ROZDZIAŁ 9

2.1K 129 7
                                    

2/3 MARATON ❤️❤️

🐈Carmen

– To chyba jakieś jaja – wymamrotałam otumaniona na widok Wyatta, który kuśtykał z kulami w stronę wejścia do domu, a za nim szła dumnie wypięta do przodu Alexandra trzymając w dłoni swoją małą torebkę.

Chwyciłam odruchowo za kępkę kluczy, ale czy to miało sens? Zamykanie się w domu i udawanie, że mnie tam nie ma skoro zapewne widzieli zawieszone na ogrodzeniu suszące się ściereczki, po tym jak znudzona postanowiłam wyczyścić cały dom – normalnie jakbym przeczuwała, że coś może się podobnego odpieprzyć! Och, głupia intuicja.

Przełknęłam pełna paniki ślinę, a kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi serce omal nie rozsadziło mnie wewnątrz. Co Alex knuła? Nie myślała chyba, że w ten sposób magicznie sprawi, że nagle coś się zmieni.

Nie. Przecież klamka zapadła już dawno temu. Czyż nie?

– Skarbie, to ja. Alex! Twoja wystrzałowa teściowa! Otwieraj, wiem, że tam jesteś.

O mój Boże! Oparłam głowę o ścianę i przetarłam twarz zimnymi dłońmi. Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie? W sumie żałowałam wtedy po części, że nie odpuściłam wtedy na spotkaniu i nie oddałam mu tego, czego chciał.

Może w ten sposób nie tkwiłabym w tym bagnie od początku.

Z wielką rezerwą chwyciłam za klamkę i uchyliłam drzwi, ale nie szeroko. Niech sobie nie myśli, że go ktoś tu chce, pomyślałam opierając się biodrem o drewno. Zmierzyłam dwójkę wzrokiem od stóp do głów unosząc pytająco brew.

– Huh? Coś chciałeś? Zapomniałeś czegoś sześć miesięcy temu? Czy jak?

Nie wiedziałam od kiedy stałam się taka kąśliwa, ale nie miałam nic przeciwko temu.

– Carmen... – westchnął jakby zmęczony. – Wpuścisz mnie do domu, czy będziemy tak stać na chodniku?

– Do domu? – prychnęłam. – Wyatt, twój dom jest daleko stąd. Nawet nie wiem gdzie zamieszkałeś po rozwodzie, i jakoś szczególnie mnie to obchodzi. Wracaj tam.

– Miejcie litości, tak się składa, że jeśli doszło do czegoś takiego sam nie wiem gdzie się takowe miejsce znajduje, dobrze? – wydawał się zirytowany. Dobre mi.

– Skarbie, nie skaczcie sobie do gardłem na oczach widowni – Alex wtrąciła się obniżając barwę głosu niemal do zera – tak byśmy tylko my usłyszeli wskazując palcem za swoje plecy. Faktycznie, gdzieś między wysokimi krzewami mignęły mi czupryny natrętnych sąsiadów.

Miałam wyjście? Oczywiście, że nie. Kolejny raz postawili mnie już przed faktem dokonanym, i aby nie robić większego zamieszania uchyliłam wrota wpuszczając do środka żmiję w postaci byłego męża.

Gdy Alex mnie mijała złapała za dłoń i ją uścisnęła uśmiechając się szeroko.

– Może wreszcie dowiemy się prawdy, skarbie – wymamrotała i powędrowała w głąb salonu.

Ona również nie wiedziała co się stało z jej synem kilka miesięcy temu. We dwie starałyśmy się rozwiązywać zagadkę, lecz na nic. Nawet wynajęła detektywa, ale nic nie dał nam to konkretnego, nic prócz tego co już dawno temu wiedziałyśmy.

Wzięłam się w garść, i mimo, że miałam wrażenie, iż zaraz zemdleje z emocji, a moje mięśnie po prostu przestaną pracować ruszyłam za dawnym mężem i byłą teściową w ich kierunku, żeby jakkolwiek wydostać się z ich szponów.

Odzyskaj mnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz