głupi. Zresztą przez więź jedyne o czym jestem teraz w stanie myśleć, to wcale nie o jej bezpodstawnych insynuacjach, że łączy mnie coś z Vaku a o jej samopoczuciu. 

- Zrób to, albo sam się tym zajmę.

Nyja musiała dostrzec, że nie żartuje, bo niechętnie przytaknęła.

- W porządku. Najpierw jednak mnie puść.

Natychmiast to zrobiłem. Dziewczyna nieśpiesznie zaczęła podwijać rękawy bluzki. Uważnie przyglądałem się ruchom jej dłoni miałem wrażenie, że minimalnie niemal niezauważalne jej drżą. Kiedy skończyła wyciągnęła swoje ramiona przed siebie. Na jej przedramionach rozciągały się czarne linie, które nie przypomniały normalnych ran. Wyglądały jakby nie były też świeże, a przecież doskonale wiem, że wcześniej ich nie miała. Dostrzegałem również, że ciągnął się dalej.

- Zdejmij rękawiczki.

- Tracimy czas na głupoty. Idzie wojna…

- Mam to gdzieś.

It's My Darkside (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz