44

58 6 0
                                    

Myślałam że Go zabije. Był w tym naprawdę dobry a mi brakowało już powoli tchu.

Ja - Dobra, błagam, wystarczy.

Ney - Kto jest królem minetki?

Ja - Ty, Ty i tylko Ty.

Szyderczo się uśmiechnął i pozwolił mi odetchnąć. Nienawidziłam i kochałam Go za jego nieustępliwość. Wstałam i po sekundzie upadłam spowrotem na łóżko.

Ney - Spokojnie, za pół godziny będziesz mogła chodzić.

Ja - Ty się już tak nie śmiej, czas się powoli zbierać a nie droczyć.

Chwycił mnie dłonią za szyję i przyciągnął do siebie na soczystego buziaka.

Ja - Mmm, co to za nowy smak, nowa pomadka?

Zaczęliśmy się śmiać. Powoli udało mi się wstać i pójść do łazienki. Musiałam się obmyć i koniecznie wyszczotkować zęby. Poszłam do mojej garderoby i zaczęłam się ubierać. Wciągnęłam zwykłe czarne leginsy i niebieski sportowy top. Pominęłam bieliznę. Zaciągnęłam spakowaną walizkę pod drzwi wyjściowe i poszłam zrobić sobie szybką kawę.

Ney - Wolno Ci pić kawę?

Ja - Kobiecie w ciąży nie można niczego zabraniać, nie wiesz o tym?

Ney - Ale kawa?

Ja - Lepsze to niż doprowadzanie mnie do bezdechu.

Ney - Poczekaj, jeszcze poprosisz nie raz.

Ja - Dobra dobra, o której mamy samolot.

Ney - Lecimy helikopterem.

Ja - Co?

Ney - Wiem że nigdy nie latałaś helikopterem więc chciałem Ci to umożliwić.

Ja - W porządku.

Ney - Wszystko gotowe w sumie, możemy ruszać.

Ja - Jak tylko dasz mi buziaka.

Ney - Buziaka czy namiętny pocałunek?

Ja - Zdecyduj.

Podszedł do mnie, objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Spojrzał głęboko w oczy i już zaczynałam się rozpływać ale on postanowił dać mi buziaka w czółko.

Ney - Kocham Cię.

Ja - Ja Ciebie też ale nie drażnij się ze mną.

Pocałowałam Go namiętnie i odepchnęłam jakbym właśnie wykonała zadanie z gry w butelkę.

Ney - A ty możesz mnie drażnić?

Ja - Taka moja natura, albo się z tym pogodzisz albo będziesz miał przerąbane.

Na odchodnym klepnął mnie w tyłek i wyszliśmy na dach gdzie helikopter na nas czekał. Pilot wrzucił nasze walizki, podarował nam ogromne słuchawki wyciszające i mogliśmy się już rozsiąść. Neymar kazał mi usiąść z przodu żebym jak najwięcej widziała. Nie ukrywam że latanie helikopterem bardzo mi się spodobało i chyba będzie to mój ulubiony środek transportu. Oczywiście lot był długi ale przezabawny pilot nam go umilał. Gdzieś już za połową drogi zaczęło mi się robić nie dobrze i w kółko pytałam czy daleko jeszcze i za ile będziemy na miejscu. Neymar nie ukrywał się z martwieniem się o mnie. Koniec końców pilot został poinformowany o mojej ciąży.

Pilot - No to gratulację, szkoda że nie mówiliście szybciej bo bym się inaczej przygotował.

Ja - Buzia na kłódkę bo udusze.

Neymar - Nie martw się, od moich ludzi nic nie wypływa.

Ja - Mam taką nadzieję.

Pilot tylko się śmiał. Na całe szczęście udało mi się przeżyć ten lot i jak tylko byliśmy już w domu poleciałam do łazienki.

Neymar - Coś Ci podać kochanie?

Ja - Tabletki wczesnoporonne.

Neymar - A tak poważnie?

Ja - A tak poważnie to wyjdź i mnie nie denerwuj, w niczym mi teraz nie pomożesz.

Po dobrych 20 minutach udało mi się dojść do siebie. Wstałam i umyłam zęby. Cały czas myślałam o tym co powiedziałam do Neymara. Pierwsza i druga opcja była na poważnie. Muszę przestać go oszukiwać i powiedzieć że naprawdę myślałam o usunięciu ciąży. Za bardzo mnie to męczyło. Rozczesałam włosy i biorąc głęboki wdech poszłam do salonu. Neymar siedział na kanapie więc usiadłam obok i poprosiłam żeby na mnie spojrzał.

Ja - Tak naprawdę muszę ci się do czegoś przyznać.

Ney - Usunęłabyś ciążę gdybym się o tym sam nie dowiedział?

Ja - Tak.

Ney - Wiem, widziałem to w twoich oczach. Nie zapomniaj że czytam z Ciebie jak z książki.

Ja - Nie widziałam żebyś czytał książki.

Ney - Nie wygłupiaj się, rozumiem. Wiem że byś to zrobiła i wiem że tak by Cię to męczyło że byś się w końcu do tego przyznała.

Ja - Przepraszam.

Ney - Nie przepraszaj, nie masz za co. Rozumiem że nie chciałaś, że nie jesteś na to gotowa.

Ja - Dlaczego jesteś taki spokojny skoro Ty tego dziecka chcesz?

Ney - Bo wiem że ty też w końcu zrozumiesz że to ogromny dar.

Ja - Zobaczymy jak dziecko Ci sprawi ogromny dar w pieluchę i będziesz musiał się tym zająć.

Ney - Żebyś się nie zdziwiła.

Ja - Kocham twoją wyrozumiałość.

Ney - Wiem.

Przytuliłam się do niego a on sprezentował mi buziaki w czółko. Chciałam mu jakoś wszystko wynagrodzić ale nie wiedziałam jak. Czułam się winna za moje myśli mimo tego że nie powinnam.

Ney - Jutro wpadną chłopaki. Imprezę zrobimy w pokoju klubowym.

Ja - Masz tu pokój klubowy?

Ney - Tak, chodź Ci pokażę.

Wstaliśmy i ruszyliśmy na tyły domu, gdzie schodami w dół weszliśmy do ogromnej jak na prywatny pokój klubowy sali. Był duży bar wyposażony we wszystkie alkohole świata, wielki stół na około którego były kanapy i ogromny parkiet nad którym wisiała dyskotekowa kula. Gdzieś w rogu było miejsce dla dj'a a cała sala wypełniona była kolorowymi światłami.

Ja - Ja powinnam wiedzieć o tej sali już pierwszego dnia jak się poznaliśmy.

Ney - Dlaczego?

Ja - Zawsze uwielbiałam kluby i głośną muzykę.

Ney - Więc jutro czeka Cię super impreza.

Ja - Możemy iść na jakieś zakupy? Póki jeszcze mam normalną sylwetkę muszę kupić coś bombowego na tą imprezę.

Ney - W porządku, zamówię kierowcę. Zjemy dziś w restauracji?

Ja - Pewnie. Idę się przebrać i ogarnąć. Za pół godziny możemy ruszać.

Ney - Dobrze.

Niespodziewana Miłość..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz