🐈Wyatt
– Więc, to moja siostra z premedytacją wjechała we mnie autem, bo wczepiła mi GPS?! Przecież to mi się w głowie nie mieści! – złapałem się za szaleńczo pulsujący łeb próbując się wreszcie uspokoić, ale to nie było łatwe.
Gdy człowiek dowiaduje się o takich świństwach – do tego zrobiła to moja siostra! – nie potrafi opanować narastającej paniki, i ochoty na to, by zabić winowajcę. Wtedy pragnąłem udusić ją gołymi rękoma. Jak mogła mi to zrobić?
Doskonale przecież wiedziałem, że chciała tę firmę, i na początku nawet chciałem dać jej pół udziałów, ale ta klepała mnie po barku z fałszywym uśmiechem mówiąc, że na nią przyjdzie jeszcze czas, a wyszło na to, że wbijała mi nóż prosto w plecy, na każdym spotkaniu.
Kilka lat wstecz...
– Walory, ale... – już chciałem znowu zaproponować jej nawet te cholerne dwadzieścia procent, ale ta zaciskała wargi kręcąc tylko głową. Hudson obok siedział niewzruszony tylko wzruszając ramionami, jakby było mu to obojętne.
– Dziadek jasno zadeklarował, że firmę przekazuje tobie, braciszku – złapała mnie za policzki i wreszcie się uśmiechnęła, a ja niezauważalnie wypuściłem powietrze z płuc. Naprawdę nie chciałem z nią konfliktu, a znałem przypadki, gdzie rodzeństwo prowadziło ze sobą długie batalie nawet sądowe, o to, komu należy się pokaźny spadek – w naszym przypadku firma. – Wyatt, mi starczą te zera na koncie – zapewniła obchodząc się ze mną jak z dzieckiem.
– Ile dokładnie zostawił ci dziadek? – zapytałem spoglądając na coś co... Kurwa! To biuro należało już do mnie. Nie sądziłem, że to kiedykolwiek się stanie!
Byłem tu praktykantem za czasów wielkiego Nelsona Blacka – tak nazywał się mój świętej pamięci dziadek. I czasami dość uszczypliwie komentował to jak wykonywałem obowiązki.
Raz wdałem się w konflikt z pracownikiem – którego swoją drogą miałem już pierwszego na liście osób do zwolnienia – za co dostałem reprymendę jakiej chyba nigdy nie zapomnę.
Nelson zakazał przychodzić mi do firmy przez tydzień, przez co w moich papierach na uniwerku nie wyglądało to zachwycająco. W sumie gdyby ta sytuacja rozwinęła się bardziej, a typek zgłosił się wtedy na obdukcję wyrzuciliby mnie i z firmy, i z kierunku. Głupie prawa...
– Byle co, ale nie martw się. Razem z Hudsonem obrócimy to w złoto, prawda kochanie? – posłała w kierunku swojego męża diabelny uśmieszek.
Wiedziałem, że coś knuła, lecz nie sądziłem, że miałbym w tym jakiś udział. Nawet moja mama dostała sporą sumę, no i ja... tylko na dodatek odziedziczyłem dom Blacków, i tego tytana Seattle.
Firma zawsze jako pierwsza widniała na wszystkich gazetach jeśli chodziło o plebiscyty, czy przetargi. Miałem we krwi rządzenie, podobnie jak mój ojciec, do którego dołączył jego ojciec.
Nie chciałem wspominać nic o drugiej woli, to nie było potrzebne.
Walory wtedy wydawała mi się być cieszącą się z mojego sukcesu – niestety kosztem dziadka – siostrą, która chciała dla mnie jak najlepiej. Ale nic mylnego, okazała się podłą suką, która tylko czekała, aż podwinie mi się noga i wyląduję w drewnianym pudle.
– To jest za proste – wypaliłem w pewnym momencie spoglądając na dalej skuloną Carmen, która drżała ocierając nos. – Skoro ten plan jej się nie udał, a chcę zaznaczyć, że dziadek nie ujawnił nikomu drugiej woli! – uniosłem palec przerywając wypowiedź. – To szykuje coś innego, chyba wszyscy znamy Walory.
CZYTASZ
Odzyskaj mnie [18+]
RomanceŻyli ze sobą tyle lat... ale nie było im pisane dobre zakończenie. Znaczy, nie w tamtej chwili. Carmen sądząc, że już wszystko zaprzepaściła, i zostały jej jedynie dwa koty, nagle jej świat odwraca się do góry nogami. Gdy jej były mąż ulega poważne...