Chors
Starałem się nie spojrzeć na oddalającą się dziewczynę, choć było to trudniejsze niż mi się wydawało. Byłem pewny, że dam radę się powstrzymać i pewnie gdyby nie jej niewyparzony języczek, udałoby mi się. Być może powinienem być wdzięczny matce, że powstrzymała mnie przed popełnieniem dla nas obojgu ogronnego błędu. Z drugiej mam wielką ochotę kazać jej wrócić i kazać zrobić rzeczy o których nigdy nawet nie myślałem.
- Chors!
- Tak mamo?
Niechętnie na nią spojrzałem. Domyślałem się, że będzie chciała porozmawiać o porannej sytuacji. Na co nie miałem najmniejszej ochoty.
- Co się z tobą dzieje?
- Nie rozumiem.
Po minie kobiety domyśliłem się, że w ogóle mi nie wierzyła. Wręcz przeciwnie była pewna swego, a to znaczy, że będzie ciężko wyprowadzić ją z błędu. W końcu mimo wszystko ona na pewno nie domyśla się kim jest dla mnie Nyja.
- To jej wina. - cały się spiąłem. Czy to możliwe, żeby ona się jednak domyśliła?- Rzuciła na ciebie urok. Najwyraźniej jednak ma moc i wszystkich oszukała.- Momentalnie mi ulżyło. Przynajmniej częściowo. - Trzeba jak najszybciej ich się stąd pozbyć.
Niekontrolowanie się spiąłem. Na samą myśl, że będzie gdzieś z dala ode mnie a obok niej będą inni, mam ochotę ją zamknąć w pałacu i nigdzie nie wypuszczać. Zaś myśl, że by mi na to nie pozwoliła i jestem pewny, że się zbuntowała... aż mam ochotę oblizać usta. Jest jedyną osobą, która potrafi mi się sprzeciwić i postawić na swoim. Choć przy mojej rodzinie powinnam była zachować się inaczej.
- Jeśli masz na myśli nieporozumienie z rana to u nich panują zupełnie odmienne zasady. Zresztą przeprosiła, a to już coś znaczyć.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zmarszczyła brwi. - To mimochodem. Zresztą po kimś takimi można było spodziewać się tak złego wychowania.
Pierwszy raz w życiu tak bardzo byłem na nią zły i w najdrobniejszym stopniu się z nią nie zgadzałem. Nie mogłem jednak tego pokazać, bo zaczęłaby coś podejrzewać.
- Ona nie ma mocy. Sam kazałem to sprawdzić.
- Naprawdę? Niby kiedy miałeś na to czas? - już miałem się odezwać, ale mi na to nie pozwoliła. - Zresztą nie ważne. Mają się wynosić i nic więcej mnie nie obchodzi.
Unosiła wysoko podbródek. Mnie zaś naszła wątpliwość czy ona zapomniała kto tu rządzi?
Nie mogłem jednak własnej mamie powiedzieć, że to ja jestem królem nie ona. W końcu przekazali mi większą część władzy.
- Niestety nie mogę tego zrobić. Wolałbym żyć w zgodzie z organizacją. Zwłaszcza w czasie wojny.
- Nie są nam do niczego potrzebni. W końcu jesteśmy najpotężniejszą nacją. Zresztą dzisiejszy dzień jest tego świetnym dowodem.
No cóż mogłem jednak zachować się lekkomyślnie. Mogłem wysłać grupę Nyji bez niej choć było to praktycznie niemożliwe. Na dodatek bardzo podejrzane. W końcu nigdy na nikim mi nie zależało i to nie uległo zmianie. Robiłem wszystko z myślą o sobie i swoim dobru.
- Będą tu raptem kilka dni. Później nigdy więcej ich nie spotkamy. - poczułem ucisk w klatce piersiowej. Szybko jednak to zignorowałem. Tak będzie najlepiej dla wszystkich.
- Skoro tak. Wolałabym jednak, żeby znalazła się na piętrze przeznaczonym dla gości. Tak będzie najlepiej dla wszystkich, prawda synu?
- Oczywiście mamo.
CZYTASZ
It's My Darkside (ZAKOŃCZONA)
Fantasi„Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, a jego częścią". Haruki Murakami Świat w którym żyje Nyja dzieli się na siedem nacji. Ludzie w nich mają konkretnego rodzaju moce. Dziewczyna ich nie ma, a przynajmniej tak uważają jej...