Rozdział 30

49 9 0
                                    

Nyja

Pomimo, że przed mężczyzną udawałam spokojną widok czarnych blizn mnie zaniepokoił. Wcześniej tak nie wyglądały, były jasnymi liniami, jak normalne blizny. Tymczasem uległo to zmianie i nawet nie wiem w którym momencie. To co jednak powiedziałam o tym, że to on przyczynił się do ich powstania, mogło zabrzmieć brutalnie. Założyłam jednak, że skoro on mógł mnie ranić to czemu ja nie mogłam. Nie sprawiło to, że lepiej się poczułam, wręcz przeciwnie. Choć Chors musiał zrozumieć, że zabawa z więzią nie jest odpowiednia. Przynajmniej nie dla mnie. Musi wreszcie zdecydować nie może mówić o zerwaniu więzi, gdy oboje pozwalamy jej wpływać na nasze zachowanie. To nie może dłużej trwać, bo w końcu któreś z nas zostanie ze złamanym sercem. A zważywszy na to jak wyglądam, mam wrażenie, że byłabym to ja.

- Jesteście gotowi? - kiedy przytaknęli wyciągnęłam z kieszeni kamień, którego używanie coraz bardziej przestawało mieć dla mnie znaczenie. Są w końcu rzeczy ważne i ważniejsze. Moje samopoczucie nigdy nie było priorytetem, przynajmniej dla mnie. - Doskonale. W takimi razie nie traćmy czasu

- Możesz najpierw wytłumaczyć co się stało?

- Zrobię to na miejscu. Dowiedziałam się interesujących rzeczy na temat Vaku.

- Dianie chodziło o to co tobie się stało.

Spojrzałam zaskoczona na Star. Nie miałam pojęcia czemu akurat to ich interesuje. Przecież jestem cała i zdrowa. No może nie w stu procentach, ale byłam przyzwyczajona do tego, że moja moc nie zawsze ze mną współpracuje.

-Wszystko w porządku. Ruszamy?

- Nyja. Masz pojęcie, że na twarzy masz zaschnięte łzy. 

Uwaga Speka sprawiła, że spuściłam wzrok, przypominając sobie przebieg rozmowy z Chorsem. Szybko jednak je odgoniła, przynajmniej na tyle ile byłam w stanie. Muszę się skupić na zadaniu, a nie na królu.

- To nie ma teraz znaczenia.

- Martwimy się o ciebie.

- Nie ma czym. Wszystko w porządku Lisa.

Miałam zamiar przenieść się do Miasta Równości. Nie chciałam widzieć Chorsa, a im dłużej tu byliśmy, tym stawało się to bardzo prawdopodobne. Niestety staliśmy przed budynkiem zbyt długo, przez co spotkaliśmy znienawidzone przez nas osoby.

- W reszcie książę postanowił was wyrzucić. 

Zacisnęłam dłonie w pięści, ignorując uczucie bólu. Nie cierpię Elet. Moi przyjaciele nie byli zbytnio zachwyceni tym spotkaniem, zwłaszcza Lisa, która zaborczo objęła Fogo. Co nie omieszkała skomentować Jeta.

- O boisz się, że ci go odbiję. Spokojnie. Jest to kwestia czasu zawsze wracają.

Dziewczyna momentalnie syknęła na kobietę, wysuwając przy tym pazury. Na szczęście Fogo przeczuwając zamiary swojej dziewczyny chwycił ją w pasie, szepcząc uspokajające słówka, które przynajmniej chwilowo zapobiegły wiszącej nad nami katastrofie. 

- Wyjeżdżamy i mam nadzieję, że więcej się nie spotkamy.

Na tym powinnam zakończyć się nasza nieprzyjemna wymiana zdań. Ku zaskoczeniu wszystkich głos zabrał Roy. Bardziej od nas byli jego postawą zaskoczeni jego towarzysze.

- Co ci się stało?

Świetnie. To już kolejna osoba, która zwróciła na to uwagę. Miałam już tego serdecznie dosyć. Wszystko ze mną było w porządku. Już miałam zamiar mu tak odpowiedzieć, gdy go zobaczyłam. Stał w oknie. Pomimo takiej odległości oraz firanki która go zasłaniała, doskonale go widziałam. Mam wrażenie, że byłabym w stanie poznać go nawet z zamkniętymi oczami. Nie ważne jak bardzo absurdalnie to brzmi.

It's My Darkside (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz