41

43 5 0
                                    

Mimo tego że ruszenie się z miejsca sprawiało mi okropny ból głowy, postanowiłam wziąć się za siebie. Weszłam do domu i zaczęłam sprzątać. Nazbierało się bardzo wiele kurzu bo w sumie tu się już nie mieszka. Mój wymarzony dom, spokój i cisza zostały opuszczone. Zostawiłam swoją bezpieczną sfere i bardzo tego żałowałam. Wysprzątałam cały dom płacząc z najgłupszych rzeczy jakie mogą być. Jakieś pamiątki z Polski, pierwsze wspomnienia z tego miejsca doprowadzały mnie do totalnego rozpadku psychicznego. Kiedy skończyłam i wracałam już na kuchnię dosłownie upadłam w salonie na kolana szlochając nad tym że kiedyś, pewnego dnia, na tej kanapie spał pijany Neymar. W tym momencie nie wiedziałam czy to był mój błąd, czy nagroda od życia. Jedno było pewne, boje się, że nie pogodzę się z tą ciążą. Z mojego szlochu wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi. Zerwałam się i wybiegłam na korytarz.

Ney - Dlaczego nie odbierasz telefonu?

Spojrzałam na niego i uspokoiłam się. Szybko obtarłam łzy i rozprostowałam brudne, pogniecione ubrania.

Ney - Możemy porozmawiać jak dorośli?

Ja - Wezmę tylko prysznic dobrze?

Ney - Dobrze, zamówiłem kolację pewnie jesteś głodna.

Ja - Jadłam już. Wrócę za 15 minut.

Zlewając jego chęć przytulenia mnie szybko poszłam do łazienki. Zrzuciłam swoje ubrania i wskoczyłam pod chłodny prysznic. Czułam jak opuchnięta na twarzy jestem i jak ten prysznic pomaga mi spłukać te złe emocje. Mokre włosy związałam, ubrałam białą koszulkę brata i czarne bokserki Neymara. Złapałam dwa głębokie wdechy i chyba byłam już gotowa na tą rozmowę. Weszłam do salonu a Ney siedział na kanapie i przeglądał telefon. Na stole stały jakieś dania których chyba jeszcze na oczy nie widziałam i 3 dzbanki soków. No tak, wina już się nie napiję. Usiadłam obok, on odłożył telefon i z ogromnym żalem spojrzał mi głęboko w oczy.

Ney - Zacznijmy od tego jak się czujesz?

Mimo iż wydawało mi się że już ochłonęłam to jednak jedna, spływająca po policzku łza doprowadziła do kolejnego ataku paniki. Chciałam wstać i wybiec do łazienki ale Neymar zdążył chwycić mnie za rękę i pociągnąć tak że upadłam prosto w jego ramiona. Przytulił mnie tak mocno. Chciał zapewnić mi to bezpieczeństwo którego mi brakowało ale nawet to nie pomogło. Po 10 minutach udało mi się uspokoić na tyle żeby odpowiedzieć na pytanie.

Ja - Boje się.

Ney - Czego?

Ja - Tego wszystkiego. Jestem za młoda na dziecko, nie jestem gotowa. Wszystko za szybko dzieje się w naszym związku.

Ney - Wiesz, uważam że nikt nie sprawdziłby się w roli matki tak dobrze jak ty. Ale rozumiem twoje obawy, sam byłem młody kiedy urodził się Davi. Co do naszego związku, chciałem zwolnić, zatrzymać się bo widziałem jak się boisz ale teraz w tej sytuacji jest to chyba niemożliwe nie uważasz?

Ja - Nie dam rady, to nie jest na moją psychikę.

Neymar postanowił się unieść bo twierdził że nie dociera do mnie rzeczywistość.

Ney - Ty już chyba naprawdę zwariowałaś! Nie znam drugiej, tak silnej, tak mądrej i tak zaradnej osoby jak Ty! Wiem że teraz jesteś w szoku i jest ci ciężko myśleć racjonalnie, ale uwierz w siebie. Dobrze wiesz że poradzisz sobie ze wszystkim. My sobie poradzimy.

Ja - No nie wiem.

Ney - Dosyć tego. Jedziemy do ginekologa.

Ja - To jest akurat dobry pomysł. Muszę mieć to czarno na białym.

Wiedziałam że Neymar już dawno miał to w planach więc poszłam włożyć jakieś dresy, czapkę i okulary, wzięłam torebkę i byłam gotowa do wyjścia. Na podjeździe stał jakiś duży czarny samochód ze znajomym mi już ochroniarzem Neymara. Wsiedliśmy do tyłu i praktycznie bez słowa jechaliśmy do celu. Szłam tam tak ochoczo że Neymar był w szoku ale dobrze wiedział co chciałam usłyszeć na tej wizycie. Oczywiście do gabinetu musiał wejść ze mną z wiadomych względów. Chciał usłyszeć od lekarza prawdę bo bał się że ja bym ją zataiła. Kiedy już położyłam się na fotelu a on złapał mnie za rękę zaczęłam się bać. Lekarz wiedział dobrze że to ma być szybka wizyta, szybka odpowiedź na pytanie czy naprawdę jestem w ciąży. Niestety okazało się że testy nie kłamały. Byłam w 4 tygodniu ciąży. Oboje się popłakaliśmy. Ney ze szczęścia, ja z rozpaczy. Szybko się ubrałam i szybko wróciłam do auta nawet nie czekając na spowolnionego przez nogę Neymara. Pech chciał że jego złapało Paparazzi. Ja uniknęłam tego całe szczęście. Niestety miejsce w którym go złapali mogło dać ludziom do myślenia. Przestraszyłam się że zaraz cały świat będzie znał prawdę. Ochroniarz poszedł pomóc mu dojść w spokoju do auta. Kiedy tylko wsiadł, a kierowca ruszył nie wytrzymałam napięcia.

Ja - Za dwa dni cały świat będzie mówił tylko o tym że jestem w ciąży.

Ney - Nawet Cię nie zauważyli. Pytali gdzie jesteś.

Ja - Miejsce z którego wychodziłeś da im do myślenia. Zobaczysz.

Ney - Ja Cię proszę, ty się uspokój bo zaraz jeszcze psychiatrę odwiedzimy.

Ja - No pewnie jeszcze mnie najlepiej teraz zamknij w jakimś zakładzie dla chorych psychicznie.

Ney - Ja Cię zamknę ale w domu żebyś ochłonęła.

Miałam go na tyle dość za to co powiedział że przeskoczyłam do przodu samochodu żeby z nim z tyłu nie siedzieć. Oczywiście jego jak zwykle bawiło to co robię.

Ney - Ja naprawdę Cię kocham zawsze i wszędzie.

Ja - Ty się już ode mnie odczep ja Cię proszę.

Niespodziewana Miłość..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz