Rozdział 9

66 10 0
                                    

Siedzącą na ławce wyciągnęłam telefon i napisałam do przyjaciół. Na odpowiedź nie musiałam zbyt długo czekać. Pierwszy był Spek, który oznajmiał, że nie może rozmawiać. Jest pod czujnym wzrokiem swojej mamy, która śledzi jego każdy ruch. Dał radę jednak jeszcze dopisać, że gdyby wiedział, jak bardzo będzie go męczyła o to, iż ten nadal nie znalazł swojej drugiej połówki, to dwa razy by się zastanowił nad odwiedzinami. 

- U mnie nic nowego. Czytam magazyny. Wiedzieliście, że mak symbolizuje postawę patriotyczną.

Przewróciłam oczami. Jak to możliwe, że dziewczyna tak bardzo zachwyca się jakimiś kwiatkami. Rozumiem, że jest to związane z jej darem, ale bez przesady. 

- Odkryłem nowy środek. Daje niezłego kopa. 

- Tu akurat masz rację Zele. Szkoda tylko, że straciłeś kontakt z rzeczywistością na prawie godzinę. 

Parsknęłam pod nosem. A brat twierdzi, że to ja jestem dziecinna. Przy nich to jestem naprawdę odpowiedzialna. Czego ja się po nich spodziewałam. Znałam ich już prawie trzy lata. Ci ani trochę się nie zmienili. Momentami miałam wrażenie, że ich zachowanie się jeszcze gorsze. Na początku znajomości się hamowali, a teraz nie mają żadnych skrupułów, żeby otwarcie powiedzieć, że ćpają. 

- Ale z ciebie nudziarz Trot. 

- Ciekawe czy byłbyś taki zabawny, gdyby to tobie matka dała długą listę zadań do zrobienia. Na dodatek musiałabyś zrobić moją część. 

- Przesadzasz. 

Zaczęłam zastanawiać się, jak to możliwe, że rozmowa zaczęła zmieniać się na kłótnie dwójki rodzeństwa. Zaczęłam czuć się niekomfortowo w końcu nie musieliśmy być tego świadkiem. Zwłaszcza, że jest to niespodziewany widok. Taka sytuacja chyba nigdy nie miała miejsca. Przynajmniej ja sobie takowej nie przypominam. Zawsze byli ze sobą zgodni. Czasem sobie dogryzali, ale daleko było to do kłótni. Tymczasem miałam wrażenie, że to wszystko skręca na niewłaściwe tory. 

- Ciekawe czy dalej będziesz się śmiał, gdy wybije ci wszystkie zęby. Wróć tylko do domu, a się przekonasz. 

Ikona jasno wskazywała, że Zele właśnie pisał odpowiedź bratu. Nie mogłam jednak pozwolić, żeby dłużej to trwało. W końcu jestem liderem naszej grupy. Nie ważne jak bardzo niedorzecznie to brzmi. Zresztą równie dobrze mogliby mnie nie posłuchać. Jestem w końcu daleko i mamy wolne. Musiałam jednak spróbować. 

- Przestańcie! Jeśli chcecie się kłócić to nie tutaj. 

-Przepraszam Nyja. 

- Przepraszam Nyja. 

Napisali niemalże równocześnie. Ważne jednak, że przestali się słownej atakować. Przynajmniej na naszej grupie. Czy robili to na prywatnym czacie. Tego nie wiedziałam i chyba wolała nie wiedzieć. To sprawa pomiędzy nimi. Liczyłam jednak, że wszystko sobie wytłumaczą i zakończą swoją sprzeczkę. Zaskoczyła mnie jednak jeszcze jedna kwestia. Lisa i Fogo byli dostępni oraz czytali wiadomości na grupie, nic jednak nie napisali. Byłam tym faktem zaskoczona. W końcu było to do nich niepodobne. 

- Lisa, Fogo wszystko u was w porządku? 

Dostałam od nich odpowiedzi dopiero po kilku minutach. Nie były zbyt rozbudowane, ale być może nie miało ochoty ani czasu pisać. 

- Tak. Po prostu biegam i ciężko mi jednocześnie robić trzy rzeczy naraz. Pisanie, bieganie i czytanie nie współgrają ze sobą. Muszę jednak skończyć trening. Sorki. 

- Mam kaca. 

Od kiedy Lisa biega? Choć bardziej powinnam zadać sobie pytanie czemu nie może przerwać treningu. W końcu to, że biega powinno być dla mnie oczywiste, zważywszy na to, że jest od nas wszystkich najszybsza. 

It's My Darkside (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz