EPILOG

3.4K 138 18
                                    

🐈Wyatt

"Czy Wyatt Black ponownie zszedł się ze swoją byłą żoną?"

"Wyatt Black widziany z Carmen Black na ulicy! Trzymali się za ręce! Zobacz zdjęcia!"

– Idioci – zamknąłem laptopa wracając do poprawiania muszki pod szyją. Co ich obchodziło moje prywatne życie?! Nie mieli własnego?

– Gotowy? – do pokoju wszedł Hudson. Jako mój drużba miał na sobie granatowy garnitur, bardzo podobny do mojego. Nie widziało mi się przyznać, że jakiś gość był hot ale on taki był.

– No nawet – westchnąłem sięgając po marynarkę wiszącą na wieszaku.

– Chciałbym jeszcze zamienić z tobą słowo, póki jesteśmy jeszcze sami – Shannon podszedł do mnie pewnym krokiem i wsunął ręce do kieszeni spodni. – Nie wiem czy kiedyś w pełni wybaczysz mi to, co robiłem, ale...

– Wybaczyłem ci to już. Hudson nie było tematu. Przemyślałem to już w każdy możliwy sposób, i pewnie sam chciałbym chronić własne dziecko. Walory posuwała się do chujowych zagrań, i ja cię za to nie winię. Pomogłeś nam ją wsadzić na dobre, stary nie zapomnę tego nigdy!

– To ja ci nie powinienem zapomnieć tego, że mi wybaczyłeś, Wyatt. Jesteś dla mnie jak brat. Chciałem, żebyś to wiedział.

Przytuliłem go klepiąc dwa razy po plecach.

– Chodź napijemy się potem razem jak znowu się hajtnę. Moja dama chyba już zaraz przyjedzie.

🐈Carmen

– Przecież wyglądasz prześlicznie, kochanie! – Alex próbowała uratować mnie przed popłakaniem się.

– Ona jest za ciasna! – zawyłam. – Mamo przytyłam! Chodzę w niej jak kaczkaaa – wydmuchałam nos nie przestając lamentować.

– Gwarantuje ci, że wyglądasz prześlicznie, poza tym masz drugą sukienkę na zmianę. Po pierwszym tańcu zmienisz ją sobie, kochanie musimy wychodzić, bo się spóźnimy.

– Naprawdę wyglądam ładnie? – zapłakałam już ciszej.

– Tak, mówię ci, skarbie. Zaraz przyjdzie pani fotograf, chcesz fotki zapłakanej panny młodej?

– Nie – nie sądziłam, że te słowa mnie zmotywują do tego, żebym otarła policzki i wstała, żeby poprawić makijaż. Robiłam go sama, a fryzurę zrobiła mi Alex. Miałam dwa motylki wpięte z perełek w blond koka.

– Dzień dobry, jestem Ava! – o wilku mowa, pomyślałam widząc rudowłosą w drzwiach. Była bardzo piękna. Miała te swoje loczki, i sukienkę w kolorze butelkowej zieleni. W dłoni trzymała aparat i od razu pstryknęła mi pierwsze zdjęcie.

– Och, dzień dobry. Mamy lekką awarię – uśmiechnęłam się nerwowo.

– Rozumiem – zachichotała zamykając drzwi. – Zrobimy sesję w takim razie po poprawkach – zapewniła.

Wydawała się być normalna. Bardzo normalna. Kiedy zleciłam mamie zajęcie się sprawami fotografa, bo ja przesiąknięta byłam przygotowaniami szukaniem odpowiedniego miejsca na ceremonię na początku słysząc wzmiankę o najlepszej z najlepszych skrzywiłam się.

Sądziłam, że zjawi się tu jakaś babsko z toną makijażu i farbowanymi kudłami. A tu proszę, zaskoczyłam się.

***

Ceremonia przeszła w miarę spokojnie. Tylko łapałam się na tym, że co chwilę czułam nerwowy skurcz brzucha. Natomiast krocząc w stronę białego podestu na środku ogrodu poczułam jak ten stres nagle ze mnie umyka.

Odzyskaj mnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz