🐈Carmen
– Głodna? – uśmiechnął się subtelnie odkładając łopatkę na czystą ściereczkę obok.
Odchrząknęłam i wreszcie się ruszyłam z miejsca, omal nie potykając się o ten feralny ostatni schodek. Oparłam głową o ścianę i pogłaskałam Picka po futrzanej głowie.
– Przypomniałeś sobie coś? – palnęłam na szybkości niczym prawdziwa desperatka. Ale chwila, chyba gdyby sobie coś przypomniał nie stałby tam bezczynnie, nie? Tylko pakowałby się z powrotem. A niech mnie... Wyatt, wynocha!
– Carmi, to nie takie proste – udręka jaka przemknęła przez jego przystojną twarz odrobinę uderzyła mnie w pierś. Jedną ręką, krzywiąc się i z ogromnym wysiłkiem przysunął do siebie stołek na którym usiadł prostując zabandażowaną nogę. Łokciem zaparł się o blat i zaczął gestykulować drugą dłonią: – Muszę dziś wyjść, mogłabyś mi pomóc dostać się do centrum bez wynajmowania taksówek i innych gówien?
– Nie mam auta – odpowiedziałam niby obojętnie puszczając swoje kotki na podłogę, żeby mogły wybiec do ogrodu. Gdy odprowadziłam je wzrokiem aż do zielonej trawy wzięłam głęboki wdech i pomknęłam do szafki, żeby wyjąć sobie szklankę.
– Jak to? Kupiłem tobie i mamie najnowsze...
– Boże, Wyatt – wydęłam wargi lekko zirytowana. – W dniu kiedy miałeś wypadek mieliśmy podzielić majątek, i dopiero potem miałam odzyskać auto na własność. W sumie żałuję, że tego nie zrobiliśmy – ostatnie zdanie wymamrotałam ledwo słyszalnie sięgając po dzbanek z zimną wodą.
– Czyli, że podzieliliśmy go? – jego oczy omal nie wyszły z orbit, kiedy ja wychylając zawartość szklanki do gardła zlustrowałam go. Pokręciłam głową odstawiając szkło blisko jego łokcia i otarłam kciukami krople wody z kącików warg.
– Słuchałeś mnie? Powiedziałam, że MIELIŚMY TO ZROBIĆ, a nie, że zrobiliśmy.
– Możesz na mnie nie naskakiwać?! – w pewnym momencie i on wybuchł. Prychnęłam krzyżując ramiona. – Myślisz, że dla mnie to łatwe? Nie pamiętam tego całego bagna, i nawet jeśli chcę to naprawić to nie mogę!
– Wyatt, nie ma co tu naprawiać, czekam, aż zdasz sobie z tego sprawę – zmrużyłam lekko oczy obracając się napięcie, żeby wyjść z tej przeklętej kuchni z zamiarem wzięcia kąpieli. Czułam się na swój sposób brudna, musiałam jak najszybciej wydostać się z tych przeklętych oparów własnego gniewu.
On i jego siostra odebrali mi mnóstwo sił, nie mogłam pozwolić, żeby wyczyścili mnie do cna. Musiałam wziąć się wreszcie w garść!
– Może nie bez powodu to się stało? Może tak właśnie miało być? A teraz toczę karę jaką zesłano na mnie za to wszystko? Carmen! – wołał za moimi plecami.
Nie mogłam się odwrócić, przecież to byłaby katastrofa, gdyby widział moje łzy kapiące gorzko na drewniane panele. Zacisnęłam tylko usta, oraz pięści opuszczone wzdłuż ciała.
– Co? – wyszeptałam przymykając oczy. Przechyliłam lekko głowę w bok, bo nagle zaczęła mi ciążyć.
– Przemyśl to, bo jeśli to moja kara chcę ją odbębnić jak najlepiej, żeby potem stanąć na nowo gotów do walki. A samochód lada moment będzie czekał na ciebie przed domem.
Kara. To słowo towarzyszyło mi przez cały czas. Podczas rozbierania się, podczas kąpieli, nawet podczas samotnego zjadania zimnej już jajecznicy, którą Wyatt zostawił mi na sporej patelni.
– Boże, pomóż mi... – jęknęłam bezsilnie opadając na miękką sofę w salonie kuląc pod brodą nogi.
***
CZYTASZ
Odzyskaj mnie [18+]
RomanceŻyli ze sobą tyle lat... ale nie było im pisane dobre zakończenie. Znaczy, nie w tamtej chwili. Carmen sądząc, że już wszystko zaprzepaściła, i zostały jej jedynie dwa koty, nagle jej świat odwraca się do góry nogami. Gdy jej były mąż ulega poważne...